Aga34 a co to za dezercja? Nie podoba mi się to. Rozumiem, że wieje, śnieży i w ogóle pogoda jest do bani, ale żeby nam kolejne osoby z BB wywiewało? No proszę Cię... Masz Fasolkę!!! BB-Fasolkę!!! To zobowiązuje. Ty tak samo nam dajesz nadzieję, jak Agatka i Karola i inne zafasolkowane dziewczyny. Nie możesz nam odebrać swoim zniknięciem jednego promyka nadziei. To nie fair :-(
QUOTE]
Kochane opowiem Wam troszkę o sobie , może zrozumiecie dlaczego ciąglesię boję.
A opowieść ta dotyczy tak naprawdę dwóch wątków i o marudzeniu i o związkach.
W sierpniu obchodziłabym 12-tą rocznicę ślubu z mężczyznąz którym byłam od 7 klasy podstawówki. Pobraliśmy się z miłości. Po około roku gdy nie pojawił się dzidziuś zaczęliśmy odwiedzać lekarzy wróżnych klinikach.Mąż w związku ze swoją chorobą nie kwalifikował sie pod insyminację.Ratowało nas tylko In Vitro. Po 3 nieudanych próbach lekarz wysłał nas na dalsze bardziej skomplikowane badania. Okazało się że mąż nie tylko ma chore plemniki ale i w jakiś dziwny sposób zakażone i po wprowadzeniu do mnie zapłodnionego tym chorym plemnikiem jajeczka powodowało to ,że bakterie znajdujące się w plemniku wykrywały ciążę jako wirus i usuwały ją. Straciliśmy szanse na In Vitro , chyba że mąż zgodziłby się na dalsze leczenie.
Oczywiście zapewnene nie tylko ja miałam takie problemy,jednak w rodzinie od strony męża to ja byłam winna temu że "nie możemy dać teściowej wnuczki". Dlaczego tak twierdziła?? Z takiej przyczynay, a no z takiej że mam problemy fizyczne i wszystko co złe to moja wina. Na domiar złego część pieniędzy na zabiegi pożyczyła nam teściowa, a mąż odmówił dalszego leczenia bo moja "przyjaciółka" stwierdziła że jest z nim w ciąży. Mąż uwierzył, nie robił badań genetycznych i poprostu 3 lata temu w Święta Bożego Narodzenia odszedł do tamtej. A mnie nachodziła była tesciowa żeby oddać jej pieniądze , które pożyczyłam od niej na " głupoty", a ja zaczęłam wierzyć że to ja jestem do niczego, że pewnie lekarze się pomylili i to moja wina że nie mieliśmy dzieci.
W lutym tego roku po raz pierwszy naturalnie, bezproblemowo zaszłam w ciążę. Stało się tak jak się stało, nie cofnę czasu. Wiec teraz gdy po 2 miesiącach starania znowu mam w sobie fasolkę , mam prawo się o nią bać, a czas od wizyty do wizyty ma prawo mi się wydłużać.Co z tego że mdłości i wymioty czasami mam 24 godziny na dobę ?? To dla mnie nieistotne. Nie po to powstało to forum żebyśmy mogły rozmawiać o wymiocinach.
Jeśli się mylę - to powiedzcie a raczej napiszcie mi to.