Witam Was dziewczyny, nigdy bym nie pomyślała że może mnie spotkać taka tragedia. Liczyłam się że mogę poronić ale żeby wykryto (od dnia gdy spóźniła się mi miesiączka chodziłam do lekarza) obumarłą ciążę to było dla mnie szokiem... Byłam w szpitalu przez dwa dni środki poronne nic nie dawały... wypuścili mnie na 7 dni (żebym poroniła naturalnie, nie ruszałam się z domu ciągle miałam jedną myśl w głowie i to że nosze martwe dziecko) po 7 dniach znowu trafiłam do szpitala i to już na 7 dni
dawali tabletki doustne i dopochwowe jeny dziewczyny ile ja się omęczyłam ten ból niesamowity i nic... dopiero w ostatni dzień poroniłam to było okropne. Moje maleństwo wylądowało w wc
...... potem ten zabieg, powiem szczerze że byłam już spokojna bo psychicznie miałam już dość.
Teraz po zabiegu parę kropelek dziennie krwi i nic mnie nie boli. Ale serce to mi się kraje, za każdym razem kiedy widzę jakąś reklamę w tv gdzie w roli głównej jest dziecko, czy jak mój mąż mnie przytula to ryczę. Wczoraj pomyślałam o świętach i że miałabym już wtedy brzuszek a teraz nic.,... wszytskie ciuchy na malucha i na mnie (ciążowe i niemowlęce) powędrowały na strych.
Dobrze się czułam dbałam o siebie i nic nie zapowiadało że dziecko umrze. Jeszcze nim się dowiedziałam byłam na usg serduszko biło ..tak się cieszyłam a potem za dwa tygodnie z wynikami badań byłam lekarz miał mi robić pierwsze usg przez brzuch... i wtedy się dowiedziałam najgorszego... i znowu dziesiątki badań dopochwowych wpychanie rąk i ten straszny szpital. Wszytsko bym zniosła tylko że ten ból psychiczny.... jeszcze teraz jedna dziewczyna z rodziny urodziła zdrową córeczkę...... serce mnie boli i płakać się chce.... za dwa tyg mam iść do lekrza... jestem dobita. Mam nadzieję że ten zabieg dobrze mi zrobiono i nie będę musiała aż tak sreasznie długo czekać na dziecko......:-( strszanie się rozpisałam ale musiałam to z siebie wyrzucić. Przy obcych pokazuję że jestem silna a płaczę gdy nikt nie widzi.
Jeśli chodzi o seks to potrzebuję tej bliskości ale jednak się jeszcze boję. Pomyślałam ja muszę się wstrzymać ale dlaczego mój mąż ma na tym cierpieć nie dość zę psychicznie to jeszcze fizycznie...
czuję się do niczego,ja nie mogłam donosić dziecka jaka ze mnie żona.....
Czekam tylko do wizyty u gin i dobre wiadomości... bo tych złych mam dosyć.