Witam was
wprawdzie dzień jest ciepły, ale ja znowu mam dołka a przez ładną pogodę nie ma na co zrzucić chandry... dołuje mnie ten ślub... byłam kupić ostatnie pierdoły żeby czuć się jak z żurnala, ale tak naprawdę to chyba chcę pod pozorami ukryć emocje...dziś na zdjęciu widziałam pannę młodą i poryczałam się na widok jej brzuszka... i jak ja mam przeżyć sobotę? czwartek, piątek i sobotę rano przesiedzę u kosmetyczki bo poumawiałam się na wszystkie bzdury byleby tylko nie natknąć się na przyszłą mamę... ale sobota popołudniu to dla mnie koszmar -chyba trzeba się upić...
Jak masz być świadkiem to upicie chyba nie wchodzi w rachubę. Ale fakt faktem nie zazdroszczę Ci sytuacji. Jedyne co Ci mogę powiedzieć, to ponoć co nas nie zabije to nas wzmocni.
Mocno Cię przytulam i będę z Tobą myślami przez cały ten czas, żeby przesyłać Ci Agatko dobre fluidy.
Jutro idę do lekarza, wiem że to śmieszne ale kupiłam test strumieniowy -wykrywa hcg od 10 co mnie zaskoczyło -łudzę się trochę że lekarz kazał mi zrobić przed wizytą a tak naprawdę mam jeszcze w sercu nadzieję... Nadzieja to jednak potężna siła...
A w sumie, czemu lekarz kazał Ci zrobić ten test przed wizytą? Bo dając Ci zielone światełko widział piękny pęcherzyk? Wybacz, ale jakoś mi się w pamięci zatarło...
Asiu she kochana -przegoń już tą chandrę -to nie jest zdrowe dla nas tak się zamartwiać...
Oj
Agatko ja to wiem, ale akurat Ty teraz powinnaś świetnie wiedzieć też to, że niełatwo walczy się z takimi depresjami i wahaniami nastrojów :-(
To prawda :-)
a dla przyszłej dzidzi dość już ze stresami. Głowa do góry -pozytywne myślenie i @ od razu przyjdzie i organizm się prędzej zregeneruje
Co prawda to prawda, to co przeżywam na pewno za dobrze na moim organiźmie się nie odbija...
No i gratuluję zaręczyn -niech żyje dobrowolne niewolnictwo
Heheheh... Dobre
Dziękuję :-)
Nikki ja się zbuntowałam na zaręczyny w gronie rodziny... nawet nie wiem dlaczego (?). Mój S zaciągnął mnie na latarnie morską -z jednej strony zalew z drugiej morze a ja głupia nie zauważyłam kwiatów, szampana, kieliszków... po wszystkim latarnia się włączyła a my sobie szampana sączyliśmy...
Ale pięknie! :-)
Nikuś zrobię kochana rano... ale tak naprawdę nic z tego... żadnych objawów jak ostatnio... wtedy to od początku cyce jak donice!!! poza tym przy takim progesteronie
Kochana, ja nie miałam żadnych objawów, dlatego zwlekałam z testem i właściwie zrobiłam go tylko dlatego, że M nalegał, bo miał przeczucia. I mimo niskiego progesteronu zafasolkowałam. A że nie utrzymałam... Jak to lekarz powiedział: przyszła Pani za późno. Więc zrób test. Najwyżej będzie negatywny i będziecie starać się dalej. A jak będzie pozytwyny nie będziesz sobie zarzucała, tak jak ja, że mogłaś reagować wcześniej.
A co do ślubu to nie sądziłam ze tak histerycznie będę na to wydarzenie reagowała... naprawdę gdzieś w środku mnie to przerasta i najchętniej znalazłabym cichy kąt żeby zaszyć się tam na całą noc
niestety jestem żoną świadka i będę musiała przynajmniej ładnie wyglądać... dlaczego nie ma żadnych dozwolonych rozweselaczy???
Świetnie Cię rozumiem. I uważam, że masz prawo do takich odczuć. Życzę Ci, by cała impreza zleciała ekspresowo szybko. I żeby było lepiej niż sądzisz, że będzie.
Na TVN w Rozmowach w toku, Tomasz Schimscheiner (Na wspólnej) opowiada o tym co przeżywał on i żona jak stracili ciążę...
Wzruszyłam się jak słuchałam wypowiedzi p. Tomka. I bardzo podobało mi się jedno zdanie. Otóż, gdy stracili tą ciążę i zastanawiali się, czy warto próbować drugi raz doszli do wniosku, że:
"nieważne jaką drogą iść do celu WAŻNE ŻEBY IŚĆ PO SŁONECZNEJ STRONIE". A zdanie to odnosiło się do tego, że owszem - strata bolała i bali się kolejnej, ale z drugiej strony radość po zobaczeniu 2 kresek była warta ponownej próby... I 4 m-ce po poronieniu udało im się zafasolkować znów :-)