Witam! Ja dzisiaj tylko na chwilę.
Aga AJ mam nadzieję, że uda Ci się wygrać walkę z tą bezsensowną biurokracją szpitalną i uda Ci się pochować maleństwo. Ostatnio jak byłam na cmentarzu, to zobaczyłam kilka grobów kilkutygodniowych fasolinek i przykro mi się zrobiło, że moje takiego nie mają
Edytko ja wierzę, że maleństwo wygra walkę. Nie powiem Ci, że najważniejsze to się nie denerwować, bo wiem, że to niemożliwe, ale najlepiej by było jakbyś się zajęła czymś odmóżdżającym (kolorowe gazetki, jakieś lekkie książki - nawet romansidła).
Wszystkie mamusie, ciążówki (szczególnie te leżakujące) oraz wszystkie staraczki pozdrawiam :-):-):-):-):-):-):-)
A co do głupoty w ciąży, to zachowania poniżej poziomu wynosi się z domu i ze szkoły. Niestety.... I ciężko to zmienić... W szpitalu jak leżałam, to była dziewczyna 17 lat - urodziła wcześniaczka. Ciągle latała do niego i interesowała się nim, a druga taka (25lat), co urodziła bliźniaczki w 21tyg i one dzielnie walczyły o życie, a ona odwiedzała je raz dziennie i to na jakieś 15 min
Poza tym cieszyła się, że ma poród za sobą
Trzecia z mojego pokoju paliła paczkę fajek dziennie i cieszyła się, że w 41 tyg jej dziecko waży "aż" 2,5 kg
Ja mam 22 lata. Moja pierwsza ciąża nie była planowana, ale od dnia kiedy zaczęłam się domyślać, że coś jest na rzeczy, to od razu zmieniłam swój styl życia o 360 stopni. Po poronieniu postanowiliśmy, że skoro i tak niedługo będziemy małżeństwem i możemy sobie pozwolić na dzidzię, to nie będziemy długo czekać. Reszty się pewnie domyślacie. Kiedy dostałam pierwszej @ po poronieniu (za pierwszym razem obyło się bez zabiegu), to zaczęłam o siebie strasznie dbać, chuchać, dmuchać. A od chwili staranek, to do tego wszystkiego mąż zaczął we wszystkim mi pomagać, jakbym małym dzieckiem była. Co było po teście, to juz się domyślacie. Leżałam, dbałam o siebie, jadłam ślicznie itp... Niestety nie pomogło :-
-
-
-(