Witajcie
Klikam tu pierwszy raz.
Moje maleństwo odeszło ok. 07.02.2009 r. w 6-stym tygodniu życia.
Wmawiałam sobie,że to nie było jeszcze dziecko, że to był tylko zlepek komórek, aby było mi łatwiej to przeżyć i z tym się pogodzić.
Gdzieś tam jednak w środku coś mi mówi, że to było małe życie, które już się rozpoczęło.Było małą duszyczką we mnie.
Jej czas szybko się skończył.
Ale dała mi kilka tygodni radości bycia mamą.Tego nikt mi nie odbierze.
Żyję normalnie, uśmiecham się, czytam, oglądam telewizję, sprzątam, spotykam z przyjaciółmi, nie skarżę się, nie pytam "dlaczego".
I tylko czasami, gdy jestem sama wyciągam z szuflady mój test ciążowy i .......wspominam.Wiem wtedy,że to nie był tylko zlepek komórek w moim ciele, wiem że ta druga kreska na teście, to była mała duszyczka w moim ciele.
Współczuję wszystkim którzy stracili swoje dzieciątka.
Wspaniałe i dzielne z Was kobiety i wiem,że każdy ma prawo do rozpaczy czy słabości. Teraz musimy być silne, szybko dojść do siebie aby znowu być mamami.Aby tego chcieć i nie bać się,że taka sytuacja się powtórzy.Wierzyć,że się uda.
Agusia537 wszystko mi drżało w środku jak czytałam Twoje posty.Trudno znaleźć słowa pocieszenia.Ja ich nie znam.Sobie samej mówię,że mam teraz w niebie swoją duszyczkę,która czeka na mnie.
Pozdrawiam Was wszystkie ciepło