Cześć dziewczyny, niestety od poniedziałku wiem co przeżywacie.. ja ww wtorek dołączyłam do Waszego grona
, ale od początku
Mam 35 lat, 2 córy 10 i 13 lat z pierwszym mężem, jestem 7 lat po rozwodzie i jakoś tak wyszło, że zdecydowaliśmy się z M na nasze wspólne dzidzi. Nie staraliśmy się długo bo około 1.5mca, choć jeszcze rok temu sama uparcie twierdziłam, że ja produkcję już zakończyłam, ale wracając do tematu, ciąża potwierdzona 3.07 6+4tc serduszko biło, choć lekarz mówił, że wg niego dziecko powinno być większe z terminu om, ale miałam poprzesuwany okres więc ok, kazał umówić się za 2 tyg i tutaj ta okropna wiadomość, serduszko nie bije, na początku chyba to do mnie nie dotarło, choć czułam podświadomie chyba, że coś jest nie tak, bo przestałam czuć brzuch, wcześniej uwierały mnie pasy w samochodzie, nie mogłam spać na brzuchu a potem to ustąpiło. Pierwsze 2 ciąże książkowe, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że można przeżyć taką tragedię, we wtorek byłam już w szpitalu dostałam o 9 dopochwowo, zaczęły się lekkie skurcze i drgawki przez 1h, następnie po 3h 2szt doustnie po tym miałam takie porodowe skurcze choć nie były one aż tak silne, płód się wydalił, nie dałam zlecenia na badania genetyczne, ponieważ mój lekarz mówił, że tak się zdarza dosyć często we wczesnych ciążach, ale teraz sama już nie wiem, dzisiaj, po przeczytaniu około 3 lat wątku, zamówiłam testydna i zamierzam po niedzieli wybrać się do lab żeby zbadać zespół antyfosfolipidowy, b12, kwas foliowy i progesteron, polecacie dodać do tego zestawu coś jeszcze? Mam fizyczną pracę, dźwigam i myślę, że to mogło pomoć w mojej stracie, ale nie chcę żeby kolejne starania miały taki sam finał, wiem już, że i tak przez całą następną ciążę będę drżeć ze strachu.. strasznie mnie to dobiło psychicznie, ale chcę jak najszybciej zacząć starać się o bobaska, ponieważ zdaję sobie sprawę, że 20 lat już nie mam i obciążenia będą tylko coraz większe... kontrolę mam zaleconą z wynikami histpat ale chciałabym przyjść na nią z innymi danymi, które pozwoliłyby uniknąć kolejnych niepowodzeń. Przepraszam za przydługi post pewnie nieraz się gdzieś powtórzyłam, ale na razie ciężko mi dojść do siebie po tym wszystkim i co chwilę płaczę, staram się ukrywać to przed córkami ale naprawdę mi ciężko bo choć o ciąży wiedziałam tylko 2 tygodnie i czułam że coś jest nie tak to nie przypuszczałam, że życie napisze taki scenariusz.
Dobrze, że tak wiele z Was nie poddaje się i udaje się Wam donosić śliczne różowiutkie dzieciątka, to naprawdę dodaje najdziei na przyszłość