Nie jesteś p*erdolnięta. Jesteś świeżo po stracie i dlatego odczuwasz takie emocje. Jak zaszłam w ciążę, to 2 tygodnie po mnie w ciąży była moja koleżanka z pracy, a 2 tygodnie po niej nasza kierowniczka (śmiali się, że na jednej ławce siedziałyśmy
), ale to mnie się przytrafiła strata. Czułam straszną niesprawiedliwość, że to właśnie mnie dotknęło. Jak tylko usłyszałam, że ktoś jest w ciąży, to niby gratulowałam z uśmiechem, ale w głębi duszy było mi po prostu przykro, że mi nie było dane być do końca w tej ciąży. Bardzo mocno wpłynęło to na moją psychikę i mnie samą i gdy myślałam, że już się ogarnęłam, to wszystko znowu wracało, napady płaczu, emocje. Po dłuższym czasie powoli wszystko się unormowało, dlatego pozwól sobie na to wszystko, płacz ile chcesz i jak długo potrzebujesz i nie myśl o sobie w ten sposób. Z czasem, to samo minie. Czas goi rany.