Racjonalnie patrząc na sytuacje także nie mam złudzeń, że nam się uda. Człowiek jest świadomy, że była ingerencja i organizm musi osiągnąć swoją równowagę ale… ale właśnie w sercu gdzieś się tli, że skoro lekarz powiedział, to może w naszym przypadku zdarzy się mału cud.
Na domiar złego tydzień po prawdopodobnej owulacji mam bóle podbrzusza i różowy śluz. I głowa znowu szaleje… mam długie cykle więc na pierwsza @ nastawiałam się w dużo późniejszym terminie, chyba że plamienia mają hormonalne podłoże? Nawet nie chcę dopuszczać do myśli, że plamienia to może akurat to
Aha i jeszcze jedno - co do zbliżenia to najbardziej się bałam, żeby nie było infekcji, jakiegoś stanu zapalnego ale skoro lekarz powiedział, że jest ok i na dodatek mamy wracać do starań to hulaj dusza
Nam pozwolił na współżycie po 2tyg po zabiegu, jeśli nie dzieje się nic niepokojącego to nie ma już rysyka infekcji.
bardzo mi przykro. Czytając twoja historie czuje jakbym czytała o sobie. Również mam dwoje dzieci s ciąż bezproblemowych.
Ja na początku bardzo przeżywałam… potem udawałam ze nic się nie stało.. teraz z każdym dniem jest coraz gorzej. Czuje, że depresja mi wraca. Już dzwoniłam dzisiaj się zapisać do psychiatry.
Wczoraj mówiłam do męża, że nie czuje chęci życia.
Czyje ze kolejna ciąża mnie uratuje. Dlatego staramy się odrazu. Marze o tym dziecku i jego brak mnie dobija. :-(
Pamiętam jak rok temu też czułam brak chęci do życia
Ogólnie przed ciążą byłam taka zrezygnowana do życia, a jak zaszłam w ciążę to poczułam właśnie ten sens życia, sama byłam w szoku bo dla mnie dzieci nigdy nie były sensem życia, raczej wykształcenie było na 2 miejscu. Teraz mam nadzieję że jak znów zajdę to też poczuję to coś, ale już żyję że świadomością że jest ryzyko że zostaniemy tylko we 2,i przez to idę z większym optymizmem przez życie, muszę żeby się znów na tym nie ufiksować.
Bardzo się cieszę z Waszych pozytywnych testów i trzymam kciuki za pozytywny rozwój sytuacji:-)
I ściskam te z Was, które przechodzą trudne momenty związane ze stratą ciąży.
Wróciłam do Was i podczytuję i przez to jakoś mi lżej:-)
U mnie generalnie rozdwojenie jaźni. Mąż mówi że podejmie ostateczną decyzję o ciąży za 3 miesiące, ale bierze suple itp. Mam nadzieję że się zgodzi, ale to dopiero będzie część sukcesu, bo po 2 poronieniach raczej nie mam co liczyć na zbyt wiele.
Cieszę się że wróciłaś! Nawet tak nie mów że 2 poronienia i marne szanse! Bo ja też jestem po dwóch i wierzę że w końcu się uda. Po prostu skup się na diagnostyce, bo wiem że niewiele robiliście. U mnie na razie w wynikach nie znalazłam przyczyny i utwierdzam się w tym że musiał to być przypadek, u Ciebie jest duża szansa znalezienia przyczyny że względu na późną stratę.
Dziękuję i mi również przykro, że Ciebie spotkało to dwa razy
a znałaś przyczynę? I udało się w końcu? Mi lekarz nie powiedział czy to było przez krwiaka, bardziej obstawiał wadę zarodka,ale przecież beta przyrastała prawidłowo a zarodek był idealny jak na wiek z OM.. to mi nie daje największego spokoju, dlaczego tak się stało
Też po pierwszej stracie ciągle zastanawiałam się dlaczego... Chyba każda przez to przechodzi i czasem nie znajduje przyczyny, ale wiem że z czasem to myślenie znika, zwłaszcza przy wczesnych stratach, tak się po prostu czasem zdarza, czasem to przypadek i wczesne straty są bardzo częste, najczęściej spodowodane wczesną wadą zarodka której nie da się tak wcześnie wykryć i natura je po prostu odrzuca.
Dziewczyny wracam od gina. Jestem w ciąży. Wszystko jest ok ja ten moment. Dostałam neoparin bez acardu póki co i mam przyjść za 3 tyg. I wtedy będziemy książeczkę ciąży zakładać. Myślałam że się uspokoję po wizycie ale mój lekarz obchodził się ze mną jak z jajkiem i jeszcze z tekstem że jakby jakieś plamienie czy coś było to mam dzwonić o każdej porze. I tak mi to jakoś popsuło humor jakby on zakładał że coś nie tak będzie
Myślę że to bardziej z troski i żeby dać Ci taką spokojną głowę że możesz na niego w każdym momencie liczyć, uważam że to bardzo miłe.
ja odrazu po poronieniu wiedziałam, że chce kolejnej próby. A samopoczucie się tak zmienia. Chwile jest Ok… a za chwile mam dość wszystkiego.
Nie rozumiem zupełnie dlaczego tak się stało.
Szczerze liczę, że szybko zajdę w ciąże. Bardzo boje się, że nie będzie się udawać, albo ze znów poronię…
Mam jeszcze jedno zmartwienie.
Nie wiem jak odbiorą moja ciąże w pracy. Staram się o tym nie myśleć.
Za dużo ostatnio na mnie spada.
Ja też znów mam nadzieję że w miarę szybko się uda, ale jestem świadoma jakie są realia. A o pracę nawet się nie martw, nawet o tym nie myśl! Najważniejsza jesteś Ty i twoje przyszłe dziecko o którym marzysz. Ja dziś wróciłam po 2mc zwolnienia i nawet nie zaprzątam sobie głowy co będzie jak zajdę znów szybko, będą musieli sobie poradzić i tyle
Tak widziałam pęcherzyk. Ładnie mi to lekarz pokazał i opowiedział co i jak. Powiedział że ciąża bardzo młoda. No według miesiączki to 5 tydzień. Posprawdzal jajniki, zobaczył szyjkę...wszystko na ta chwile idealnie. Neoparin mam 0,4, po 16 ciocia przyjdzie mi zrobić zastrzyk. I miałam to neoparin za darmo także chyba dał mi z kodem ciążowym.
Pewnie jest tak jak piszecie, bo widać było że mega przejęty jest. Tyle ze mną przeszedł.
Dziewczyny a przypomnijcie heparyna czy acard może powodować plamienia ?
Oba, bo oba rozrzedzają krew, ale znacznie częściej acard i w razie plamień to jego każą odstawić.
@aspekt a czy nadkrzepliwośc u Ciebie objawiała się już w podstawowych badaniach (INR, czas/wskaźnik protrombinowy, APTT) czy dopiero po dokładniejszej diagnostyce się o tym dowiedziałaś? Pytam, bo chciałabym wziąć możliwie jak najwięcej rzeczy pod uwagę, a nie wiem czy w ogóle iść z diagnozą w tę stronę, skoro powyższe badania i morfologię mam w normie
Myślę że u Ciebie jednak największy wpływ miały te komórki NK i na tym bym się skupiła.
Czuje się źle. Brzuch boli, znośnie ale boli. Psychicznie jest slabo i żeby było mało to chyba przyplątała mi się rwa kulszowa
i ten ból zasłania mi wszystko...
Ja byłam długo teraz na zwolnieniu i miałam spokój z plecami, mam problem przewlekły i bardzo często nawracający. Wczoraj już myślałam o dniu dzisiejszym i od wczoraj mnie tak bolą że masakra, coś w stylu rwy kulszowej, trochę to bardziej złożone, także rozumiem Cię. Mam nadzieję że z CP pójdzie szybko i gładko :*