Doskonale Cię rozumiem. Ja przy drugiej ciąży tez miałam w sobie spokój, że się uda. Tez bardzo nie chciałam iść do szpitala i mieć kolejnego łyżeczkowania. Decyzja o szpitalu przyszła sama bo miałam dość oczekiwania w domu, mnie to wykańczało, każdej nocy śniło mi się poronienie. Po tygodniu czekania uznałam ze muszę iść do szpitala bo ja nie daje rady psychicznie czekać. Tam próbowałam farmakologicznie, nie wyraziłam zgody na zabieg - byłam przez to w szpitalu 6 dni ale ostatecznie i tak mialm za grube endometrium i wtedy wyraziłam zgodę na zabieg. Potem przyszedł czas na dużo żalu. Co Cię mogę poradzić - daj sobie czas, daj sobie przestrzeń na smutek, na swoje emocje. Nie musisz iść dalej twarda do przodu. Posiedzieć w miejscu w którym jesteś tak długo jak tego potrzebujesz. Podejmuj swoje decyzje w swoim tempie. Nie obwiniaj się tylko, podejdź do siebie z czułością i troska - jak do najlepszej przyjaciółki. Mi to bardzo pomogło.