reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Wiecie co, ale postawcie się z drugiej strony. Dowiedziałybyscie się w pracy że koleżanka jest w ciąży. Nie wiem jak Wy, ale ja bym pogratulowała. Ale gdybym wiedziala od innych że poroniła pewnie spytałabym: Bardzo mi przykro, jak się czujesz?. Bo jakoś zachować się trzeba. Mamy udawać, że nic się nie stało? Przecież jeśli koleżance umiera ktoś bliski to złożenie choćby oficjalnych kondolencji jest normalne.

Osobiście uważam, że ludzie nie chcą źle. Kiedy mnie pytano, jak się czuje moje dziecko, i czy urodziłam chłopca czy dziewczynkę, a ja musiałam odpowiedzieć że dziecko umarło, to wszyscy nie wiedzieliśmy jak się potem wobec siebie zachować (urodziłam w 39tc, długo pracowałam z widocznym brzuchem) Taka osoba mnie wtedy przepraszała, ale szczerze za co? Przecież mówimy takie rzeczy z grzeczności, z sympatii. A współczucie w takich przypadkach jest szczere.
Przez takie unikanie tematu poronienie w naszym kraju jest tabu. Niepełnosprawność czy inna choroba dziecka to samo. A już śmierć noworodka jest dla społeczeństwa szokiem.
Gdy mnie pytano jak się czuję, mówiłam że mam lepsze i gorsze dni. W pracy bardzo często wiedzą szybciej niż rodzina, to wynika często z naszych obowiązków zawodowych.
Oczywiście nie mówię, że trzeba wszystkim od razu ogłaszać że jest się w ciąży. Ale z drugiej strony nie ma "bezpiecznego" momentu kiedy to zrobić.
Czytam te wasze historie i każda taka smutna :(
Ja jestem tego samego zdania co koleżanka powyżej, jakos potrafiłam przyjąć na klatę pytania innych w pracy, jak się czuje i jak dziecko, ale to pewnie ze zbiegu historii.....

Rodzice szczepili się w grupie 0, mama źle się czula po 2 dawce, trafila do szpitala w niedzele, to był marzec.
Ja dopiero co się dowiedziałam o ciąży, bylam na becie, u gin widoczny pęcherzyk, no wszytsko pięknie, zaszlam po 2 stymulacji.
Telefon w czwartek ze szpitala, mama dostala udadu pnia mózgu, jedziemy do szpitala się z nią pożegnać.....
Przeryczalam cały wieczór, w drodze do szpitala z braćmi i ojcem, tata tak strasznie wygadywal, że to już koniec, że jej nie odratuja i wgl....
Nie wytrzymałam i powiedzialam, żeby przestał tak mowil i nas stresować wszystkich, bo jestem w ciąży, k****, no lepszych okoliczności nie mogłam sobie wymarzyć, żeby powiadomić o ciąży 😔
Tata się rozpłakał. Ja wzielam wolne, ryczałam cały weekend, mama miała zabieg w czwartek późnym wieczorem, tak bardzo płakałam, że już nigdy się nie dowie, że będzie babcia....
Mąż mnie uspokajał, nie mogłam się uspokoić, pilam mnóstwo melisy, bo co mogłam innego zrobić, tak mnie brzuch bolał z nerwów.....🙈
Zabronili mi isc do szpitala z nimi, prosiłam brata aby powiedzial mamie....
To był okres, gdzie nie wpuszczali nikogo na oddział, chyba, że było zagrożenie życia.
Mama nie podejmowała funkcji oddechowej, leżała pod respiratorem, brat jej mowil, że zostanie babcią, podono rzucała się po łóżku, próbowała oderwać wszystkie rurki 😭
Strasznie to wspominam, to były najgorsze dni w moim życiu.
I wiecie co, stal się cud.... mamę już w poniedziałek odpięli od respiratora...... zaczela sama oddychać ❤
Nerwy puściły, ale mysli co dalej, jak będzie funkcjonować, czy na wózku, czy jak, matko boska.
I we wtorek już ja pionizowali a w środę już z nia nawet rozmawiałam przez tel 😭
Boże, spełniło się moje marzenie, mama się dowiedziala, że zostanie babcia 🙈
Mama wyszła z udaru pnia mózgu bez szwanku... zgosilismy to jako cud, po mszach u św Faustyny w Krakowie w lagiewnikach... choć szczerze mówiąc, do bardzo pobożnych nie należymy, praktycznie nikt nie chodzi w niedziele do kościoła, ale ja tam czuje czasem taka potrzebę i modlitwy tez.
Opiekowałam się nią po jej wyjściu, miałam wizytę u gin, serduszko biło i pojawił się drugi pęcherzyk 🤔 pusty 🤷🏼‍♀️

Gdy mama wyszła ze szpitala, bylam tez na l4, poprosiłam lekarza w sumie, bo mialam przed sobą mega trudny egzamin państwowy i chcialam się chwilkę jeszcze przygotować, pamiętam jak się stresowalam...
Nauka, przepytki, wyjazd do Warszawy, zdalam pisemny i poszlam na ustny, tak mnie nerwy zjadały przez te dni, brzuch mnie z nerwów bolał 🙈
Raptem 3 czy 4 dni po egzaminie mialam wizytę u ginekologa - ciaza się nie rozwija.
Dostałam skierowanie do szpitala, na drugim dzień poszlam, w ciągu jednego dnia było po wszystkim, na nastepny dzień wyszłam.
Pielęgniarki do rany przyłóż, nawet psycholog zagladal, opieka cudowna 🙈 poroniłam na samym początku, chyba 8, 9 tydzień.

W pracy wszyscy o wszystkim wiedzieli, szkoda, że poronienia to taki temat tabu, choć wiadomo, że nie uśmiechało mi się każdemu odpowiadać po gratulacjach, że nie jestem już w ciazy, ale dalam jakos radę.

Mama wróciła do zdrowia, już pracuje od czerwca z powrotem 😊
 
reklama
Cześć dzis bylam u p.doktor z polecenia nie dosyć ze potwierdziła brak echa serca to wykasowała mnie 750zl :250 badania krwi i jakieś wymazy bo do szpitala bez nich mnie rzekomo nie przyjmą szok podwójny,zabieg mam w poniedziałek.Potem bylam w pracy bo kierownik prosił bym podjechała cos podpisac...I mu powiedzialam ze bede chciała skorzystać z urlopu macierzyńskiego skróconego bo psychicznie musze dojsc do siebie bardzo fajnie się zachował ze mam wrocic gdy dojde do siebie. [emoji17][emoji17][emoji17]płakać mi się chce całe popołudnie gdy znow widzialam usg dzis,ciężko mi całe popołudnie myslalam ze juz poukładałam sobie w głowie ale strasznie to przechodzę dziękuję ze trafiłam tu...wpaniale dziewczyny superrr porady od każdej i mega wsparcie [emoji173][emoji173][emoji173]serducho dla każdej z Was jesteście kochane[emoji182][emoji182][emoji182]
Bardzo mi przykro [emoji22] możesz mieć jeszcze jeden trudny moment. Jak już będziesz po zabiegu i wszystko urealni się zbyt mocno. Może, ale nie musi tak być. Ważne, by odreagować emocje związane ze strata, by stratę przeżyć. Sposób niestety każdy ma swój. Przytulam gorąco [emoji173]️
 
Czytam te wasze historie i każda taka smutna :(
Ja jestem tego samego zdania co koleżanka powyżej, jakos potrafiłam przyjąć na klatę pytania innych w pracy, jak się czuje i jak dziecko, ale to pewnie ze zbiegu historii.....

Rodzice szczepili się w grupie 0, mama źle się czula po 2 dawce, trafila do szpitala w niedzele, to był marzec.
Ja dopiero co się dowiedziałam o ciąży, bylam na becie, u gin widoczny pęcherzyk, no wszytsko pięknie, zaszlam po 2 stymulacji.
Telefon w czwartek ze szpitala, mama dostala udadu pnia mózgu, jedziemy do szpitala się z nią pożegnać.....
Przeryczalam cały wieczór, w drodze do szpitala z braćmi i ojcem, tata tak strasznie wygadywal, że to już koniec, że jej nie odratuja i wgl....
Nie wytrzymałam i powiedzialam, żeby przestał tak mowil i nas stresować wszystkich, bo jestem w ciąży, k****, no lepszych okoliczności nie mogłam sobie wymarzyć, żeby powiadomić o ciąży 😔
Tata się rozpłakał. Ja wzielam wolne, ryczałam cały weekend, mama miała zabieg w czwartek późnym wieczorem, tak bardzo płakałam, że już nigdy się nie dowie, że będzie babcia....
Mąż mnie uspokajał, nie mogłam się uspokoić, pilam mnóstwo melisy, bo co mogłam innego zrobić, tak mnie brzuch bolał z nerwów.....🙈
Zabronili mi isc do szpitala z nimi, prosiłam brata aby powiedzial mamie....
To był okres, gdzie nie wpuszczali nikogo na oddział, chyba, że było zagrożenie życia.
Mama nie podejmowała funkcji oddechowej, leżała pod respiratorem, brat jej mowil, że zostanie babcią, podono rzucała się po łóżku, próbowała oderwać wszystkie rurki 😭
Strasznie to wspominam, to były najgorsze dni w moim życiu.
I wiecie co, stal się cud.... mamę już w poniedziałek odpięli od respiratora...... zaczela sama oddychać ❤
Nerwy puściły, ale mysli co dalej, jak będzie funkcjonować, czy na wózku, czy jak, matko boska.
I we wtorek już ja pionizowali a w środę już z nia nawet rozmawiałam przez tel 😭
Boże, spełniło się moje marzenie, mama się dowiedziala, że zostanie babcia 🙈
Mama wyszła z udaru pnia mózgu bez szwanku... zgosilismy to jako cud, po mszach u św Faustyny w Krakowie w lagiewnikach... choć szczerze mówiąc, do bardzo pobożnych nie należymy, praktycznie nikt nie chodzi w niedziele do kościoła, ale ja tam czuje czasem taka potrzebę i modlitwy tez.
Opiekowałam się nią po jej wyjściu, miałam wizytę u gin, serduszko biło i pojawił się drugi pęcherzyk 🤔 pusty 🤷🏼‍♀️

Gdy mama wyszła ze szpitala, bylam tez na l4, poprosiłam lekarza w sumie, bo mialam przed sobą mega trudny egzamin państwowy i chcialam się chwilkę jeszcze przygotować, pamiętam jak się stresowalam...
Nauka, przepytki, wyjazd do Warszawy, zdalam pisemny i poszlam na ustny, tak mnie nerwy zjadały przez te dni, brzuch mnie z nerwów bolał 🙈
Raptem 3 czy 4 dni po egzaminie mialam wizytę u ginekologa - ciaza się nie rozwija.
Dostałam skierowanie do szpitala, na drugim dzień poszlam, w ciągu jednego dnia było po wszystkim, na nastepny dzień wyszłam.
Pielęgniarki do rany przyłóż, nawet psycholog zagladal, opieka cudowna 🙈 poroniłam na samym początku, chyba 8, 9 tydzień.

W pracy wszyscy o wszystkim wiedzieli, szkoda, że poronienia to taki temat tabu, choć wiadomo, że nie uśmiechało mi się każdemu odpowiadać po gratulacjach, że nie jestem już w ciazy, ale dalam jakos radę.

Mama wróciła do zdrowia, już pracuje od czerwca z powrotem 😊
Bardzo mi przykro z powodu tego co stało się Twojej mamie i z powodu straty :(
Powiedz mi proszę, czy szczepiliscie się po tym o spotkało Twoją mamę? Generalnie jutro mam pierwszą dawkę i teraz mam wątpliwości, czy iść...
 
Bardzo mi przykro z powodu tego co stało się Twojej mamie i z powodu straty :(
Powiedz mi proszę, czy szczepiliscie się po tym o spotkało Twoją mamę? Generalnie jutro mam pierwszą dawkę i teraz mam wątpliwości, czy iść...
szczerze to ja bym się drugi raz nie zaszczepiła. Gdyby nie wycieczka do Turcji nie zrobiłabym tego. Mogłam zrobić testy. Nie wiem czy szczepienie nie wpłynęło na to wszystko.
 
Bardzo mi przykro z powodu tego co stało się Twojej mamie i z powodu straty :(
Powiedz mi proszę, czy szczepiliscie się po tym o spotkało Twoją mamę? Generalnie jutro mam pierwszą dawkę i teraz mam wątpliwości, czy iść...
Tak, wszyscy w rodzinie zaszczepieni, ja też ;)

Pozniej jak już mama doszła trochę do siebie na oddziale pojawił sie covid.... gdyby nie była zaszczepiona..... na szczęście ma dużo przeciwciał po szczepieniu, testy jej wyszły negatywne, odizolowali ja i wyszła szybciej do domu ;)
 
Ja również zdecyduję się i dziś udam się na pierwszą dawkę.
Dziewczyny, takie moje wczorajsze przemyślenia, po tym wszystkim co się stało i po poznaniu niektórych historii na tym forum. Od dziś postanowiłam, że czas zregenerować się i na nowo zadbać o swój organizm. Jako, że od zawsze miałam problemy z miesiączką, po dłuższym stosowaniu suplementu diety zawierającego myoinozytol + kwas foliowy udało mi się przywrócić owulację. Ja akurat chwalę sobie formę saszetek. Dzięki niemu uregulowałam swój cykl, a i mam przekonanie, że właśnie z jego pomocą udało mi się zajść w ciąże. Bardzo polecam. Chociaż na ten moment jeszcze nie zdecyduję się na dziecko, zacznę na nowo przygotowywać swój organizm do tego, by za jakiś czas znów z czystym umysłem i zdrowo zacząć działania. Zmiana pracy i otoczenia, w moim przypadku, dobrze mi zrobi i nie była to decyzja podjęta w wyniku poronienia. Zmianę pracy analizowałam już od dawna. Mam jedynie nadzieję, że wyjdzie mi to choć ciut na lepsze :) Bo branży raczej nie chcę zmieniać, lubię to, co robię.
Mam nadzieję, że za jakiś czas będę mogła zacząć udzielać się w wątkach dla przyszłych mam :) Chociaż jeszcze nie teraz. Organizm szybciej się zregeneruje, ale moja psychika to raczej dłuższy aspekt do regeneracji.
 
Musi być dobrze,tylko czasu potrzebuje by nabrać sił ❤
Mam przyjaciółkę już po kilku poronieniach. Kobieta po każdym kolejnym poronieniu stawała się tak silna, że gdyby nie ona, odepchnęłabym od siebie wszystkich bliskich i zmarnowała każdą relację, w tym swój związek. Ma tak twarde 4 litery, po prostu wierzy, że każda ma swój czas. Na ten moment szanuje ona decyzję swojego męża, który chce przerwy w staraniach. I chociaż bardzo mocno tego pragnie, to mężczyzna widzi, że jej psychika jest zdruzgotana. Mimo wszystko. I facet to przeżywa inaczej. Myślę, że to jego reakcja obronna. Mój akurat jest zupełnie inny. Ze spokojem stwierdził, że oboje się zbadamy i będziemy próbować, ale dopiero, kiedy ja trochę odpocznę. Nabieraj sił. Wiem, że teraz bardzo chciałabyś być w ciąży, bo mam te same odczucia. I ciągle przeliczam, w którym tygodniu bym była. Luty, miesiąc porodu, w tym momencie jest dla mnie najgorzej wyczekiwanym miesiącem. Ale moja nadzieja daje mu szansę, na to, by stał się najgorszym, jak i najlepszym miesiącem. Jak będzie? Czas pokaże. Czas tu zdecyduje o wszystkim <3
 
reklama
A czy muszę informować pracodawcę o tym że l4 jest przedłużone?
Generalnie nie, bo oni w systemie od razu widzą twoje zwolnienie. Ale ja np zawsze mowilam managerce bo zanim ona by się z kadr dowiedziała to byłoby za późno żeby znaleźć za mnie zastępstwo

Czytam te wasze historie i każda taka smutna :(
Ja jestem tego samego zdania co koleżanka powyżej, jakos potrafiłam przyjąć na klatę pytania innych w pracy, jak się czuje i jak dziecko, ale to pewnie ze zbiegu historii.....

Rodzice szczepili się w grupie 0, mama źle się czula po 2 dawce, trafila do szpitala w niedzele, to był marzec.
Ja dopiero co się dowiedziałam o ciąży, bylam na becie, u gin widoczny pęcherzyk, no wszytsko pięknie, zaszlam po 2 stymulacji.
Telefon w czwartek ze szpitala, mama dostala udadu pnia mózgu, jedziemy do szpitala się z nią pożegnać.....
Przeryczalam cały wieczór, w drodze do szpitala z braćmi i ojcem, tata tak strasznie wygadywal, że to już koniec, że jej nie odratuja i wgl....
Nie wytrzymałam i powiedzialam, żeby przestał tak mowil i nas stresować wszystkich, bo jestem w ciąży, k****, no lepszych okoliczności nie mogłam sobie wymarzyć, żeby powiadomić o ciąży 😔
Tata się rozpłakał. Ja wzielam wolne, ryczałam cały weekend, mama miała zabieg w czwartek późnym wieczorem, tak bardzo płakałam, że już nigdy się nie dowie, że będzie babcia....
Mąż mnie uspokajał, nie mogłam się uspokoić, pilam mnóstwo melisy, bo co mogłam innego zrobić, tak mnie brzuch bolał z nerwów.....🙈
Zabronili mi isc do szpitala z nimi, prosiłam brata aby powiedzial mamie....
To był okres, gdzie nie wpuszczali nikogo na oddział, chyba, że było zagrożenie życia.
Mama nie podejmowała funkcji oddechowej, leżała pod respiratorem, brat jej mowil, że zostanie babcią, podono rzucała się po łóżku, próbowała oderwać wszystkie rurki 😭
Strasznie to wspominam, to były najgorsze dni w moim życiu.
I wiecie co, stal się cud.... mamę już w poniedziałek odpięli od respiratora...... zaczela sama oddychać ❤
Nerwy puściły, ale mysli co dalej, jak będzie funkcjonować, czy na wózku, czy jak, matko boska.
I we wtorek już ja pionizowali a w środę już z nia nawet rozmawiałam przez tel 😭
Boże, spełniło się moje marzenie, mama się dowiedziala, że zostanie babcia 🙈
Mama wyszła z udaru pnia mózgu bez szwanku... zgosilismy to jako cud, po mszach u św Faustyny w Krakowie w lagiewnikach... choć szczerze mówiąc, do bardzo pobożnych nie należymy, praktycznie nikt nie chodzi w niedziele do kościoła, ale ja tam czuje czasem taka potrzebę i modlitwy tez.
Opiekowałam się nią po jej wyjściu, miałam wizytę u gin, serduszko biło i pojawił się drugi pęcherzyk 🤔 pusty 🤷🏼‍♀️

Gdy mama wyszła ze szpitala, bylam tez na l4, poprosiłam lekarza w sumie, bo mialam przed sobą mega trudny egzamin państwowy i chcialam się chwilkę jeszcze przygotować, pamiętam jak się stresowalam...
Nauka, przepytki, wyjazd do Warszawy, zdalam pisemny i poszlam na ustny, tak mnie nerwy zjadały przez te dni, brzuch mnie z nerwów bolał 🙈
Raptem 3 czy 4 dni po egzaminie mialam wizytę u ginekologa - ciaza się nie rozwija.
Dostałam skierowanie do szpitala, na drugim dzień poszlam, w ciągu jednego dnia było po wszystkim, na nastepny dzień wyszłam.
Pielęgniarki do rany przyłóż, nawet psycholog zagladal, opieka cudowna 🙈 poroniłam na samym początku, chyba 8, 9 tydzień.

W pracy wszyscy o wszystkim wiedzieli, szkoda, że poronienia to taki temat tabu, choć wiadomo, że nie uśmiechało mi się każdemu odpowiadać po gratulacjach, że nie jestem już w ciazy, ale dalam jakos radę.

Mama wróciła do zdrowia, już pracuje od czerwca z powrotem 😊
Jeju, popłakałam się czytając twoja historie ❤ twój maluszek miał tu na ziemi misję do spełnienia- uratować Twoja mamę. Zrobil to, a potem odszedł. Ale będzie was zawsze chronił z góry. Życzę Tobie, tak jak każdej tutaj, żeby spełniły się marzenia o zdrowym maluszku ❤

Czytam wasze opinie o powrotach do pracy i na to niestety też nie ma złotej rady. Każda z nas będzie oczekiwać czegoś innego. Ale warto sprawę jasno przedstawi w pracy, czy chcecie żeby ktoś was o coś pytał czy nie. Mi to pomogło. Powiedziałam dziewczynom że nie chce gadac na ten temat i ze maja się zachowywac normalnie i tak było. Chociaż zdarzał się gorsze dni, ale jakoś przetrwałam ten ciezki czas. Teraz, gdy minęło już ponad 4 lata, a po domu biega cudowna 2letnia dziewczynka i leży cudowny 2miesieczny chłopczyk, patrzę na to inaczej, ale wciąż pamiętam i myślę jakby wyglądały moje aniołki
 
Do góry