reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Hej dziewczyny jestem już w 2 trymestrze. Pierwsza ciąże poroniłam aktualnie jest wszystko super będzie chłopak :-))) 🥰 tylko powiedzcie mi co wasi lekarze mówią na temat współżycia jak już jesteście w tej drugiej ciąży?? Mieliśmy zakaz do 12 tyg wogole a teraz mówił ze możemy spróbować ale ze jakby były jakieś plamienia albo coś to nic nie robić.. taaa... super nie wiem co robić czy spróbować czy lepiej darować sobie do końca ciąży?🤯 ja jestem to stanie zrobić dla dzidzi ale mąż po ścianach chodzi 😅
Jeśli pozwolił to możecie delikatną próbę zrobić.

Gratuluję synka!!!
 
reklama
Cześć, postanowiłam się tu przywitać bo chyba potrzebuje wiedzy i wsparcia do dalszego działania.
W tym roku mam 30 lat i za mną dwa poronienia...
Pierwsze w 2019 roku jakiś 7 tydzień może 6+5 ciężko określić bo miałam wtedy jedna wizytę i na usg crl jak 5+5 a tydzień później na wakacjach 3000 km od domu zaczęło się najpierw plamienie, a później krwawienie.
Drugie poronienie teraz. 30.04 na wizycie kontrolnej miał być 10+2 tc, a okazało się, że serduszko już nie bije (w 7+1 wszystko było ok) i ciąża zatrzymała się na 8+5.
Tego samego dnia po 23 miałam zabieg łyżeczkowania macicy.
Odpoczywam w domu i próbuje poczuć, że mam na coś wpływ.
Wiem, że problemem może być budowa mojej macicy (najpierw zdiagnozowana jako jednorozna z rogiem szczątkowym po lewej stronie, później jako podwójna. Na histeroskopii nie znaleziono żadnego połączenia tej lewej części z jamą macicy, ale w jakiś sposób ten niby róg szczątkowy co miesiąc się oczyszcza. W tej ciąży co dziwniejsze owulacja na milion procent była z lewego jajnika).
Postanowiliśmy po pierwszej @ przebadać mnie pod kątem trombofilii, mojemu partnerowi nasienie (chociaż lekarze mówią, że jak zachodzimy w ciążę to tam nie ma problemu) oraz zbadać kariotyp.
Jeśli nie znajdziemy tam przyczyny mam w planach położyć się na stół na laparoskopie żeby wreszcie porządnie zdiagnozować co jest z moją macicą.
Czy jest jeszcze coś co możemy teraz zrobić / zbadać?
Jak żyć żeby nie zwariować i nie umrzeć ze strachu przed kolejną stratą?
Czy możecie polecić jakiegoś lekarza z prawdziwego zdarzenia w okolicy Poznania?
Mam też kilka pytań co wolno, a czego nie po łyżeczkowaniu bo w szpitalu nie dowiedziałam się właściwie nic, a takiego upokorzenia i traktowania pacjenta jak problem nie widziałam chyba nigdy.
 
Hej dziewczyny jestem już w 2 trymestrze. Pierwsza ciąże poroniłam aktualnie jest wszystko super będzie chłopak :-))) [emoji3059] tylko powiedzcie mi co wasi lekarze mówią na temat współżycia jak już jesteście w tej drugiej ciąży?? Mieliśmy zakaz do 12 tyg wogole a teraz mówił ze możemy spróbować ale ze jakby były jakieś plamienia albo coś to nic nie robić.. taaa... super nie wiem co robić czy spróbować czy lepiej darować sobie do końca ciąży?[emoji2962] ja jestem to stanie zrobić dla dzidzi ale mąż po ścianach chodzi [emoji28]
Mój lekarz nic nie mówił że nie mozns, ale ja się dalej boję mimo, że to już 20 tydzień.
Cześć, postanowiłam się tu przywitać bo chyba potrzebuje wiedzy i wsparcia do dalszego działania.
W tym roku mam 30 lat i za mną dwa poronienia...
Pierwsze w 2019 roku jakiś 7 tydzień może 6+5 ciężko określić bo miałam wtedy jedna wizytę i na usg crl jak 5+5 a tydzień później na wakacjach 3000 km od domu zaczęło się najpierw plamienie, a później krwawienie.
Drugie poronienie teraz. 30.04 na wizycie kontrolnej miał być 10+2 tc, a okazało się, że serduszko już nie bije (w 7+1 wszystko było ok) i ciąża zatrzymała się na 8+5.
Tego samego dnia po 23 miałam zabieg łyżeczkowania macicy.
Odpoczywam w domu i próbuje poczuć, że mam na coś wpływ.
Wiem, że problemem może być budowa mojej macicy (najpierw zdiagnozowana jako jednorozna z rogiem szczątkowym po lewej stronie, później jako podwójna. Na histeroskopii nie znaleziono żadnego połączenia tej lewej części z jamą macicy, ale w jakiś sposób ten niby róg szczątkowy co miesiąc się oczyszcza. W tej ciąży co dziwniejsze owulacja na milion procent była z lewego jajnika).
Postanowiliśmy po pierwszej @ przebadać mnie pod kątem trombofilii, mojemu partnerowi nasienie (chociaż lekarze mówią, że jak zachodzimy w ciążę to tam nie ma problemu) oraz zbadać kariotyp.
Jeśli nie znajdziemy tam przyczyny mam w planach położyć się na stół na laparoskopie żeby wreszcie porządnie zdiagnozować co jest z moją macicą.
Czy jest jeszcze coś co możemy teraz zrobić / zbadać?
Jak żyć żeby nie zwariować i nie umrzeć ze strachu przed kolejną stratą?
Czy możecie polecić jakiegoś lekarza z prawdziwego zdarzenia w okolicy Poznania?
Mam też kilka pytań co wolno, a czego nie po łyżeczkowaniu bo w szpitalu nie dowiedziałam się właściwie nic, a takiego upokorzenia i traktowania pacjenta jak problem nie widziałam chyba nigdy.
Po zabiegu musisz się trochę oszczędzać, nie dźwigać itp. Do współżycia można wrócić po 2 tygodniach. Dobrze też iść po pierwszej miesiączce do ginekologa aby sprawdził czy jest ok.
 
Cześć, postanowiłam się tu przywitać bo chyba potrzebuje wiedzy i wsparcia do dalszego działania.
W tym roku mam 30 lat i za mną dwa poronienia...
Pierwsze w 2019 roku jakiś 7 tydzień może 6+5 ciężko określić bo miałam wtedy jedna wizytę i na usg crl jak 5+5 a tydzień później na wakacjach 3000 km od domu zaczęło się najpierw plamienie, a później krwawienie.
Drugie poronienie teraz. 30.04 na wizycie kontrolnej miał być 10+2 tc, a okazało się, że serduszko już nie bije (w 7+1 wszystko było ok) i ciąża zatrzymała się na 8+5.
Tego samego dnia po 23 miałam zabieg łyżeczkowania macicy.
Odpoczywam w domu i próbuje poczuć, że mam na coś wpływ.
Wiem, że problemem może być budowa mojej macicy (najpierw zdiagnozowana jako jednorozna z rogiem szczątkowym po lewej stronie, później jako podwójna. Na histeroskopii nie znaleziono żadnego połączenia tej lewej części z jamą macicy, ale w jakiś sposób ten niby róg szczątkowy co miesiąc się oczyszcza. W tej ciąży co dziwniejsze owulacja na milion procent była z lewego jajnika).
Postanowiliśmy po pierwszej @ przebadać mnie pod kątem trombofilii, mojemu partnerowi nasienie (chociaż lekarze mówią, że jak zachodzimy w ciążę to tam nie ma problemu) oraz zbadać kariotyp.
Jeśli nie znajdziemy tam przyczyny mam w planach położyć się na stół na laparoskopie żeby wreszcie porządnie zdiagnozować co jest z moją macicą.
Czy jest jeszcze coś co możemy teraz zrobić / zbadać?
Jak żyć żeby nie zwariować i nie umrzeć ze strachu przed kolejną stratą?
Czy możecie polecić jakiegoś lekarza z prawdziwego zdarzenia w okolicy Poznania?
Mam też kilka pytań co wolno, a czego nie po łyżeczkowaniu bo w szpitalu nie dowiedziałam się właściwie nic, a takiego upokorzenia i traktowania pacjenta jak problem nie widziałam chyba nigdy.
Hey przykro mi ze cie to spotkalo.
Laparoskopia przy podejrzeniu wady macicy to podstawowa podstawa i do tego badanie nasienia. Można zachodzić w ciążę i mieć kiepskie nasienie.
Zaczęłabym od tego, a po wynikach spróbowałabym zbadać krzepliwośc i trombofilie. Na tes.tdna.pl jest relatywnie tani pakiet.

Powodzenia!!!
 
Cześć, postanowiłam się tu przywitać bo chyba potrzebuje wiedzy i wsparcia do dalszego działania.
W tym roku mam 30 lat i za mną dwa poronienia...
Pierwsze w 2019 roku jakiś 7 tydzień może 6+5 ciężko określić bo miałam wtedy jedna wizytę i na usg crl jak 5+5 a tydzień później na wakacjach 3000 km od domu zaczęło się najpierw plamienie, a później krwawienie.
Drugie poronienie teraz. 30.04 na wizycie kontrolnej miał być 10+2 tc, a okazało się, że serduszko już nie bije (w 7+1 wszystko było ok) i ciąża zatrzymała się na 8+5.
Tego samego dnia po 23 miałam zabieg łyżeczkowania macicy.
Odpoczywam w domu i próbuje poczuć, że mam na coś wpływ.
Wiem, że problemem może być budowa mojej macicy (najpierw zdiagnozowana jako jednorozna z rogiem szczątkowym po lewej stronie, później jako podwójna. Na histeroskopii nie znaleziono żadnego połączenia tej lewej części z jamą macicy, ale w jakiś sposób ten niby róg szczątkowy co miesiąc się oczyszcza. W tej ciąży co dziwniejsze owulacja na milion procent była z lewego jajnika).
Postanowiliśmy po pierwszej @ przebadać mnie pod kątem trombofilii, mojemu partnerowi nasienie (chociaż lekarze mówią, że jak zachodzimy w ciążę to tam nie ma problemu) oraz zbadać kariotyp.
Jeśli nie znajdziemy tam przyczyny mam w planach położyć się na stół na laparoskopie żeby wreszcie porządnie zdiagnozować co jest z moją macicą.
Czy jest jeszcze coś co możemy teraz zrobić / zbadać?
Jak żyć żeby nie zwariować i nie umrzeć ze strachu przed kolejną stratą?
Czy możecie polecić jakiegoś lekarza z prawdziwego zdarzenia w okolicy Poznania?
Mam też kilka pytań co wolno, a czego nie po łyżeczkowaniu bo w szpitalu nie dowiedziałam się właściwie nic, a takiego upokorzenia i traktowania pacjenta jak problem nie widziałam chyba nigdy.
Hej kochana tutaj.
Po łyżeczkowaniu nie można się kąpać w wannie jedynie prysznic, nie dźwigać. Współżycie można po skończeniu krwawienia.
 
Przykro mi :( każda z nas ma za sobą trudne przejścia :(
Ja mogę polecić dr Barlik z Poznania, bardzo ciepła kobieta, z dużą wiedzą :)
Cześć, postanowiłam się tu przywitać bo chyba potrzebuje wiedzy i wsparcia do dalszego działania.
W tym roku mam 30 lat i za mną dwa poronienia...
Pierwsze w 2019 roku jakiś 7 tydzień może 6+5 ciężko określić bo miałam wtedy jedna wizytę i na usg crl jak 5+5 a tydzień później na wakacjach 3000 km od domu zaczęło się najpierw plamienie, a później krwawienie.
Drugie poronienie teraz. 30.04 na wizycie kontrolnej miał być 10+2 tc, a okazało się, że serduszko już nie bije (w 7+1 wszystko było ok) i ciąża zatrzymała się na 8+5.
Tego samego dnia po 23 miałam zabieg łyżeczkowania macicy.
Odpoczywam w domu i próbuje poczuć, że mam na coś wpływ.
Wiem, że problemem może być budowa mojej macicy (najpierw zdiagnozowana jako jednorozna z rogiem szczątkowym po lewej stronie, później jako podwójna. Na histeroskopii nie znaleziono żadnego połączenia tej lewej części z jamą macicy, ale w jakiś sposób ten niby róg szczątkowy co miesiąc się oczyszcza. W tej ciąży co dziwniejsze owulacja na milion procent była z lewego jajnika).
Postanowiliśmy po pierwszej @ przebadać mnie pod kątem trombofilii, mojemu partnerowi nasienie (chociaż lekarze mówią, że jak zachodzimy w ciążę to tam nie ma problemu) oraz zbadać kariotyp.
Jeśli nie znajdziemy tam przyczyny mam w planach położyć się na stół na laparoskopie żeby wreszcie porządnie zdiagnozować co jest z moją macicą.
Czy jest jeszcze coś co możemy teraz zrobić / zbadać?
Jak żyć żeby nie zwariować i nie umrzeć ze strachu przed kolejną stratą?
Czy możecie polecić jakiegoś lekarza z prawdziwego zdarzenia w okolicy Poznania?
Mam też kilka pytań co wolno, a czego nie po łyżeczkowaniu bo w szpitalu nie dowiedziałam się właściwie nic, a takiego upokorzenia i traktowania pacjenta jak problem nie widziałam chyba nigdy.
 
reklama
Przykro mi że i Ciebie to spotkało. Po łyżeczkowaniu nie powinnaś brać ciepłych kąpieli, ćwiczyć, dźwigać. Zaleca się diete lekkostrawną przez kilka dni przez znieczulenie. To wszystko powinnaś mieć na wypisie ze szpitala.
Co do seksu to zależy jak będziesz się czuła i jak długo krwawiła. U mnie oczyszczanie trwało aż 3 tygodnie.
Mi zalecali wizytę u ginekologa po 3 tygodniach, nie czekać na okres. Ja pierwszą miesiączkę dostałam po 6 tygodniach.
Trombofilie bym zbadała już teraz, możesz też zespół antyfosfolipidowy im szybciej tym lepiej, komórki nk, homocysteine, białka c i s, takie badania zlecił mi lekarz po pierwszym już poronieniu.
Cześć, postanowiłam się tu przywitać bo chyba potrzebuje wiedzy i wsparcia do dalszego działania.
W tym roku mam 30 lat i za mną dwa poronienia...
Pierwsze w 2019 roku jakiś 7 tydzień może 6+5 ciężko określić bo miałam wtedy jedna wizytę i na usg crl jak 5+5 a tydzień później na wakacjach 3000 km od domu zaczęło się najpierw plamienie, a później krwawienie.
Drugie poronienie teraz. 30.04 na wizycie kontrolnej miał być 10+2 tc, a okazało się, że serduszko już nie bije (w 7+1 wszystko było ok) i ciąża zatrzymała się na 8+5.
Tego samego dnia po 23 miałam zabieg łyżeczkowania macicy.
Odpoczywam w domu i próbuje poczuć, że mam na coś wpływ.
Wiem, że problemem może być budowa mojej macicy (najpierw zdiagnozowana jako jednorozna z rogiem szczątkowym po lewej stronie, później jako podwójna. Na histeroskopii nie znaleziono żadnego połączenia tej lewej części z jamą macicy, ale w jakiś sposób ten niby róg szczątkowy co miesiąc się oczyszcza. W tej ciąży co dziwniejsze owulacja na milion procent była z lewego jajnika).
Postanowiliśmy po pierwszej @ przebadać mnie pod kątem trombofilii, mojemu partnerowi nasienie (chociaż lekarze mówią, że jak zachodzimy w ciążę to tam nie ma problemu) oraz zbadać kariotyp.
Jeśli nie znajdziemy tam przyczyny mam w planach położyć się na stół na laparoskopie żeby wreszcie porządnie zdiagnozować co jest z moją macicą.
Czy jest jeszcze coś co możemy teraz zrobić / zbadać?
Jak żyć żeby nie zwariować i nie umrzeć ze strachu przed kolejną stratą?
Czy możecie polecić jakiegoś lekarza z prawdziwego zdarzenia w okolicy Poznania?
Mam też kilka pytań co wolno, a czego nie po łyżeczkowaniu bo w szpitalu nie dowiedziałam się właściwie nic, a takiego upokorzenia i traktowania pacjenta jak problem nie widziałam chyba nigdy.
 
Do góry