Dziewczyny, bardzo dawno mnie tu nie było. Ostatnio o Was myślałam, trzymam mocno, mocno kciuki za Wasze starania!
Nie poddawajcie się! Ja tez po dwóch poronieniach i jednej biochemicznej, byłam załamana. Po ciążach, w które zachodziłam „od strzała”, nie umiałam zajść w kolejną przez prawie pół roku. W pewnym momencie nawet stwierdziłam, ze może zabieg łyżeczkowania spowodował niedrożność. Nie wiem, czy to była kwestia psychiki, czy pomógł zastrzyk przepisany przez ginę na pęknięcie jajeczka, ale się w końcu udało i teraz zaczęłam 4 miesiąc i tfu, tfu, na razie obywa się bez większych przygód. Co prawda zrobiłam mnóstwo badań i jestem obstawiona lekami, ale coraz bardziej zaczynam wierzyć w to, ze wszystko będzie dobrze. Trzymajcie się, Kochane! Wam tez się w końcu uda!