agaaataaaa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Wrzesień 2020
- Postów
- 1 682
A możesz napisać jakie? Mniej więcej chociazTak, robiłam bardzo dużo po 2 poronieniu głównie
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
A możesz napisać jakie? Mniej więcej chociazTak, robiłam bardzo dużo po 2 poronieniu głównie
No a mnie się wydaje, że w Polsce, tak jak w przypadku jakichś chorób, to jesteśmy krajem przewrażliwionym na punkcie zdrowia. Jesteśmy narodem hipochondrykow i lekomanów. Wiele się jest o tym artykułów i też moi rodzice pracujący w służbie zdrowia i lekarze tak mówią. Jemy leki na potęgę. I jak tylko mamy przeziębienie od razu biegniemy po antybiotyk. I żeby nie było, ja też się zaliczam do tej grupy. Zwyczajnie za granicą nie ma takich faz, takie są moje wrażenia .Moja znajoma że Szwajcarii, poroniła dwa razy jedna ciaza w 13 tyg, druga też coś koło tego, teraz jest w trzeciej. Pytałam czy robiła jakieś badania sobie po poronieniach, powiedziała że nie nic. Zapytałam czy bierze teraz w tej ciąży jakieś leki, luteinę czy cos. Powiedziała że nie nic. Tylko witaminy dla kobiet w ciąży. U nas jest wręcz człowiek wpada w obsesję tego wszystkiego, badan, brania leków, suplementów. I ja juz nie wiem czy to właśnie nie działa na gorzej, w sensie siada na głowę i może to stanowi główne źródło niepowodzeń. I podkreślam, ja też jestem w tej grupie...W głowie lepiej wmówić że nic nie było. A to że w wypisie jest, to wynika z kodów choroby, biochemiczna też jest w pakiecie, nie jest jako wydzielony kod choroby. Na coś zwolnienie muszą wypisać jeśli występuje potrzeba. Jak czytalam swego czasu to niby to każdej kobiecie się zdążyło conajmniej raz, większość nawet o tym nie wie, zwłaszcza te które nie planują ciążę to mylą to często z opóźniająca się @. A odkąd jestem tu na forum to mam wrażenie że niektóre to mają skłonności do tego rodzaju ciąż. Kurde co z naszymi organizmami się dzieje? Chemia, zanieczyszczenia czy kiedyś świadomość ludzka była inna i tego tak nie przeżywali.
Możesz napisać jakie robiłaś. Jestem co prawda po 1 poronieniu, ale wolę się trochę przygotować.Tak, robiłam bardzo dużo po 2 poronieniu głównie
Wiem, taka jest statystyka. Ja ogólnie z pierdolami nigdy nie chodziłam, przeziębienia, grypy same musiały przejść, do lekarza to tylko po antybiotyk, ale to już byłam na skraju wyczerpania, a ten wychodzi z założenia że idę z każdą pierdolą bo wszyscy tak chodzą. Dzięki takiemu podejściu mamy niedoleczone grypy, powikłania, dlatego jesteśmy bardziej podatni na kolejne choroby. Nie wiem jak za granicą a le w Polsce to jest tendencja jak nie mam zaświadczenia z zakładu pogrzebowego to powinno chodzić do pracy. Kurde firmy prywatne są na tyle beszczelne albo nieudolne,że jak leżałam w szpitalu przed zabiegiem to musieli dzwonić pisać maile żebym jeszcze coś im wysłała, zrobiła bo nagle coś się przypomniało. Tak jakby mieli stracha czy przeżyje. Przy mojej ciąży, nie panikowalam z przeziębieniem, tylko objawowo naturalnie bez żadnych leków. Ciepła herbatka, udrożnienie nosa, inhalacje z gorącej wody, miód imbir czosnek, normalnie do pracy. I kuźwa wszystko straciłam. Wiem jedno że teraz jak już będę w ciąży będę panikować ze wszystkim i nie dziwię się teraz kobietom, które jak tylko dowiedzą się o ciąży lecą na zwolnienie, zwłaszcza tym które już to przeszły tylko nikt nie wiedział, mam wrażenie że temat poronienia to temat tabu. Nie dziwię się bo sama nikomu nic nie mówiłam. Mam porobione badania sama na własną rękę (spanikowałam) te które najczęściej są przyczyną poronień, wyszła trombofilii, na szczęście bez mutacji. Więc nie wiem czy bez tych badań każda następna nie byłaby fiaskiem. Niestety jeśli coś nam ciężko przychodzi, tracimy to będziemy przewrażliwieni i tego już nikt nie zmieni. Lekarka też mówiła że dużo w głowie się dzieje i od tego zależy, na początku pierwsze co to chciałam bardzo jak najszybciej zajść, pokrzyżowało się trochę z covidem,muszę się najpierw wyleczyć, w międzyczasie układam sobie mózgownicę . chce mieć dziecko ale nie za wszelką cenę. Są inne sposoby. Spróbujemy jeszcze raz za jakiś czas ale mam plan awaryjny i tego się trzymam.No a mnie się wydaje, że w Polsce, tak jak w przypadku jakichś chorób, to jesteśmy krajem przewrażliwionym na punkcie zdrowia. Jesteśmy narodem hipochondrykow i lekomanów. Wiele się jest o tym artykułów i też moi rodzice pracujący w służbie zdrowia i lekarze tak mówią. Jemy leki na potęgę. I jak tylko mamy przeziębienie od razu biegniemy po antybiotyk. I żeby nie było, ja też się zaliczam do tej grupy. Zwyczajnie za granicą nie ma takich faz, takie są moje wrażenia .Moja znajoma że Szwajcarii, poroniła dwa razy jedna ciaza w 13 tyg, druga też coś koło tego, teraz jest w trzeciej. Pytałam czy robiła jakieś badania sobie po poronieniach, powiedziała że nie nic. Zapytałam czy bierze teraz w tej ciąży jakieś leki, luteinę czy cos. Powiedziała że nie nic. Tylko witaminy dla kobiet w ciąży. U nas jest wręcz człowiek wpada w obsesję tego wszystkiego, badan, brania leków, suplementów. I ja juz nie wiem czy to właśnie nie działa na gorzej, w sensie siada na głowę i może to stanowi główne źródło niepowodzeń. I podkreślam, ja też jestem w tej grupie...
A możesz napisać jakie? Mniej więcej chociaz
Możesz napisać jakie robiłaś. Jestem co prawda po 1 poronieniu, ale wolę się trochę przygotować.
Nie zgodzę się z tym. Mi jedni lekarze mówili po 2 poronieniach, że nie ma sensu szukać przyczyny, tak się zdarza, inni, że nie będę mieć dzieci. Gdybym słuchała jednych i drugich, to byłabym wciąż zachodziła raz na półtora roku w ciążę, a jak już bym zaszła, to bym ją traciła. Może i mamy tendencję do nadmiaru leków, ale nie wszyscy są tacy. Gdyby nie lekkomyślność lekarzy moje drugie dziecko by żyło, 3 urodziło się bez powikłań, a 4 urodziło się o czasie, a nie przedwcześnie. Nie mogę zatem zgodzić się z takim stanowiskiem. Uważam, że warto się przebadac chociażby po to, by usłyszeć, że wszystko jest w porządku. Jak człowiek się odpręża, lub zna wroga to łatwiej jest próbować realizować celNo a mnie się wydaje, że w Polsce, tak jak w przypadku jakichś chorób, to jesteśmy krajem przewrażliwionym na punkcie zdrowia. Jesteśmy narodem hipochondrykow i lekomanów. Wiele się jest o tym artykułów i też moi rodzice pracujący w służbie zdrowia i lekarze tak mówią. Jemy leki na potęgę. I jak tylko mamy przeziębienie od razu biegniemy po antybiotyk. I żeby nie było, ja też się zaliczam do tej grupy. Zwyczajnie za granicą nie ma takich faz, takie są moje wrażenia .Moja znajoma że Szwajcarii, poroniła dwa razy jedna ciaza w 13 tyg, druga też coś koło tego, teraz jest w trzeciej. Pytałam czy robiła jakieś badania sobie po poronieniach, powiedziała że nie nic. Zapytałam czy bierze teraz w tej ciąży jakieś leki, luteinę czy cos. Powiedziała że nie nic. Tylko witaminy dla kobiet w ciąży. U nas jest wręcz człowiek wpada w obsesję tego wszystkiego, badan, brania leków, suplementów. I ja juz nie wiem czy to właśnie nie działa na gorzej, w sensie siada na głowę i może to stanowi główne źródło niepowodzeń. I podkreślam, ja też jestem w tej grupie...
Ja sama też się badałam, miałam hsg i mąż nasienie itd itd również, także ja nie mówię, że nie należy się badać. Chodzi mi bardziej o to, że często jak sama się zaczynam w to wkręcać i w te badania i starania, to się tak miotam sama ze sobą. I wtedy też zwyczajnie to wszystko staje się centrum mojego życia i to uważam jest złe podjescie, tak twierdzę na swoim przykładzie. Im bardziej fisiowalam, tym mniej wychodzilo i zwyczajnie juz sama na siebie byłam zła. I zawsze mnie zastanawia to jak to bylo, że te nasze babki rodziły po 6 dzieci i jakoś było bez tego martwienia się, bez tych badań. Wiem, nie miały wyjścia, nie było metod żadnych i może przez to musiały akceptować to , co im życie przynosi i odpuszczaly i im wychodziło. Zwyczajnie juz zastawnaiam się, że może ja robię coś złe, złe do tego wszystkiego podchodze i może moje podejście sprawia, że to wygląda ,jak wygląda...Nie zgodzę się z tym. Mi jedni lekarze mówili po 2 poronieniach, że nie ma sensu szukać przyczyny, tak się zdarza, inni, że nie będę mieć dzieci. Gdybym słuchała jednych i drugich, to byłabym wciąż zachodziła raz na półtora roku w ciążę, a jak już bym zaszła, to bym ją traciła. Może i mamy tendencję do nadmiaru leków, ale nie wszyscy są tacy. Gdyby nie lekkomyślność lekarzy moje drugie dziecko by żyło, 3 urodziło się bez powikłań, a 4 urodziło się o czasie, a nie przedwcześnie. Nie mogę zatem zgodzić się z takim stanowiskiem. Uważam, że warto się przebadac chociażby po to, by usłyszeć, że wszystko jest w porządku. Jak człowiek się odpręża, lub zna wroga to łatwiej jest próbować realizować cel
ja mysle, że coś w tym jest. Kiedy zaczęłam starać sie o dziecko nic w swoim życiu nie zmieniłam, chodziłam na imprezki, piłam alkohol, mój facet nie zrezygnował z używek, nie wiedziałam kiedy miałam owulacje i zaszłam w ciąże w pierwszym cyklu. Nawet powiedziałam mojemu facetowi, że w sumie idzie lato, jakieś fajne wakacje by się nam przydał, wiecie grille, wyjazdy nad wodę takie tam, więc spoko jakby nam to do jesieni zeszło, no ale nie udało sięJa sama też się badałam, miałam hsg i mąż nasienie itd itd również, także ja nie mówię, że nie należy się badać. Chodzi mi bardziej o to, że często jak sama się zaczynam w to wkręcać i w te badania i starania, to się tak miotam sama ze sobą. I wtedy też zwyczajnie to wszystko staje się centrum mojego życia i to uważam jest złe podjescie, tak twierdzę na swoim przykładzie. Im bardziej fisiowalam, tym mniej wychodzilo i zwyczajnie juz sama na siebie byłam zła. I zawsze mnie zastanawia to jak to bylo, że te nasze babki rodziły po 6 dzieci i jakoś było bez tego martwienia się, bez tych badań. Wiem, nie miały wyjścia, nie było metod żadnych i może przez to musiały akceptować to , co im życie przynosi i odpuszczaly i im wychodziło.
No ja też nie zachodziłam, dopiero jak miałam dużo na głowie i nie skupiałam się na tym, to zaszłam, a teraz to już to całkiem nie wiem kiedy się stało, bo już zmęczona tym byłam. I teraz czekam na okres jeszcze jutro badania i we wtorek USG. I znowu zaczynam świrować czy robić badania i się wkurzać sama na siebie i zastanawiam się, czy nie powinnam całkiem dać spokój, chociaż na chwilę, bo trochę mnie to męczy. Tzn ja sama siebie mecze tym nie wiem czy rozumiecie o czym mówięja mysle, że coś w tym jest. Kiedy zaczęłam starać sie o dziecko nic w swoim życiu nie zmieniłam, chodziłam na imprezki, piłam alkohol, mój facet nie zrezygnował z używek, nie wiedziałam kiedy miałam owulacje i zaszłam w ciąże w pierwszym cyklu. Nawet powiedziałam mojemu facetowi, że w sumie idzie lato, jakieś fajne wakacje by się nam przydał, wiecie grille, wyjazdy nad wodę takie tam, więc spoko jakby nam to do jesieni zeszło, no ale nie udało się
badania zrób, bo co z tego, że zaszłam tak szybko jak dostałam plamienia zaraz i bałam się, że znowu strace malucha ;( U mnie psychoza uaktywniła się dopiero w ciąży. Myślałam, że wyszłam na prostą po poronieniu, a wcale nie, do dzisiaj jest mi ciężko, a za cztery dni będzie rocznicaNo ja też nie zachodziłam, dopiero jak miałam dużo na głowie i nie skupiałam się na tym, to zaszłam, a teraz to już to całkiem nie wiem kiedy się stało, bo już zmęczona tym byłam. I teraz czekam na okres jeszcze jutro badania i we wtorek USG. I znowu zaczynam świrować czy robić badania i się wkurzać sama na siebie i zastanawiam się, czy nie powinnam całkiem dać spokój, chociaż na chwilę, bo trochę mnie to męczy. Tzn ja sama siebie mecze tym nie wiem czy rozumiecie o czym mówię