Dziewczyny mam pytanko, bo mój gin ma czasem dziwne pomysły.
Na wypisie ze szpitala po zabiegu łyżeczkowania miałam napisane, że wizyta kontrolna po zabiegu u lekarza prowadzącego za 4-5 tygodni. Jestem prawie 5 tygodni po zabiegu i dziś byłam na wizycie, miałam też wynik histopatologiczny.
Gin do mnie z zapytaniem czy jak odbierałam wynik to mi zrobili USG... Mówię, że mam napisane, że wizyta kontrolna u lekarza prowadzącego a on do mnie, że po zabiegu jestem pacjentką szpitala i oni powinni mi wykonać to USG kontrolne....
Zrobił mi USG i mówi, że mam płyn w zatoce Douglasa i że to może być po zabiegu, po owulacji, przed miesiączką albo stan zapalny... Dał mi skierowanie, żebym poszła do szpitala gdzie miałam zabieg, żeby oni to skontrolowali... Mam iść na oddział i oni tam powinni mi zrobić USG.
Wydaje mi się, że to co on mówi, to mija się z prawdą, jakby szpital miał teraz kontrolować wszystkie pacjentki, to by tam już w ogóle tłumy były
Wydaje mi się, że jak tam pójdę, to będą patrzeć na mnie jak na idiotkę.
Już sama nie wiem co robić.
Któraś z Was orientuje się czy to groźne z tym płynem w zatoce Douglasa?
On mówił, że to może być tak przed miesiączką, bo jestem już prawie 5 tygodni po zabiegu, ale może być stan zapalny, a że oni robili zabieg to powinni decydować.