reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Witam. Niestety moja historia nie ma szczęśliwego zakończenia. O ciążę staraliśmy się z mężem 4 miesiące, każdy okres w tym czasie witałam łzami. Tuż przed świętami zobaczyłam dwie wyczekane kreski. Pierwsza wizyta u ginekologa około 6 tyg - tętno niestety bardzo niskie. Zgłosiłam się 2 tyg później do innej Pani doktor. 8 tyg - puste jajo płodowe. Wczoraj wyszłam do domu po zabiegu łyżeczkowania. Fizycznie bardzo dobrze się czuje, psychicznie niestety nie. Czy są tu mamusie, które przeszły to co ja i udało im się pozbierać i starać o kolejne dziecko? Chyba potrzebuje odrobinę nadzieji na przyszłość, że jeszcze życie się układa dobrze.
 
reklama
Witam. Niestety moja historia nie ma szczęśliwego zakończenia. O ciążę staraliśmy się z mężem 4 miesiące, każdy okres w tym czasie witałam łzami. Tuż przed świętami zobaczyłam dwie wyczekane kreski. Pierwsza wizyta u ginekologa około 6 tyg - tętno niestety bardzo niskie. Zgłosiłam się 2 tyg później do innej Pani doktor. 8 tyg - puste jajo płodowe. Wczoraj wyszłam do domu po zabiegu łyżeczkowania. Fizycznie bardzo dobrze się czuje, psychicznie niestety nie. Czy są tu mamusie, które przeszły to co ja i udało im się pozbierać i starać o kolejne dziecko? Chyba potrzebuje odrobinę nadzieji na przyszłość, że jeszcze życie się układa dobrze.
Witaj. Jest tu nas dużo. Ja straciłam ciążę 27 czerwca 2019r, serduszko nie bilo... Teraz jestem w 27tc.
Daj sobie czas. Przytulam mocno
 
To mój Leoś [emoji173][emoji173][emoji173] 2690 gram i 52 cm szczęścia (dzis waga 2510 g) [emoji173] liczymy że uda nam się pójść do domku dziś, ale zobaczymy co pediatra na tego mojego skrzacika! Zobacz załącznik 1071976Zobacz załącznik 1071977
Jescze raz ogromne gratulacje :)
A tymi dwoma dniami się nie martw, nadrobicie ;) najważniejsze żebyś się dobrze czuła i miała siły zajmować synkiem. Ja miałam cc o 11 i tego dnia nie bylam w stanie zrobic przy malej nic. Gdyby nie to ze był przy mnie mąż, nawet nie widziałbym dziecka. Na noc ja zabrali z czego z perspekrywy czasu bardzo się ciesze. Kolejny dzień już ok, chociaż stawać nie mogłam.... A na noc poprosiłam żeby wzięli córkę na noworodki, bo miałam postrzal po znieczuleniu i nie mogłam się ruszyć ani oddychać... I też nie żałuję tej decyzji bo nie zrobiłbym nic.
Także teraz cieszcie się sobą i trzymam kciuki żebyś się dziś wyszli do domku :)
Witam. Niestety moja historia nie ma szczęśliwego zakończenia. O ciążę staraliśmy się z mężem 4 miesiące, każdy okres w tym czasie witałam łzami. Tuż przed świętami zobaczyłam dwie wyczekane kreski. Pierwsza wizyta u ginekologa około 6 tyg - tętno niestety bardzo niskie. Zgłosiłam się 2 tyg później do innej Pani doktor. 8 tyg - puste jajo płodowe. Wczoraj wyszłam do domu po zabiegu łyżeczkowania. Fizycznie bardzo dobrze się czuje, psychicznie niestety nie. Czy są tu mamusie, które przeszły to co ja i udało im się pozbierać i starać o kolejne dziecko? Chyba potrzebuje odrobinę nadzieji na przyszłość, że jeszcze życie się układa dobrze.
 
Pierwsze 1,5 doby po cc to był dla mnie kosmos [emoji51][emoji51]
Wydaje mi się że dlatego bo musiałam mieć pelna to narkoze (przez co pierwsza noc wyjęta z zycia bo jej prawie nie pamietam) no i z uwagi na moja małopłytkowość założyli mi dwa dreny ( metr kabla w brzuchu), co wstawalam to mdlalam, no tak srednio heh, dopiero wczoraj mogę sobie pozwolić na aktywne zajmowanie się maluszkiem. Szkoda mi go ze straciliśmy prawie 2 dni ech.
Będziecie mieli mnóstwo czasu żeby nadrobić [emoji16] Tylko po takim rozdzieleniu ciężej wystartować z kp niestety [emoji3525]
Dren w brzuchu brzmi strasznie [emoji33]
Najważniejsze że z Leosiem wszystko ok [emoji3590]
 
Będziecie mieli mnóstwo czasu żeby nadrobić [emoji16] Tylko po takim rozdzieleniu ciężej wystartować z kp niestety [emoji3525]
Dren w brzuchu brzmi strasznie [emoji33]
Najważniejsze że z Leosiem wszystko ok [emoji3590]
Ostatnia butle mm jadł wczoraj o 8 rano To już minęło 24h i jest na moim mleku, aż się dziwie że mam pokarm A on tak ładnie je, jest zuch z niego [emoji173][emoji173] rozczula mnie taki mały pomarszczony jak dziadzius hihi, trzęsie się ta brodka i rączki, pani obok ma chłopca 3800 to dopiero widać różnicę! Nie spodziewałam się [emoji51]
 
Witam. Niestety moja historia nie ma szczęśliwego zakończenia. O ciążę staraliśmy się z mężem 4 miesiące, każdy okres w tym czasie witałam łzami. Tuż przed świętami zobaczyłam dwie wyczekane kreski. Pierwsza wizyta u ginekologa około 6 tyg - tętno niestety bardzo niskie. Zgłosiłam się 2 tyg później do innej Pani doktor. 8 tyg - puste jajo płodowe. Wczoraj wyszłam do domu po zabiegu łyżeczkowania. Fizycznie bardzo dobrze się czuje, psychicznie niestety nie. Czy są tu mamusie, które przeszły to co ja i udało im się pozbierać i starać o kolejne dziecko? Chyba potrzebuje odrobinę nadzieji na przyszłość, że jeszcze życie się układa dobrze.

Kochana, jest nas więcej niż sobie możesz wyobrazić. Przy moim pierwszym poronieniu we wrześniu 2019 czułam się totalnym odludkiem. Ze na bank jestem wybrakowana, bo takie rzeczy się nie zdarzają. Zdarzają, bardzo często, ale się o tym głośno nie mówi. A te forum dało mi dużo nadziei. W druga ciąże zaszłam po 3 mcach od poronienia. Również przy pierwszym cyklu starań. Sytuacja praktycznie taka sama jak Ciebie. Dowiedziałam się w grudniu, czekałam cierpliwie do 6tyg na badania, w 7tyg pierwsze usg i diagnoza, ze jest zarodek, jest serce, ale tętno 60u/min, bradykardia zatokowa, niskie rokowania. 3 dni po tym serce już nie biło. Dostałam skierowanie na farmakologiczne indukowanie poronienia. Wyszłam ze szpitala w ubiegła niedziele.
Jak się okazuje, choć może to straszne, ze poronienie powtarza się dużo częściej niż nam się wydaje. To bardzo boli wewnętrznie, ale na pewne sprawy nie mamy wpływu. Natura wie co robi, uwierz. Poronienie, wnioskuje, ze Twoje pierwsze (i oby ostatnie!) po prostu się zdarza i absolutnie nie skreśla szans na kolejna zdrowa ciąże :) Ku pocieszeniu mogę Ci powiedzieć, ze lekarze nawet twierdzą, ze po stracie dziecka, szybciej można zajść w kolejna ciąże, bo organizm jest nastawiony na ciąże. Tylko bardzo ważna jedna rzecz. Musisz być na to gotowa, mentalnie i fizycznie. Na początku jest ciężko, dużo pytań bez odpowiedzi. Ale czas goi rany. Jeśli Twoje ciało również dojdzie do siebie po zabiegu i dostaniecie zielone światło od gina, jeśli Twoja psychika Ci na to pozwoli, to działajcie :)
 
reklama
Ostatnia butle mm jadł wczoraj o 8 rano To już minęło 24h i jest na moim mleku, aż się dziwie że mam pokarm A on tak ładnie je, jest zuch z niego [emoji173][emoji173] rozczula mnie taki mały pomarszczony jak dziadzius hihi, trzęsie się ta brodka i rączki, pani obok ma chłopca 3800 to dopiero widać różnicę! Nie spodziewałam się [emoji51]
Jest różnica. U mnie na sali też babeczki miały 3500/3600 a Maks 4200 [emoji38][emoji38] wyglądał jak miesięczny
 
Do góry