Trzymam mocno kciuki
na pewno będzie coś widać już
Mówisz że jesteś dla swojej jak wrzod? [emoji14] ja dla mojej też, plus zawsze mówiłam co ma mi pisać na receptach
i edukowałam ją swoim przypadkiem. Do tego stopnia że po porodzie dzwoniła kiedyś niby zapytać jak się czuje a tak na prawdę pytała o encorton czemu brałam itp bo ma taką pacjentkę bla bla bla. Czułam się jakby dzwoniła na konsultacje do mnie
Kochana przykro mi bardzo
tak coś czułam, myślałam o tobie kilka razy czemu się nie odzywasz. To bardzo niesprawiedliwe. Nie musisz nic odpowiadać, po prostu przeżyj tąstratę tak jak potrzebujesz. Mam nadzieję że mąż cię wspiera w tych trudnych chwilach.
Z tego co piszesz widać że bardzo ale to bardzo potrzebujesz pomocy specjalisty. Idź do psychologa, to na prawdę dużo daje. Nie bój się że będziesz płakać, to normalne. Ja po poronieniu rozmawiałam z psychologiem w szpitalu. Cały czas łamał mi się głos.. Bardzo płakałam. Ale mi to pomogło. Pomogło wyrzucenie tego z siebie. Chciałam komuś powiedzieć a nie chciałam przy rodzinie być słaba. Może to głupie, ale bardziej się bałam że jak przy rodzicach okaże słabość, to im będzie ciężej się pozbierać. Psycholog powiedziała mi co mogę spróbować robić żeby poczuć się lepiej, działało. Nie byłam w takim stanie jak ty, chociaż było ciężko. Mąż poszedł do pracy a ja siedziałam sama w czterech ścianach i nie miałam powodu wstać z łóżka. Po kilku dniach powiedziałam sobie ze jeśli ja o siebie nie zadbam to się źle skończy. Zaczęłam się zmuszać żeby wychodzić z domu. Każdego dnia próbowałam znaleźć powód żeby wstać z łóżka. Małymi krokami wracałam do życia, chociaż było pod górkę. Komplikacje po zabiegu czego efektem było kolejne czyszczenie. Paskudna atmosfera w pracy, menadżerka okropna, zmieniła mi w ogóle sklep.... Dziewczyny na tym dotychczasowychm punkcie okazały się totalnie fałszywe i obrabiające dupe za plecami.... Ale trzeba bylo żyć dalej i jakoś się z tego podnieść. Dziś mogę powiedzieć że warto. Warto walczyć i robić wszystko żeby kiedyś nie mieć wyrzutów i pretensji do samej siebie że nie podjęłas walki. Walcz!! Walcz o siebie i swoją przyszłość! Nie myśl o dziecku. Stan na nogi, ułóż relacje z mężem, zróbcie coś razem.
Zostań tu z nami, pisz jeśli potrzebujesz bo my tu na prawdę doskonale wiemy co czujesz. A jeśli kiedyś będziesz chciała wrócić do tematu to podpowiemy co gdzie i jak
trzymaj się mocno!!!