reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Ciąża Po Poronieniu

@Takaja123 to niech w dziecioka zdrowo idzie. I podziwiam...ja podaję dowcipnie :) ja jestem na etapie swojego stałego fizia poowulacyjnego..czekam na syna, żeby mu papu dać i do spania . Zawsze to jedne dzień bliżej do terminu zero...
 
reklama
Ja żałuje, ze po stracie powiedziałam w szpitalu, ze nie chce rozmawiać z psychologiem, bo doskonale radzę sobie sama. A teraz.. kiedy mija 9 miesiąc od pierwszej straty i 6 od kolejnej żałuje bardzo, ze z nikim nie porozmawiałam.
Obie ciąże straciłam w 12 tc, teraz jestem w 10+3 i dostaje świra. Nie mam pojęcia kompletnie co mam myśleć i robić, nikt w domu mnie nie rozumie, ze im bliżej tego nieszczęsnego 12 tygodnia tym gorzej to znoszę.. w koło słyszę tylko „nerwami dziecku nie pomożesz”, „ty chcesz stracić to dziecko”- najlepszy tekst mojego faceta, kiedy zaczynam płakać, bo wiem, ze jestem bezsilna, jedyne co mogę zrobić to pamiętać o lekach i zastrzykach.. :(


Co do strat.. dowiedziałam się o ciąży w kwietniu’18 dwa tyg później moja najlepsza przyjaciółka powiedziała mi, ze jest w ciąży. Tak się cieszyliśmy, ze będziemy leżały razem na porodówce.. radość trwała do czerwca- zwykła wizyta u gina, brak jakichkolwiek niepokojących objawów- brak akcji serca. Łyżeczkowanie. Jeszcze leżąc w szpitalu mama powtarzała mi, ze mam się cieszyć, ze na takim etapie straciłam. Jak się cieszyć ze straty?!?!?!
Byłam załamana, nie chciałam jeść ani żyć.. przez około 1.5 tyg chodziłam jak cień, aż w końcu do mnie dotarło, ze muszę się wziąć w garść, bo inaczej posypie mi się całe życie, mój związek już na tym cierpiał.
W lipcu zaszłam w 2 ciąże. W 12 tc znowu kontrola- brak akcji serca.. do teraz pamietam wzrok mojej gin i te dzieciątko leżące w moim łonie tak niewinnie.. (już mi się oczy szklą..)
I tym razem jak zadzwoniłam do mamy to usłyszałam „a mówiłam Ci żebyś się oszczędzała!” Myślałam ze zwariuje i naprawdę zaczęłam myśleć, ze to moja wina..
Wzięłam się w garść jadąc do szpitala na zabieg. Nie chciałam żeby ktokolwiek wiedział, jak bardzo cierpię. Odsunęłam od siebie te myśli. Żyłam jak gdyby nigdy nic.
Żałuje, ze nie zrobiłam moim dzieciom pogrzebu.. żałuje ze nie przeszłam żałoby tak jak na to zasługiwały. Teraz wszystko do mnie wraca.. i myśle czy się nie wybrać do psychologa, bo im bliżej tego 12 tygodnia tym ze mną gorzej..

Jesteście zadowolone ze współpracy z psychologiem?
Sorry za moja rozprawkę..

Ja po pierwszym razie w szpitalu na obchodzie pamiętam, jak psycholog weszła i zapytała czy chce porozmawiać. Powiedziałam że nie chce. Ona poszła, wróciła po obchodzie i zapytała czy nie zmieniłam zdania, więc powiedziałam że nie. Popatrzyła na mnie i powiedziała że zostawi wizytówkę i że jak będę chciała to żeby dzwonić. Następnego dnia jechałam do szpitala po wypis i stwierdziłam że z nią porozmawiam. Zadzwoniłam i spotkałysmy się. Całe spotkanie płakałam, ale wszystko wyrzuciłam z siebie. Wszystko to co czułam, co przeżyłam i co mnie bolało. U mnie tak jak u ciebie nie było żadnych oznak, tylko ten okropny widok mojego martwego dziecka na usg :( ta psycholog dała mi jedną świetną radę. Ja się bardzo bałam jak ludzie będą na mnie reagować po stracie. A ona powiedziała mi tak - powiedz im po prostu czego od nich oczekujesz. I to faktycznie pomogło.
Gdy trafiłam równe 7 miesięcy później do szpitala na kolejny zabieg łyżeczkowania, przyszła do mnie ta sama psycholog. Ale moje nastawienie było już zupełnie inne. Chciałam zrobić badania genetyczne, chciałam poznać przyczynę, walczyć o to żeby następnym razem się udało. Ona mi pomogła w tym.
A tą wizytówkę do teraz mam w etui telefonu. Wiem że zawsze mogę do niej zadzwonić jeśli będę chciała porozmawiać.
U mnie w mieście na cmentarzu jest grób dzieci nienarodzonych. Jak mam potrzebę to idę tam, zapalam znicz, modlę się i rozmawiam z moimi Aniołkami. Zawsze płaczę jak bobr. Ale pomaga mi to bardzo. Warto mieć takie choćby symboliczne miejsce gdzie możesz porozmawiać ze swoimi maluchami.
@Oczekujaca123 kochana zgadzam się z @Star lekarka na pewno miała powód żeby nie odpisać moze dużo pracy. Jakby coś było poważnego to odpisalaby od razu. Nie martw się na zapas ❤️ który to u Ciebie tydzień już? Czujesz ruchy Kabanoskow? ❤️


Ja od dziś zaczynam brać luteine zobaczymy w kora stronę zadziała :)
PS chyba jestem jakaś dziwna ale bardzo smakuje mi ta luteina :D
Jak brałam pierwszy raz to była okropna
To jesteś dziwna :p albo po prostu masz mała dawkę i krótko bierzesz :p
Ja jak brałam 3x3 to uwierz mi ze normalnie płakałam :( tak mi było po niej nie dobrze. Ale wiedziałam że to dla dobra mojego malucha, więc dzielnie to znosiłam ;)
 
@Takaja123 , nie wiem.co by to było jak bym miała to jeść. Ja wymiotuje na widok potraw których nie lubię..mogę pakować w każdy otwór ciała byle nie usta...więc do ustnie tylko dupek. A testuje dla zabawy jutro :-p jak by wyszedł pozytyw to legnie w gruzach moja wiedza. Było by to wbrew naturze i logice:rofl2:
 
@Oczekujaca123 zastanawiałam się czy to napisać, ale przeczytałam twoje posty jeszcze raz i napisze. Tylko się nie obraz, bo nie pisze tego złośliwie.
Weź ty kobieto wyluzuj. Miałaś siedzieć grzecznie w domku, odpoczywać i nie stresować się. Za bardzo panikujesz. Ja rozumiem że brzuch boli, rozumiem że masz uplawy wodniste raz więcej raz mniej, ale na litość, wykończysz się jak w każdym uplawie będą wody a w każdym bólu coś złego. Wrzuć trochę na luz, zacznij w końcu myśleć pozytywnie, bo stresem swoim dzieciom nie robisz nic dobrego. Pamiętam jak się stresowałam przed pierwszymi usg. I na jednej takiej wizycie znaczyłam pęcherzyk ciążowy z moim dzidziusiem w środku, a pęcherzyk miał kształt orzecha nerkowca. Co musiało czuć moje dzieciątko jak było takie scisniete? Macica cała spieta... Lekarka mnie wtedy opierniczyła że stresuje dziecko. Porzeczka kiedyś pisała to samo. Szczerze? Ja się nie dziwię że ta lekarka w końcu nie odpisała. Za bardzo panikujesz i nie wychodzi to na zdrowie ani tobie ani twoim maluchom.
Nie odbierz tego źle, ale po prostu za bardzo panikujesz...
 
reklama
@Oczekujaca123 zastanawiałam się czy to napisać, ale przeczytałam twoje posty jeszcze raz i napisze. Tylko się nie obraz, bo nie pisze tego złośliwie.
Weź ty kobieto wyluzuj. Miałaś siedzieć grzecznie w domku, odpoczywać i nie stresować się. Za bardzo panikujesz. Ja rozumiem że brzuch boli, rozumiem że masz uplawy wodniste raz więcej raz mniej, ale na litość, wykończysz się jak w każdym uplawie będą wody a w każdym bólu coś złego. Wrzuć trochę na luz, zacznij w końcu myśleć pozytywnie, bo stresem swoim dzieciom nie robisz nic dobrego. Pamiętam jak się stresowałam przed pierwszymi usg. I na jednej takiej wizycie znaczyłam pęcherzyk ciążowy z moim dzidziusiem w środku, a pęcherzyk miał kształt orzecha nerkowca. Co musiało czuć moje dzieciątko jak było takie scisniete? Macica cała spieta... Lekarka mnie wtedy opierniczyła że stresuje dziecko. Porzeczka kiedyś pisała to samo. Szczerze? Ja się nie dziwię że ta lekarka w końcu nie odpisała. Za bardzo panikujesz i nie wychodzi to na zdrowie ani tobie ani twoim maluchom.
Nie odbierz tego źle, ale po prostu za bardzo panikujesz...
Roki_1991 wybacz ale gdyby z Ciebie się lalo jak wstaniesz... wkładka do wód płodowych wyglądała dziwnie...I.mialabys wątpliwości czy coś się nie dzieje .. to nie wiem czy byś nie spanikowala
Nie napisałam do mojej lekarki tylko pojechalam na IP. Skontaktowalam się z nią dopiero po tym jak lekarz na IP dla do zrozumienia, ze muszę mieć kontrolę. Sory ale każda by pomyślała że coś może jednak nie tak skoro pisze wyraźnie że na drugi dzień kontrola.... chyba to ludzki odruch. Dla ścisłości do mojej gin w czasie ciąży napisałam może z 3 razy z problemem. Z czego 1 raz to sama prosiła o przesłanie wyników. Nie nadużywam tego, ale kogo jak nie ja miałam.zapytac gdzie i kiedy mam przyjechać na kontrolę skoro planowana wizytę mam za 1.5tyg? Czekalabys ? Ok. Ja chciałabym wiedzieć, że zrobiłam co mogłam.
I uwierz , że nie panikuje z każdym bólem, a jeśli mnie tak odbierasz to najwidoczniej nie widzisz też innych moich postów.
Poza tym uwierz mi , że urodziłam dziecko bez objawów, że rodze. Więc dla mnie czy są objawy czy ich nie ma to może oznaczać wszystko.
Poza tym mam prawo być przewrazliwiona szczególnie w tym trudnym okresie.


W każdym razie odpisała. A pozalic się każdy może jak ma gorszy dzień.. od tak. Myślałam, że do tego służy forum.

W każdym razie może muszę odpocząć od tego wszystkiego .
Może masz rację.
 
Do góry