Oj zgadzam się. I z przykrością przyznaje ze mimo iz kocham mojego synka nad życie i mimo tych wszystkich poświęceń zrobiłabym to jeszcze raz, to ta ciąża wcale nie jest dla mnie przyjemna...tak naprawdę całą przyjemność zabija stres. Ja juz nie mówię o bólu czy o lezeniu ale najgorszy jest właśnie ten stres...
Pomału zaczynam stresować się porodem i tutaj tez nie boje się bólu. Boje się czy po tym leżeniu dam rade fizycznie. I przede wszystkim boje się czy poradze sobie psychicznie...bo Zosie tez rodziłam naturalnie i mimo tego że była taka malutka i mimo tego że byłam mega nacpana to dużo pamiętam i boje się ze to może mnie zblokowac i mimo tego że wiem ze nie mogę o tym myśleć to myślę...
A tak trochę w innym temacie to wczoraj uswiadamialam Michała jak to jest podczas porodu
ze chce lewatywe ale ze i tak coś się tam może wydarzyć (zupełnie to na nim nie zrobiło wrażenia, stwierdził że będzie w takim stresie ze na pewno nie zauważy
) no i powiedziałam że mu ze nawet jak będę kazała mu wypierd**** (chociaż w ogóle bie używamy wobec siebie takich słów) to ma.wyjść na 5 minut i wrócić bo tak naprawdę to ja będę go bardzo potrzebować