Hej dziewczyny
Skoro juz mowa o gorszych dniach... Ja dzis czuje sie okropnie.W pracy taki zapierdziel,ze nie mam czasu usiasc na chwile i czegos przegryzc,nawet jak jem to jedna reka,a druga na klawiaturze.Jestesmy w samym srodku sezonu,konca nie widac,nie wiem,kiedy odpoczne.W dodatku dzis caly dzien bolala mnie strasznie glowa,nie moglam sie na niczym skupic,to z reszta zadna nowosc.I to serce,czuje jakis taki dziwny niepokoj w srodku.Bylam dzis u kardiologa,cos go znowu niepokoi.Czasem mam juz ich wszystkich dosc,choc ten jest bardzo sympatyczny.W dodatku mlody dzis zadal mi pytanie,cytuje:Mamusiu,czy chlopcy tez rodza dzieci? Ja: Nie ,tylko kobiety rodza dzieci. Mlody:Mamusiu,a czy ty jeszcze kiedys urodzisz dzidziusia?Tak bardzo bym chcial miec rodzenstwo.
Mowicie,ze wszedzie widzicie dzieci,albo ze nawet przychodza Wam do glowy takie rzeczy ,aby ukrasc jakies dziecko.Powiem Wam co ja zrobilam.Przypomne historie.Moja bratowa zrobila sobie test w sobote za moja namowa.Okazal sie pozytywny,zazartowalam wtedy,ze ale beda jaja jak sie okaze ,ze i ja jestem w ciazy.Nastepnego dnia zrobilam test ,i co?Bladzioch,ale jest.Ruszylysmy obydwie tego samego dnia do lekarza,ona 6 tydzien ,ja 4,sam poczatek.Za dwa tygodnie poszlam kolejny raz,wszystko ok.Miedzy naszymi dzidziami bylo dwa tygodnie roznicy.Ja poronilam w 10 tyg.,ona oczywiscie donosila,mlody ma prawie 7 miesiecy.Kiedy wrocila ze szpitala i poszlam Ich odwiedzic,nie moglam sie powstrzymac,lzy same lecialy po policzkach.Za kazdym razem jak patrze na malego,wyobrazam sobie,jak wygladaloby moje dziecko,mysle o tym,ze praktycznie by sie nie roznilo.Serce za kazdym razem rozpada mi sie na milion kawalkow.
Ale do czego zmierzam.Jakis czas temu poszlam do nich,nie mam daleko,pobudowali sie doslownie na przeciwko.Chcialam wziac malego na rece i powiedzialam,uwaga :CHODZ DO MAMY
Bylo mi tak przykro i glupio,ze mialam ochote uciec jak najpredzej.
No to sie wyzalilam