Kochane co do sali, to naprawdę można się naciąć. Byliśmy na weselu u kuzyna męża. Jedzenie było wyliczone co do sztuki. Na obiad były polędwiczki, ale u nas na stole nie postawili. Wołam kelnera, że też chcę polędwiczkę, to on mi mówi, że już nie ma! Kelnerzy ruszali się jak muchy w smole. Stół po obiedzie (100 osób) sprzątali 2 godziny! Później rzucili troszkę jedzenia na zimno i to był koniec. Nikt mi nawet talerzyka nie wymienił. Był stół wiejski i tam jedzenie przychodziło co jakiś czas, ale to się odbywało jakoś tak po kryjomu, mało kto się orientował, że jest coś nowego. Ludzie się nawzajem wołali, jak ktoś się zorientował, że przyszło jedzenie. Komedia! Gdyby nie świetna orkiestra, to wesele byłoby totalną klapą. Do tego rano chciałam dostać śniadanie dla Olka, to musiałam ze łzami w oczach błagać o kierownika, bo nikt nie chciał mi zrobić jajecznicy a restauracja była na zadupiu, ja w ciąży dalece zaawansowanej. Musiałabym jechać sama z głodnym Olkiem szukać w niedzielę rano sklepu, żeby kupić bułkę i serek!
Moi teściowie mają restaurację z salą, ale tam jest na wypasie. Jedzenie zawsze zostaje, goście mają przygotowane paczki do domu. Kilka wjazdów gorących dań. Każdy znajdzie coś dla siebie. Obsługa jest naprawdę dla Ciebie, a nie "jestem tu, bo muszę". Cena też jest odpowiednia, ale nie trzeba się o nic martwić. Zależy, co kto chce i czego potrzebuje.
My już po chrzcinach. Myślałam, że będzie gorzej. Najpierw robiłam tort do drugiej w nocy, później wojowałam ze Stachem do czwartej. Rano byłam nieprzytomna. Dobrze, że przyjechali do nas moi rodzice i pomogli zaraz przed wyjściem. W kościele Staś się obudził. Troszkę marudził, ale nie było źle. Po kościele zasnął i spał na dworze 3 godziny! Wszyscy dostawali sraczki, że tam zamarznie ;-) Jak się zaczęło latanie i wyrywanie dziecka, bo "ja chcę sobie zrobić z nim zdjęcie" to był koniec dobrego humoru Stasia. Musiałam znowu być zołzą i zabrać dziecko i nikomu nie dać. Niektórzy się obrazili, ale w dupie z nimi. Olek szalał cały dzień ze swoim rówieśnikiem. O 20 zasnął w trakcie, jak jego głowa padała na poduszkę ;-) Wszyscy jesteśmy chorzy.