Mamcia ten 1 kg to zalegający w jelitach mak ;-) Ja ostatnio nie ćwiczyłam, bo miałam na zmianę dzieci chore, sama byłam chora, ale teraz już robię skalpel i ćwiczenia na brzuch. W skalpelu nie potrafiłam zrobić jednego ćwiczenia, a po przerwie jakoś poszło :-) U mnie bilans łącznie -2 od początku. To nie jest dużo, ale od czegoś trzeba zacząć.
Renia ja miałam ten problem, że się ani Olek, ani Staś nie chcieli za bardzo rodzić. Z Olkiem pogubiłam się na koniec w tygodniach. Odetchnęłam z ulgą po 37 t.c. i przestałam to kontrolować. Akurat przeprowadzaliśmy się do nowego domu. Cały dzień dźwigałam graty i wieczorem miałam już regularne skurcze. Pół ciąży chodziłam z rozwarciem, na ostatniej wizycie miałam już na luźne dwa palce chyba. Jak trafiłam do szpitala, to było na 5 cm. Olek urodził się 11 godzin po przyjęciu, z czego przynajmniej 5 godzin chodziłam po korytarzach. Staś zrobił mi psikusa i chwilę przed terminem postanowił się nie ruszać. Poleciałam do szpitala. Zrobili mi ktg i powiedzieli, że od dnia wyznaczonego terminu mam się stawiać co drugi dzień na ktg. Po którymś razie lekarz stwierdził, że szyjka ani drgnęła i umówił mnie na test oksytocynowy. Podczas testu bardzo spadło tętno Stasia. Prawie wylądowałam na stole. Na szczęście jakoś się wszystko unormowało i mogłam rodzić sn. Ze względu na ten incydent z tętnem postanowili przyspieszyć poród. Od pierwszego podania oxy do porodu minęły 4 godziny :-) Jeszcze dodam, że jak leżałam dosyć długo w szpitalu na ocp, to dużo dziewczyn przychodziło "poczekać na poród". Żadna nie urodziła sn. Czasem lekarze robili cc.
Misia to faktycznie jakieś kosmiczne te wyniki :-(