Magdalena rozmawiałam wczoraj z koleżanką, która jest ginekologiem. O hipotrofii mówi się dopiero jak jest różnica trzech tygodni. Będę trzymać kciuki &&&&
Gloria ja rodziłam w 2014 i nie było żadnych problemów z becikowym. Wtedy mieliśmy spory dochód na papierze. Jeżeli jest tak, że zrobili ograniczenia do becikowego, to chyba szukali cięć na 500+. Z pustego to i Salomon nie naleje.
Misia miałam się właśnie upominać o ten przepis
Ja ciągle Ci wiszę przepis na jedne ciasteczka, ale czasu brak. Teraz bym mogła napisać, ale nie mam siły się ruszyć
Tak mnie rozłożyło... Olek znowu u teściowej. Dobrze, że może się nim zająć. Mąż zdycha na kanapie. Zdecydowanie jakieś choróbsko nas trawi. Żeby tylko Olek był zdrowy...
Znalazłam kolejną panią do pomocy. Koleżanka dała mi numer. Mówi, że szału nie ma, ale lepsze ogarnięcie jako tako niż nic. Pani ma przyjść w poniedziałek. Zobaczymy, jak będzie.
W ogóle jakie jaja są u profesora Kaszuby (tego dermatologa, który jako jedyny zdiagnozował Olka i dał celne leczenie)! Mieliśmy tam jechać jutro na 15:30. Olek śpi do 14 mniej więcej, więc akurat nam pasuje godzina. Mamy 70 km do przejechania. Dzisiaj dzwoni do mnie babka i mówi, że w tych godzinach (od 15 do 16) prof. musi wyjść i ona nam proponuje godzinę 12:30. Tłumaczę jej, że to czas drzemki, że to małe dziecko i nie damy rady. To ona na to, że w takim razie mamy przyjść na swoją godzinę i czekać, ale ona nie wie, o której prof. nas przyjmie. Rozłączyłam się, ale dzwonię za 2 godziny, bo przecież ja nawet godziny nie wysiedzę na poczekalni po tak długiej drodze w samochodzie (już nie wspomnę o Olku, który by chyba jajo zniósł). Tłumaczę, teraz już innej babce, że jestem w terminie porodu i nie da rady, żebym czekała Bóg wie ile. Ta nowa próbuje znaleźć jakieś rozwiązanie, a w tle słyszę"niech przyjadą i czekają! Ło matko! Z tymi ludźmi!". No ręce opadają... Na szczęście ta druga znalazła jakimś cudem termin we wtorek, więc może nie urodzę do tego czasu...