Mokkas, bardzo mi przykro. Nie zadręczaj się teraz tą tarczycą, posłuchaj swojego lekarza. Zazwyczaj jednak przyczyną poronienia jest nieprawidłowy podział komórek. Na tym etapie jak cokolwiek pójdzie nie tak, a podział następuje w zawrotnym tempie, więc o błąd łatwo, to niestety powoduje bardzo poważne wady płodu i nie pozwala na dalszy rozwój. Nie mamy na to wpływu. Co do tego, kiedy możesz starać się o dziecko, bardzo drążyłam temat po tym, jak sama miałam zabieg. U nas lekarze lubią zalecać 3 lub 6 cykli odstępu po zabiegu, na zachodzie podobno nie ma takich zaleceń. Gdy zaczęłam drążyć i przyciskać lekarzy pytaniami z serii "dlaczego", większość koniec końców mówiła mi, że w zasadzie to jest zalecenie psychologów, powtarzane ślepo przez ginekologów. Przy wypisie ze szpitala lekarz na moje pytanie "kiedy" powiedział, że wtedy, kiedy będę gotowa. Mogę od razu, mogę za rok. A jeśli.macica nie będzie gotowa to do ciąży nie dojdzie. Moja lekarka prowadząca, której bardzo ufam, powiedziała, że zaleca swoim pacjentkom odczekanie do pierwszej miesiączki i działanie - choćby po to, żeby potem było łatwo liczyć tygodnie ciąży i oszczędzić sobie niepotrzebnych stresów. To mi się wydało najrozsądniejsze i do tego się zastosowałam. W Twoim przypadku to będzie akurat dobry czas na poukładanie spraw z hormonami przed kolejną ciążą, będziesz czuła się pewniej.
Dziewczyny, łapię lekką panikę. Jestem teraz w 9 tygodniu. Dzisiaj na placu zabaw dowiedziałam się, że sąsiadka straciła ciążę w 9 tygodniu, serduszko przestało bić. I potem nasłuchałam się mnóstwa historii o poronieniach zatrzymanych właśnie w 9 i 10 tygodniu. Zaczynam się martwić, czy u mnie wszystko ok. Skąd mam wiedzieć że nic złego się nie stało? Zaczynam rozważać wizytę, ale przecież lekarka spojrzy na mnie jak na wariatkę, jak jej powiem, że wprawdzie widziałam dziecko 2 tygodnie temu ale chcę znowu, bo mam irracjonalne lęki...