reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Mloda, współczuję strat. Z psychiką to niestety ciężka sprawa. Jak widzisz, po latach i po jednej ciąży zakończonej sukcesem, i tak przeszłość sprawia, że momentami świruję. Tego się chyba nie uniknie. Niemniej jeśli boisz się panicznie, podejrzewam, że lepiej będzie zaczekać, dać sobie czas na pozbieranie swoich emocji, choćby z pomocą psychologa. Trzymam kciuki.

Anik, z Krzysiem nie mierzyli przezierności karkowej i kości nosowej? Bo ja o tym mówię.
 
reklama
A, ok. Ja na to dostałam skierowanie i mam zrobić u innego lekarza. Tak samo było w poprzedniej ciąży. Może to od zwyczajów w przychodni zależy. Pewnie myślisz o PAPPA, ja też zdecydowałam, że nie robię.
 
Katherinne doskonale Cie rozumiem ja tez się boje i często o tym myślę:(
ja bardzo się ucieszyłam jak teraz zobaczyłam w 7tc bijące serduszko (wcześniej miałam puste jajo płodowe), jednak lekarz powiedział mi żebym do 9-10 tc powstrzymała się z nadmierną radością.
Wiec jeszcze trochę, ale musimy wierzyć, ze wszystko będzie dobrze :)
ja póki co fatalnie się czuje, na nic nie mam ochoty i głównie śpię :(
 
Kat ja w poprzedniej ciąży na każdej wizycie do usg genetycznego miałam usg, żeby sprawdzić, czy dziecko żyje. Jak tylko gin widział moją minę i słyszał powątpiewania, że dziecko jest żywe, to godził się na to, mimo, że jest przeciwnikiem. Jak pójdziesz do gina i powiesz o swoich wątpliwościach, to na pewno zrobi wszystko, żeby Cię uspokoić. Twoje nerwy nie służą dziecku.

Olasec z tego, co zauważyłam u swojego dziecka, to lepiej wcześniej załatwić szpitalne sprawy. Olek miał niecały rok, jak leżeliśmy w szpitalu z powodu odwodnienia. To był krótki pobyt, wypisałam go na własne żądanie po 3 dniach, bo warunki były okropne i sama mogłam kontynuować leczenie w domu. Dla niego jednak było fajnie, bawił się z dziećmi, zakładania wenflonu nie pamiętał po 5 minutach. Ten czas zniósł bardzo dobrze, mimo, że ja byłam umęczona kropnie. Później koło 14 miesiąca leżeliśmy na dermatologii. Warunki były o niebo lepsze, ale jemu się już dużo rzeczy nudziło, nie miałam czym go zająć na dłużej, łatwiej się wybudzał w nocy i więcej rzeczy go denerwowało. Pewnie przychodzi taki wiek, kiedy można dziecku dużo rzeczy wytłumaczyć, ale my jeszcze do takiego nie doszliśmy ;) Jak idziecie na zabieg planowy, to na pewno będą przygotowani na takiego maluszka, sprawnie pobiorą krew i założą wenflon. To są chyba najbardziej nieprzyjemne rzeczy, ważne, żeby zrobić je szybko. Później narkoza i sam zabieg nie będą dla dziecka przykre, zazwyczaj jest niepamięć wsteczna, więc z tym nie powinnaś mieć problemu. Co do wymiotów, to zależy od rodzaju użytego leku do narkozy. Nawet, jak jakieś dziecko miało taki sam zabieg, to nie znaczy, że było poddane takiej samej narkozie. Na pewno warto się uzbroić w czasozabijacze, różnego rodzaju książeczki, puzle, mazaczki, bajki w telefonie. Warto kupić jakieś pierdołkowate zabawki i odpowiednio dawkować ich nowość ;) Żeby odwrócić uwagę dziecka od całego szpitalnego otoczenia. Dacie radę :) Im lepsze nastawienie będziesz miała, tym lepiej Michał wszystko zniesie :)

Gloria Twój mąż to chyba chce już zobaczyć dziecko na żywo! ;) Z Olkiem w ciąży tak zaszalałam z przeprowadzką, to się następnego dnia urodził :) Tylko to już było po terminie ;)

Mloda bardzo mi przykro z powodu Twoich Aniołków (*)(*). Robiłaś jakieś badania? Jaka była przyczyna poronień?

Magdalena to zaszalałaś ;) Dobrze się tak czasem wyrwać z domu :)
 
Anik serdeczne wyrazy współczucia kochana trzymaj się: *
Witam nowe Aniolkowe mamy światełko dla Waszych aniołków(*).
Bardzo mi przykro z powodu waszych strat: (.

U mnie wszystko ok.
Miłego dnia dziewczynki: )
 
Boszszszsz..... co siadam do forum, to zdążę tylko przeczytać co naskrobałyście (albo i nie :-p) i albo Kajula wstanie, albo ktoś zadzwoni, albo, albo.... Dzisiaj padła szybciutko, więc mama nadzieję, że się uda coś napisać :happy:

Tak w skrócie: jakiś miesiąc temu Kaja zaczęła raczkować i po kilku dniach od tego momentu wstała o własnych siłach na nogi :-) :) na dzień dzisiejszy nie upada już na pupcię jak chce usiąść, ale kuca i powolutku sobie siada. Bardzo dużo rozumie. Jak ją ubieram, mówię: teraz głowa i pochyla główkę, żebym mogła założyć bluzeczkę czy bodziaka i podaje rączki a jak ją rozbieram to na moją komendę podnosi rączki do góry i ściągam już za jednym zamachem :-) :) Nie wiem, czy to normalne w tym wieku, ale i tak jestem mega dumna :-) :):rolleyes2: zapala, gasi światło. A najlepiej to mówi "nie" :-psiedzi koło szuflady, której jej nie wolno otwierać, mówi "nie", chwilę się zastanowi i w 6 na 10 przypadków i tak ją otworzy :-D jest wszędzie. Tylko zostawić drzwi do łazienki otwarte, to zasuwa szybciutko, staje przy kibelku i albo stuka w deskę albo ją oblizuje :o staram się pamiętać, by zamykać drzwi :-) :) Już coraz więcej je stałych posiłków. Daje jej gluten od ponad 2 tyg. i pomimo początkowych dolegliwości typu wzmożone ulewanie i zmiany skórne na policzkach, teraz wszystko zaczyna ustępować, więc kamień z serca, że z alergenów póki co, tylko mleko jest "be". Zaczęliśmy przygodę z placami zabaw, piaskownicą itp. Póki co Kaja najczęściej przesypuje piasek między palcami i przygląda się innym dzieciom, ale jest fajnie.
Z mniej fajnych, to od jakiegoś miesiąca budzi się w nocy z płaczem i czasami podczas i z drzemki też :-( :(a wcześniej zawsze z bananem na ustach wstawała. Czytałam, że w tym wieku często pojawia się lęk separacyjny, więc staram się jak najczęściej ją przytulać i oczywiście od razu reaguję w nocy na płacz, pogłaskam a jak to nie skutkuje, to biorę na ręce. Mam nadzieję, że niedługo się to skończy, bo jakaś taka bezradna się czuję :baffled: Generalnie jak śpi w łóżeczku, to strasznie się kręci a jak rano ją wezmę do siebie, to śpi sobie spokojnie. Tylko boję się, że się przyzwyczai :baffled:

O kurczę, miało być w skrócie :-p:laugh2:

A tak poza tym, to coraz więcej spraw przedślubnych do ogarnięcia :-) :) i tak leci w oszałamiającym tempie...
No i jeszcze syn J nie chce już do nas za bardzo przyjeżdżać. Jest strasznie zazdrosny i podobno (tak twierdzi była J a matka młodego) uważa, że Kaję kochamy bardziej :baffled::sad: ONA twierdzi też, że on się nas boi :szok: masakra... staram się trzymać dyscyplinę, bo 11-latek bardzo szybko może się rozhulać i najzwyczajniej nie dam sobie z nim rady, bo J nie ma przecież na co dzień. Ale dyscyplina polega na tym, że jak coś mówię, to nie zmieniam zdania, że ma wyznaczoną ilość słodyczy na dzień, komputera itp. Powoli mnie to zaczyna męczyć i po prostu jest przykro, bo dużo serca włożyłam w opiekę nad nim i wychowanie ogólnie. Podejrzewam, że ten strach, to nie strach a szacunek czy autorytet, ale jak mama pozwala na wszystko, dziecko ma w swoim pokoju tv i komputer, to co wybierze? A ona się dziwi, że u nas jest grzeczny a ona sobie ledwo z nim radzi. I tak sobie tłumaczy pewnie, że powodem musi być strach. A głównie ja się nim zajmuje jak jest u nas, więc czuję się celem tych wszystkich zarzutów. Bez względu na to, czy to miesza ona czy on, to powoli jestem zmęczona tą sytuacją i dodatkowo wpływa to na moją relację z młodym. Wiem co napiszecie " to tylko dziecko". I macie oczywiście rację, ale 11-latek potrafi już też sytuację tak zmanipulować, by było po jego myśli.... temat rzeka generalnie...


kat, wiadomo - stres nie jest potrzebny, dlatego ja chodziłam średnio co 2 tyg. :-p:rolleyes2: więcej nie dawałam niestety rady. Wizyty normalne miałam co ok. 4 tyg., ale gin powiedział, że mam przychodzić w międzyczasie, jeśli nie wytrzymam i tak chodziłam w połowie. Wtedy tylko szybciutko brał mnie między pacjentkami i sprawdzał czy serduszko bije a ja z bananem na ustach wychodziłam z gabinetu i jakoś starałam się wytrzymać kolejne 2 tyg. :rolleyes2: dopiero jak czułam ruchy chodziłam normalnie, zgodnie z terminarzem :happy2: mi pomogło, bo nie ześwirowałam dzięki temu. Rób jak czujesz, jeśli dasz radę oderwać myśli, to fajnie a jeśli nie, to leć dogina i uspokój nerwy :tak:

Masha, Olasec to musi być strasznie stresujące. Myślę i z całego serca życzę, aby obyło się bez komplikacji i tylko na tym zakończyły przygody z narkozami i zabiegami wszelakimi &&&&&&&&:tak:tak jak napisała alza, dobre przygotowanie i nastawienie i wcale nie musi to być dla Was i dzieci traumatyczne przeżycie :happy2:

anik, współczuję :-( :(

Witam nowe aniołkowe mamy [*] [*]
Ja też potrzebowałam dużo czasu na pozbieranie się i nabranie sił do kolejnego podejścia a straciłam trzy maleństwa. Życzę oczywiście, aby kolejnym razem się udało, ale trzeba być w dobrej formie i psychicznej i fizycznej, aby poradzić sobie z tym co los przyniesie. Trzymam kciuki &&&&&&&&&&&&&&&&&
 
Ostatnia edycja:
Onemoretime to fajowego gina masz :) Ja teraz jestem sama, mąż na dłużej wyjechał. Jak pomyślę, że mam się umawiać na wizytę i prosić teściową, żeby mi ze starszym posiedziała to mi trochę przechodzi na samą myśl ;) Wytrzymam, co tu robić... i tak nic nie zmienię. Dzisiaj mi nikt żadnych mrożących krew w żyłach historii nie opowiadał i mi lepiej.

Poza tym mega się zajęłam szukaniem młodemu przedszkola. Wiem wiem, trochę się obudziłam po czasie. On jest z 2014, wprawdzie tylko o kilka dni wcześniej by się urodził i byłby z 2013 ale mimo wszystko nie mogłam startować w rekrutacji do państwowych wiosną. Dlatego myślałam, że go nie poślemy. Ale w sumie teraz chyba bym chciała go gdzieś posłać i szukam prywatnych...oby były jeszcze miejsca. Na razie trochę jestem załamana, bo u nas w okolicy albo przedszkola typu ZROBIMY Z TWOJEGO DZIECKA GENIUSZA, a to kosztuje 1650 + wyżywienie / miesiąc, albo jakieś niestandardowe typu przedszkola waldorfskie, które choć mi się podobają, nie wchodzą w grę bo by dzieciak miał za duży rozrzut między tym, co w domu a co w przedszkolu. Mało takich normalnych, dlatego martwię się o miejsca. A i te wcale za tanie nie są...
 
reklama
Do góry