reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Paraplu ja miałam zabieg. Zaraz po dostałam ketonal w kroplówce. W domu też chyba coś brałam w razie konieczności, ale bólu nie pamiętam żadnego. Najważniejsze jest to, że w trakcie zabiegu mechanicznie rozwierają szyjkę i najczęstszym powikłaniem jest niewydolność szyjki w ciąży. Tak też było u mnie.
 
reklama
Witam nowe forumowiczki, szkoda, że w takich okolicznościach się poznajmy.

Tak do końca ból ustaje jak na świecie pojawia się maleństwo, które można przytulić do serca. U mnie ten ból trwa i jak przypomina mi się diagnoza lekarza, zabieg i cały ból z tym związany to płacze, bez względu na czas i miejsce.
 
Asia669 mam tak samo...wszystko w domu mi się kojarzy! Jutro wracam do pracy, gdzie ostatnio byłam szczęśliwą przyszłą mamą x2...a teraz...nie chcę ich litościwych spojrzeń! Nie chcę żeby ktoś o tym wspominał....prosiłam o dyskrecję ale wiem jak działa "tylko nie mów nikomu" w firmie..

Napisane na SM-G925F w aplikacji Forum BabyBoom
 
U mnie od razu zapadła decyzja o zabiegu. Pytałam lekarza o tabletki, ale powiedział, że będzie mnie to wszystko jeszcze bardziej boleć i psychicznie i fizycznie, bo na tym etapie ciąży będzie mi się wszystko paskudzić. Jak poszłam do gina i powiedział mi że ciąża obumarła to byłam już w 11t+3d. A po za tym my oddajemy do badania kosmkówkę poronionego płodu także zabieg i tak jest potrzebny i tak, a ja chce mieć pewność, że wszystko elegancko mi wyczyścili. A niestety przy poronieniu po tabletkach nie ma się tej pewności. Żeby mi nie uszkodzić szyjki macicy lekarz mi właśnie kazał zaczekać jeszcze tydzień bo może poronienie samo się zacznie, a jak nie to najpierw w szpitalu dadzą mi tabletki dopochwowe na wywołanie skurczy i dopiero wtedy zrobią zabieg. Także szyjka sama naturalnie się rozejdzie, a oni po prostu dokończą robotę ..
Jeden dzień i będę mieć z głowy. A teraz odkąd siedzę na forach internetowych odnośnie poronienie to jest wiele przypadków, że zaraz po zabiegu kobiety zachodzą w ciąże i nie sądzę żeby to miało jakiś duży wpływ na zajście w ciąże. Ewentualnie na utrzymanie ciąży, ale jestem w dobrych rękach i lekarz mój mi raczej krzywdy nie chce zrobić.
 
Mum jak nie wiedzą, że poroniłaś, to też niedobrze. U mnie nie wiedzieli i wypatrywali przez długi czas brzucha... Najgorzej, jak pytali, który to już miesiąc...
 
Paraplu- 3maj się i nasz silna. Na pewno jeszcze wróci szczęście ze zdwojoną siłą :-*

Lui_ właśnie wczoraj czytałam na temat poronien. W jednym z materiałów było pytanie czy organizm inaczej wraca do normy po poronieniu samoistnym, a zabiegu itp. I odpowiedz była ze nie ma różnicy. ( jedynie ewentualne osłabienie macicy przy zabiegu) ale często wszystko dobrze się goi i jeśli jest @ to znaczy że można się szykować do ciąży .
Były też robione badania na 90 kobietach w ciąży po poronieniu i łatwej było zajść niedługo po poronieniu(1,2,3 miesiac) niż po pół roku czy dłużej. Więc dziewczyny dbajmy o siebie , zdrowy tryb życia i uśmiech na twarz a wszystko będzie dobrze :-)
 
Ból nie mija, tylko człowiek się do niego przyzwyczaja.

MisiaMonisia co do diety cukrzycowej, to musiałabym się wdrażać od nowa a surówki są mi znane z poprzedniej ciąży :) Jakoś dam radę :)

Olasec śluzowate kupki przy wyrzynaniu zębów to częsta sprawa. Daj Enterol i będzie dobrze :)

Ja płakałam w nocy, jak mąż zasypiał. Codziennie. Dopiero jak zaszłam w kolejną ciążę (po ponad pół roku) to strach i radość wyparły żal i smutek. Też swoje przeszłam. W 9 t.c. plamienie- szpital. Do 14 t.c. rzygałam, mdlałam, ogólnie nie wstawałam z lóżka. W 29 t.c. Olek postanowił się już urodzić. Miesiąc spędziłam w szpitalu na tokolizie, z kroplówkami na 24 godziny, ze skurczami co 5 minut i rozwarciem na 1,5 cm. Udało się go nie urodzić. Do 37 t.c. leżałam w łóżku w domu. Mogłam wstawać tylko do wc i na jedzenie. Ostatecznie urodził się w 42 tygodniu, mój 4kilogramowy cud! :) Teraz też jest ciężko. W 7 t.c. szpital z powodu rzygania i odwodnienia. Oczywiście nic nie działało. Muszlę znam na pamięć. Tak naprawdę przeszło koło 16-18 t.c. Póki co nic nowego się nie dzieje, ale już drżę ze strachu przez skurczami... Mimo tych wszystkich problemów ciążę wspominam jako radosny czas. To chyba też kwestia hormonów ;)

A po jakim czasie zaszlas w kolejną ciążę?
Twarda babka z Ciebie. Podziwiam :-)
 
Iza, dokładnie. Dlatego ja się jakoś nie martwię tym zabiegiem. Po prostu chce mieć to już za sobą żeby poczuć ulgę i zacząć wszystko od nowa. Jedyne co wyczytałam wczoraj jeszcze w internecie to, że najczęściej po łyżeczkowaniu macicy może dojść do niewydolności szyjki macicy. Ale jeżeli dostanie się przed tym tabletki na wywołanie skurczy to szyjka zacznie się sama rozwierać i nie będzie aż takiej dużej ingerencji w to wszystko. Jak wczoraj zadzwoniłam do mojego lekarza to mi powiedział, że może mi zabieg zrobić wcześniej, ale wtedy na bank dojdzie do uszkodzenia szyjki i już na pewno będę miała problem z kolejną ciążą.

Ja jestem dobrej myśli. Psychicznie nastawiam się na kolejną ciąże. Płakać już nie mam siły, bo już chyba nawet nie mam czym. Od soboty wylałam morze łez. Teraz już musi być tylko lepiej.

Każdego dnia dziękuję Bogu za mojego synka. Dzięki niemu wrócę do normalności.
 
reklama
Iza w drugą ciążę z Olusiem zaszłam ponad 6 miesięcy po poronieniu. Starania zaczęliśmy po 3 cyklu, ale nie wyszło od razu. Robienie dziecka to jednak ciężka praca ;) A w tą ciążę, w której teraz jestem, zaszłam 1 rok i 2 miesiące po porodzie, w trzecim cyklu. Coś ta trójka jest dla nas szczęśliwa ;) A babka ze mnie twarda, bo życie nie dało mi wyboru. Kiedy sama na siebie patrzę, widzę normalną dziewczynę, nic szczególnego. Człowiek sam nie wie, na ile go stać, dopóki nie zostanie wystawiony na próbę.
 
Do góry