reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Mi lekarz dokładnie to samo powiedział dwa dni temu. Tylko, że póki co bardzo ciężko mi się jest z tym wszystkim pogodzić. Dużo siły daje mi mój maluch, bo przy nim muszę w miarę normalnie funkcjonować.
Czekam na zabieg, później na miesiączkę i chcę wrócić do starań. Ty się dalej starasz?
 
reklama
Rozumiem Cię mi też było bardzo ciężko, jak tylko przyjechałam od lekarza od razu poleciałam wysciskac moja córeczke. Tak będziemy się starac, teraz mam pierwszą @ i po niej możemy się starac. A Tobie lekarz co powiedział? Kiedy możesz się starać?
 
Mi powiedział, że praktycznie od razu.
Po zabiegu mam czekać na miesiączkę i od następnej mogę już zaczynać. Chociaż nie wiem czy jak nie przyjdzie pierwsza @ to nie pójdę za ciosem. Nie chcemy z mężem czekać i rozpamiętywać tego wszystkiego. Problem u mnie jest taki, że ja bez leków na stymulację owulacji w ogóle nie mam własnego jajeczkowania. Mam stwierdzony zespół policystyczych jajników. O synka starałam się 18 cykli, o drugą ciąże 8 cykli i teraz aż się boję ile mi kolejne starania zajmą..
 
A co to jest ten zespół? Podobno mówią że po poronieniu szybciej się zachodzi w ciążę, chociaż nie zawsze. Moja pierwsza ciąża była wpadka ale od razu pokochana a teraz ciąża była planowana i niestety. I tak jak mówisz My tez nie chcemy czekać, tym bardziej że jest zielone światełko od gina
 
Najlepiej będzie jak sobie przeczytasz o tym w internecie, bo ja nie umiem tego wytłumaczyć. Ale przez ten zespół bardzo rzadko dochodzi do owulacji. A jak nie ma owulacji nie ma ciąży. Na szczęście jest dużo leków na to i da się z tym walczyć. Ja mimo tego badziewia dwa razy naturalnie zaszłam w ciążę i mam nadzieję, że zajdę i trzeci raz.
Widocznie tak musiało być. Jak ma się coś złego stać to i tak się stanie. Najgorsze jest to, że na pewne rzeczy w ogóle nie mamy wpływu. W piątek mam zabieg. Chciałabym żeby już było po wszystkim, bo piątek to zapewne będzie drugi najgorszy dzień w moim życiu.
 
Witaj Lui. Szkoda, że witamy się na takim forum. Ja "przerzuciłam się" tu z lutówek. Też mam starszą córeczkę, ma 6,5 lat. Ciąża z nią była książkowa... a teraz od samego początku był strach. Straciłam moją Kruszynkę w 7tc i też nie wiem dlaczego. Minął już ponad tydzień a ja dalej nie mogę się pozbierać... nie wychodzę z domu..snuję się po nim jak cień... jestem jednocześnie wściekła i rozżalona. Mam wyszarpany kawał serca i strasznie mnie boli. Jutro muszę już wrócić do pracy i nie chce patrzeć na te litościwe spojrzenia.. na zwolnieniu lekarskim było napisane co się stało. Prosiłam o dyskrecję ale napewno to się rozniosło. Ludzie mają sensację kosztem czyjejś tragedii. Dobrze że mam wyrozumiałe dziecko. Wie co się stało i tak sie razem wspieramy jak mąż w pracy. Ona także to przeżyła...bardzo chciała mieć rodzeństwo...
Życie bywa okrutne...

Napisane na SM-G925F w aplikacji Forum BabyBoom
 
Dasz rade, doczekamy się naszych upragnionych maluszkow. O to długo musisz czekać na ten zabieg. Ja chociaż miałam o tyle dobrze ze nie było zabiegi. Tylko szok jak zobaczyłam pustkę na usg, pomimo leżenia i brania duphastonu z powodu plamienia. Natura zrobiła swoje
 
Lui (*) światełko dla Twojego Aniołka. Widzisz, my wszystkie wiemy, co czułaś, co przeżywałaś i co przeżywasz... Niestety coraz więcej nas na tym forum :(

MisiaMonisia dawałam Olkowi Enterol jak był malutki, więc z posiłkiem. Sypałam proszek do łyżeczki kaszki i dawałam w trakcie śniadania chyba. Tak nam też pediatra poleciła. Myślę, że będzie Ci tak łatwiej niż między posiłkami. Enterol zmienia smak potrawy, szału jakiegoś nie ma. Żeby tylko Niko chciał go zjeść...

Ja już po wizycie. Wszystko ok, tylko dostałam zjebki za wagę :( Ja już nie wiem, co mam robić, żeby waga nie rosła w takim tempie... Naprawdę nie jem dużo, pilnuję się, a tu skok za skokiem, co wizyta gorzej :( Na poważnie przymierzam się do diety surówkowej, ale od jutra, bo dzisiaj przyjeżdżają goście, kuzynka z chrześnicą. Umówiłyśmy wcześniej obiad, żeby dzieciakom smakowało. Jestem załamana... Żebym się objadała i leżała do góry brzuchem, to jeszcze byłoby jakieś wytłumaczenie. Gotuję wszystko sama, żadnych przetworzonych produktów, soków, napojów czy słodyczy. No nic! Czas powziąć postanowienie! Od jutra surówki przez dwa dni w tygodniu co tydzień! Tylko mnie dopingujcie... Bo pewnie będzie ciężko, kiedy Oluś obok będzie zajadał mięsko z sosikiem...
 
Witaj Lui. Szkoda, że witamy się na takim forum. Ja "przerzuciłam się" tu z lutówek. Też mam starszą córeczkę, ma 6,5 lat. Ciąża z nią była książkowa... a teraz od samego początku był strach. Straciłam moją Kruszynkę w 7tc i też nie wiem dlaczego. Minął już ponad tydzień a ja dalej nie mogę się pozbierać... nie wychodzę z domu..snuję się po nim jak cień... jestem jednocześnie wściekła i rozżalona. Mam wyszarpany kawał serca i strasznie mnie boli. Jutro muszę już wrócić do pracy i nie chce patrzeć na te litościwe spojrzenia.. na zwolnieniu lekarskim było napisane co się stało. Prosiłam o dyskrecję ale napewno to się rozniosło. Ludzie mają sensację kosztem czyjejś tragedii. Dobrze że mam wyrozumiałe dziecko. Wie co się stało i tak sie razem wspieramy jak mąż w pracy. Ona także to przeżyła...bardzo chciała mieć rodzeństwo...
Życie bywa okrutne...

Napisane na SM-G925F w aplikacji Forum BabyBoom

Miałaś zabieg, czy udało Ci się samej oczyścić? Jakie to życie jest niesprawiedliwe. Ja pierwszego dnia cały dzień i cała noc ryczałam. Nie miałam siły na nic.. Teraz już nawet nie mam siły płakać. Czuję ogromny smutek i pustkę. Dzisiaj rano jak się obudziłam to pierwsze co złapałam się za brzuch i łzy w oczach miałam od razu. Nawet tydzień temu mi się śniło że dostałam krwawienia, ale nie sądziłam że to może być jakiś durny proroczy sen. Siły dodaje mi synek. On cały czas czuje ze jestem smutna, bo przychodzi i non stop się do mnie przytula. Nie mogę się rozsypać, bo on cierpi.. Potrzebuje mnie. Ale serce dalej boli i krwawi..

A staracie się coś, czy na razie przerwa?
 
reklama
Dasz rade, doczekamy się naszych upragnionych maluszkow. O to długo musisz czekać na ten zabieg. Ja chociaż miałam o tyle dobrze ze nie było zabiegi. Tylko szok jak zobaczyłam pustkę na usg, pomimo leżenia i brania duphastonu z powodu plamienia. Natura zrobiła swoje

Ja brałam cały czas na podtrzymanie ciąży luteine. I to też nie pomogło..
 
Do góry