reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Pati, cale szczęście, ze u mnie tak ekspresowo poszło, bo przy moim progu bólu to ja bym dłużej nie wytrzymała. Byłam bardzo wyluzowana nawet jak bardzo bolało, lazilam po sali, miedzy skurczami się śmiałam, w pewnym momencie jednak bol wszedł na taki poziom, ze w ogóle nie byłam w stanie stwierdzić, gdzie jestem. Wtedy przebili mi pęcherz bo stal na przeszkodzie i kazali przec a ja się wilam po łóżku i darlam w nieboglosy, aż mi wstyd. A najgorzej to się darlam przy nacięciu krocza. A mówiono mi, ze tego się nie czuje... Jak się tak nagle zaczęły parte i przestałam kontaktować ze światem to mój maz zwiał i w sumie całe szczęście, bo ja i tak nie wiedziałam, kto jest, kogo nie ma. W ogóle z Partyki też bylo tak, ze jakby mi nie powiedziano, ze to to, to wcale bym nie wiedziała, ze mam przec. A też mówili, ze będę miala nieodparta ochotę i potrzebę. Wszystko na opak. Ale mialam ogromne szczęście, ze tak szybko się wszystko potoczyło. Choć w sumie ze skurczami to ja od zeszłej nocy walcze, aleto wszystko bylo do przeżycia. Najgorsze właśnie parcie. I szycie, brrrr. Teraz się boje tego wyciągania drenu, który też przyszyli, zeby się nie wyslizgnal. Wolałabym, zeby mnie juz nikt nie dotykał. Swoja droga chyba niezla szopkę odstawilam, mam takie wrażenie. A i tak mi polozne powiedziały, ze na 6 się spisałam. Pewnie wszystkim tak mówią na pocieszenie :D

Nie oddadzą mi chyba dzieciaczka dzisiaj, nie mogą sobie z tym cukrem poradzić. Cholera jasna... :( Mam nadzieje, ze bedzie ok. Przyniosą mi tylko na karmienie. Trzymajcie kciuki. Staram się nie martwic.
 
reklama
Katherinne kurde jak to czytam,to faktycznie dobrze ,że tak szybko to poszło naprawdę.Faktycznie wszystko inaczej niz się słyszy ,no ale ufff po wszystkim jest.
Oczywiście,że trzymamy kciuki za maluszka.
 
Teraz będę się nad sobą rozczulać przez chwile, ojojoj. Ciągle mi się sikać chce ale to niewykonalne. Sama pod prysznic się nie wgramole przez te buteleczkę a inaczej niż pod prysznicem odpada. Wyglądam strasznie, na całej twarzy zrobiły mi się czerwone plamy, jakby popekane naczynka, myślicie, ze to od wysiłku?
 
Katherinne możliwe,że to po wysiłku .
A rozczulaj się ile wlezie,przez cały czas,przez całą ciążę tego nie robiłaś :):tak:,więc pisz do woli ;-)
co do prysznica,to mąż jest przy Tobie,może Tobie pomóc czy jakaś pielęgniarka??


Ja to chodzę nabita nerwami strasznie.
wkurza mnie,żejeszcze nie mam kupionych paczek podkładów,gazików dla małej,tantum rosa itp aptecznych rzeczy ,teraz sama juz samochodem nie jeżdżę,,brzuch wybiło i boję się trochę,że coś sie po drodze narobi.
Mąż nie ma totalnie czasu,zarobiony w remoncie naszego domu,ale wszystko i tak jakoś się kumuluje,wybucham na niego z krzykiem,czuje sie sama w tym przygotowaniu.....

oza tym liczyłam na to,że będzie przy porodzie,na początku mowił,że dlaczego by nie,teraz jak ktos pyta go przy mnie to twierdzi,że jeszcze nie wie.
Mnie tez nastawia,że jak będzie termin to on ma nocki i go raczej nie puszczą do szpitala,bo na zmianie będzie tylko z jednym pracownikiem.
Wszystko wszystkim ,ale szlak mnie trafia że w tych chwilach będę sama,nawet jeśli miałby czekac na korytarzu,tak samo podczas tych pierwszych dwóch tygodni,zapowiada mi mąż że nie wie jak to będzie,będzie miał nawał pracy i obawai się ze nie bedzie mogł być caly czas w domu.

bOJĘ SIĘ jak sobie sama poradzę,plakać mi się chce bo jednak po porodzie może byc róznie i dobrze by było,gdyby ktoś pomógł mi w czynnościach codziennych,tu maluszek,wszystko nowe a ja zostane sama.boje sie tego,przeciez ja nie będę miec siły żeby gotowac obiady itp jak teraz a kto mi poda talerz zupy w tych pierwszych dniach.
Już probowalam rozmawiac tlumaczyc jak ważna będzie jego obecność chociaz w tych pierwszych dwóch tygodni,ale to on wyskoczył,że to ja nic nie rozumie,że jemu nie jest tez na reke że ma tyle pracy,że robi to dla nas....

Mam dołka......a cisnienie stale wysokie.....
To sie wygadalam....
 
Ostatnia edycja:
kat, na pewno wszystko z synkiem będzie dobrze&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&. Przepraszam , ale nie pamiętam czy pisałaś jakie imię mu nadacie?

nisiao, pewnie stres zaczyna dawać się we znaki a nerwy powodują napięcia. Może Twój mąż tylko teraz tak mówi, ale jak przyjdzie co do czego to pewnie na głowie stanie, by przy Was być;-) a tak w razie "w" nie masz nikogo bliskiego, by Ci towarzyszył lub pomógł po porodzie?
 
Tak, Kat to od wysilku, zniknie z czasem. A moze z mężem pojdzieszpod prysznic? Potrzyma Ci te flaszeczke?

Jak sie stabilizuje cukier u takiego maluszka? Co oni mu robią?

To normalne, ze jestes obolala, daj sobie czas?

Zjadlas cos dobrego juz? :-)
 
Kat - gratulacje !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ogromnie się cieszę i trzymam kciuki żeby ten cukier małemu unormowali jak najszybciej , płakać mi się chce ze wzruszenia ,że już masz maleństwo na świecie , super ,że tak szybko poszło i długo nie męczył Cię ten ból odpoczywaj i nic się nie bój ;)

Mój mąż wcześniej mówił ,że będzie ze mną przy porodzie ,a teraz powiedział mi ,że nie wie czy chce , a chyba każda kobieta się boi ja się bardzo boję i już mam wizję , ja na porodówce sama , z bólami zdana na położne i samą siebie i nikogo bliskiego obok mnie nie będzie i płakać mi się chce jak o tym myślę ...

Ja wróciłam do domu dopiero 2 stycznia wieczorem , wczoraj odsypiałam napisałam tylko na staraczkach i jednej grupie i brakło mi sił na dalsze wątki , od świąt do Sylwka było ok ,ale w sylwka wszyscy mi tak nerwy psuli ,że dwa dni to odchorowywałam , wszystko było na mojej głowie i gdyby nie to ,że kuzynka była też zaproszona do teściów to bym chyba poszła sobie w las i beczała miał być wspólny sylwester myślałam ,że będzie inaczej ,a było inaczej zresztą szkoda gadać bo znowu się będę denerwować w każdym razie żyję i wszystko ok puki co ;)
 
kobietka ja pytam go nie raz żeby powiedzaił wprost czy chce czy nie,nie każe mu być podczas porodu od początku do końca,tylko na początku,przy partych skurczach to już w ogole nie musi byc bo to będzie cieżki moment.
mAm wrażenie że on to by najchętniej do tego szpitala nie jechał.
Slyszalam wlasnie ze dobrze by bylo gdyby ktoś byl przy porodzie zawsze ma kto pomoc a tak z tymi poloznymi to jest różnie.
 
reklama
kobietka ja pytam go nie raz żeby powiedzaił wprost czy chce czy nie,nie każe mu być podczas porodu od początku do końca,tylko na początku,przy partych skurczach to już w ogole nie musi byc bo to będzie cieżki moment.
mAm wrażenie że on to by najchętniej do tego szpitala nie jechał.
Slyszalam wlasnie ze dobrze by bylo gdyby ktoś byl przy porodzie zawsze ma kto pomoc a tak z tymi poloznymi to jest różnie.


kochana ja z moim stanem zdrowia nie mogę liczyć na łud szczęścia ,że trafię na ludzką położną , a dla osoby takiej jak ja z chorobą psychiczną komfort i poczucie bezpieczeństwa jest bardzo ważne żeby potem nie było atrakcji po porodowych , dlatego będę miała własną położną bo u nas w szpitalu jest masakra położne klną i obrażają kobiety rodzące , lekarzy też się boję dlatego chciałabym aby ktoś bliski przy mnie był w razie czego no boję się nie ufam temu szpitalowi chyba ,że będzie czas to pojadę do innego szpitala.

 
Do góry