Nisiao, trzymam kciuki mocno! Musi być dobrze
Ale rozumiem, co czujesz, bo ja wizytę mam jutro i też się stresuję jak nie wiem co. Tylko żadnych testów PAPP-A nie robiłam. I mam nadzieję, że nie będę robić, bo to kolejny stres.
Ależ każda z nas ma inną emocjonalność... Ty się stresujesz, że Twój S nie może z Tobą pójść, ja się stresuję, że mój własny staje na rzęsach, żeby jutro ze mną być i prawdopodobnie mu się uda. Jak zawsze chcę być wszędzie razem, tak kiedy się czegoś boję, nagle robi się ze mnie taka Zosia-samosia, chcę sama. Żeby w razie, gdyby się okazało, że coś nie tak, pierwszą histerię przejść w samotności, ochłonąć, jakoś sobie ułożyć w głowie całą sytuację i dopiero się nią podzielić. Wtedy, w grudniu, jak już przeszłam przez próg szpitala, też chciałam być sama, ewentualnie napisać coś do Was. I może dobrze, że musiałam zostać na noc, bo zdążyłam się w głowie nieco ogarnąć.
No, ale jednak mam nadzieję, że jutro na wizycie będzie wszystko wspaniale i będę się mogła cieszyć, że mąż wreszcie zobaczył tych kilka centymetrów i kilka gramów zdrowego dzidziusia.
A dziś poleciałam z kolejną próbką moczu. Tym razem chyba zebraną jak trzeba. Oby tam nic nie było. Oby, oby, oby. OBY!