mysle sobie "ok, Gniezno zasciankowe miasteczko (pomyslala dziewczyna ze wsi), ujdzie w tloku". Po czym:
![szok :szok: :szok:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/shocked.gif)
![Zadziwiona(y) :confused: :confused:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/confused.gif)
<--------;-)
Z absolutorium się nie przejmuj. U mnie na mgr mieliśmy absolutorium dwa miesiące przed samymi obronami, czyli jeszcze na etapie, gdzie część osób nawet pracy nie zdała. Na tym etapie nikt Cię już nie obleje, więc ciesz się z rodziną (ja z tych co to zostali przyzwyczajeni do przekonania, że obrona to już formalność).
Eeee tam, co ten promotor się czepia, przecież i tak recenzent w przypływie szaleństwa przeczyta wstęp i zakończenie, dużo czasu to nie zajmuje.
U mnie na ostatnim kierunku koleś jeszcze bardziej zaszalał... Przyznawał stopnie według ilości stron w pracy. Jak ktoś miał powyżej 200 to 5 (jedna osoba się znalazła). Trochę się tym wkurzyłam, bo miałam fajny temat i mase materiałów, starałam się pisać sensownie i nie wszystko ujęłam, a tu się okazuje, że mogłam poszaleć ile palce na klawiaturze zapragną. Eh... (Nadal mi się tęskni za studiami).
Pleni mi się ten fotelik bardzo podoba, lubię tego typu kolorki. Niestety ja niezmotoryzowana (z mężem planujemy dopiero prawko), więc fotelik sobie muszę odpuścić. Oby szybko ktoś go odkupił za dobrą cenę i spokojnie będziesz mogła kupić swój wymarzony fotelik.
Kat współczuje przebojowego dnia.
Nisiao kciuki zaciśnięte.
Juchu super pozytywne wieści z uczelni, dobrze, że jeden problem z głowy.
[Z góry życzę broniącym powodzenia, kciukasy za pomyślne i mało stresujące obrony zaciśnięte.]
***
Ja już mam dosyć tego tygodnia. Co można przyjąć w III trymestrze ciąży na uspokojenie? Od poniedziałku chodzę napięta, jak struna (pobudzenie wewnętrzne niemal na najwyższym poziomie), a dziś jeszcze czeka mnie wizyta.
Kiepsko mi się zaczął tydzień i tylko czekam, aż się skończy.
Wszystko przez ten przeklęty ZUS. W zeszłym tyg dostałam wezwanie na komisję w związku z przedłużeniem świadczenia rehabilitacyjnego. Składając dokumenty lekarka zaznaczyła, że nie mogę odbyć podróży (ze względu na zagrożenie ciąży porodem przedwczesnym). Myślałam, że ot tak pro forma ten druczek, ale babka w miejscowym ZUSie radziła w poniedziałek zadzwonić. No i zadzwoniłam... Okazało się, że lekarz po zapoznaniu się z dokumentami uznał, że mam się stawić osobiście na komisję (czyli przyjechać z Gniezna do Poznania) i dlatego dostałam wezwanie.
Co prawda historia zakończyła się pomyślnie - nie muszę się tam stawiać, a lekarz postanowił wydać orzeczenie na podstawie dokumentacji medycznej, ale teraz chodzę niespokojna, co też on wymyśli... Nerwy się napięły no i puścić nie chcą.