Ale jestem zła.. Jak można mieć tyle pecha jednego dnia? Najpierw nieprzespana noc. Jak nigdy, ostatnio budzę się na siku w nocy i mnie to rozwala. Dziś dwie pobudki na siku, gorąco mi było, cała mokra byłam więc kolejna pobudka na zmianę piżamy i na koniec pobudka koło czwartej na dłużej bo rozpętała się taka burza, że chyba i umarłych pobudziła. Zatem dzień już źle zaczęty. Rano miałam pojechać z samochodem do mechanika, coś mi się jakieś kontrolki świecą i chciałabym, żeby zobaczył, co jest grane. Wywiozłam samochód hen! daleko, na drugi koniec miasta. Po drodze o mały włos się nie rozbiłam, bo dzisiaj ślisko. Hamowałam sobie tak jak zawsze spodziewając się, że załączy się ABS. Niestety ABS się postanowił zepsuć i mi samochód pięknie zatańczył na jezdni. Jakbym wiedziała, hamowałabym inaczej. Zostawiłam samochód u mechanika, poszłam sobie do pobliskiej galerii po prezent dla teściów na rocznicę przy okazji, oczywiście okazało się, że nie ma tego, co szukam. Trochę mi było słabo (pewnie to ta nieprzespana noc), więc ciągle przysiadałam i nawet zaczęłam rozważać, czy nie wrócić do domu taksówką. Ale do domu strasznie daleko, więc musiałaby to być jakaś tania taksówka. Wyjmuję telefon, żeby taką zamówić i co? Baterię szlag trafił. Po pół dnia! W nowym telefonie!!! Nic to. Może tak miało być, może szkoda pieniążków, pojadę komunikacją miejską. I co się okazuje? Nie ma mowy, żebym się tłukła przez całe miasto z dwoma przesiadkami, bo musiałabym dosłownie świecić tyłkiem... Podarły mi się spodnie, tak od góry do dołu obok szwu. Materiał się rozszedł. Nie rozumiem dlaczego, spodnie nowe, raz noszone, luźne (taki krój, który sam z siebie ma być luźny, z nieco niższym krokiem, z gumką w pasie, żeby mi było wygodnie w przyszłości jak nieco urosnę, miały być przyszłościowe). Nawet nie wiem, kiedy to się rozdarło... Materiał się po prostu rozszedł. I nawet nie miałam się czym zasłonić, bo miałam tylko te spodnie i koszulkę z krótkim rękawkiem, bo dziś ciepło. Tym sposobem musiałam złapać pierwszą lepszą taksówkę, niestety drogą jak cholera. Nie mam spodni, samochód nie wiadomo ile postoi w warsztacie a w portfelu pusto, bo się spłukałam na taksę. Ech.