reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Kobietko w takim razie myśl mocno o starankach i o tym, że rzucasz dla Bobasa :) Uda się, zobaczysz!!! Trzymamy wszystkie za Ciebie kciuki :)

Czarna
cieszę się, że wszystko w porządku :) Tak Ci zazdroszczę, że już będziesz mieć zaraz Kruszynkę w ramionach :)
 
reklama
Czarna- ja próbowałam tak jak piszesz ,ale nic z tego nie wyszło bo paliłam potem coraz więcej na nowo i próbuję tak od razu wiesz ostre cięcie:)
Madziu - dzięki jesteście wielkie dziewczyny z Wami na pewno się uda :)
 
kobietka mi czegoś brakowało, bo przecież na fajkę się wychodzi na te 10 min. co jakiś czas. Na początku sobie spacerowałam na balkon się przewietrzyć i zamiast wypalić fajkę, to sobie zjadłam mentosa i wracałam do domu. Z podjadaniem, nie bardzo sobie radziłam, ale ja już byłam w ciąży więc chciało mi się jeść razy dwa. Jednak jak już mi się chciało przegryźć coś między posiłkami to najczęściej starałam się coś zdrowego, najwięcej jadłam surowych marchewek, bo się długo taką marchewkę chrupie :-D, no i owoce, które mogę jeść kilogramami, więc jakie były pod ręką.

Najgorsze jest to, że tyle czasu już nie palę, a mi się dalej chce palić i chętnie bym wyszła na fajkę. Trzymam się myśli, że mój m. nie wróci do palenia, więc jak już nie będę w ciąży to też nie będę palić, bo mi będzie głupio.
 
Juchu mi bardzo pomogły mdłości :) Jak myślałam o fajce, to chciało mi się wymiotować. Jak jestem w pracy to wychodzę 2-3 razy dziennie, żeby z nimi porozmawiać, ale mnie zupełnie nie ciągnie.
 
juchu - mnie prześladuje myśl o papierosie , prawie ,że ciągle chyba ,że coś robię nie wiem sprzątam albo gotuję jak jestem na zakupach to też nie myślę o fajce , ale ileż można sprzątać, gotować , prać i prasować kiedyś te rzeczy do zrobienia się kończą , dlatego dziś postanowiłam posprzątać ,a jutro to nie wiem co będę robiła , nie wiem jak pozbyć się tych myśli i tej chęci , no ja puki co zajadam warzywa bo nie są tak tuczące ,ale mam ochotę na coś konkretnego powstrzymuje mnie jedynie myśl o nadwadze ,a od palenia myśl o dziecku ...
 
Z paleniem to jest tak, że jak się człowiek uzależni, to niestety, ale palaczem zostaje do końca życia. Może być palaczem chwilowo nie palącym (i to 'chwilowo' może trwać latami), ale niestety większość w pewnym momencie znowu sięga po papierosa i wszystko legnie w gruzach. To jest w głowie. Fizycznie człowiek bardzo szybko się uniezależnia. Ale potem ciągle są miejsca, ludzie czy sytuacje, które jednoznacznie się kojarzą z papieroskiem i wtedy się chce. Wstyd się przyznać, ale sama mam długą i burzliwą historię palenia z wielokrotnymi próbami rzucenia. To nie działa. Nie palę, nie palę, a potem się złamię i znowu palę. Wiecie, co pomogło? Zaakceptowanie tego, że ten nałóg już mnie nie opuści i powiedzenie sobie, że ogólnie nie palę, ale w każdej chwili jeżeli będę miała nieodpartą ochotę to mogę sobie jednego zapalić i NIE będę sobie o to robiła wyrzutów. Po poronieniu rzeczywiście było tego dużo więcej, niż jeden ;) Ale nie robiłam sobie wyrzutów i szybko wróciłam do tego stanu, co dawniej. Nie palę. A jak mnie najdzie jakaś straszna ochota w danej sytuacji i pozwolę sobie na parę buszków, trudno. Zdarza się to bardzo rzadko. I zazwyczaj jest rozczarowujące. Mam np. tak, że jest piękna, słoneczna pogoda, jestem z przyjaciółką w parku i od razu kojarzy się, jak dawno temu siadałyśmy w parku po kryjomu na papieroska. I to przywołuje wspomnienia czasów beztroski i wydaje się relaksujące. Tylko, że potem się okazuje, że ten papieros nie smakuje, jak dawniej, bo się odzwyczaiłam ;)

W każdym razie powiedzenie sobie: "nie palisz, bo nie chcesz, ale jak będziesz chciała to ok, możesz" sprawia, że wcale mi się nie chce. Za to za każdym razem jak sobie mówiłam, że od teraz nie palę i koniec, kropka, to miałam dodatkowo poczucie zakazanego owocu i to było koszmarne, ciągle się chciało palić. Teraz z tą moją maksymą jest trudniej, bo jestem w ciąży, więc jak będę chciała, to nie, nie mogę. Choć z drugiej strony czy gdyby w ciągu tych 9 miesięcy zdarzyło się jednego wyćmulić to coś by się stało? Pewnie nic. Więc może nie trzeba takich restrykcji na siebie narzucać. Tym bardziej, że chwilowo świadomość maluszka w brzuchu sprawia, że nawet konkretne sytuacje nie wywołują chęci zapalenia.

W każdym razie to wszystko jest w głowie.
 
czarna super,że na wizycie wszystko ok ,że termin juz ustalony:)))))No to za kilkanaście dni będziemy trzęsły galotami:-D
 
Katherinne- w tym co napisałaś coś jest faktycznie , może powinnam właśnie tak na to spojrzeć nie palę bo nie chcę ,a nie nie palę bo muszę rzucić , trzeba zmienić nastawienie po prostu może tak będzie łatwiej mi przez to przejść , jak będę miała świadomość ,że nie muszę ,a mogę nie palić może faktycznie to wszystko siedzi w psychice , takie poczucie jest ,że coś mi zabrano jakąś czynność którą od dawna wykonuję i czuję się tak właśnie jakby to był ten zakazany owoc, a jakby tak odwrócić sytuację ,że ten owoc jest na wyciągnięcie ręki ,ale np nie chcę go zapalić , bo nie mam ochoty np teraz na to i tak to sobie tłumaczyć, dzięki kochana za Twojego posta trochę inaczej na to całe rzucanie spojrzałam , bo tak na prawdę to człowiek może sobie wszystko wkręcić i tok myślenia też , można go zawsze zmienić i nie mieć poczucia ,że czegoś brakuje.
Jeśli chodzi o palenie w ciąży to ja nie wyobrażam sobie siebie z fajką w ciąży może już pisałam to i się powtarzam , kiedyś dla mnie nie miało to większego znaczenia ,ale teraz ma ogromne nie wiem sama czemu ,ale jakoś nie umiem sobie tego przedstawić nie wiem jak to inaczej wytłumaczyć.
 
Mam wyniki betki: 4374 :) Jest ładnie. A przy jakiej becie widać serduszko? Czy nie da się określić? Dosyć szybko mi ta beta rośnie.

Kobietko, ja do takiego podejścia długo siebie przygotowywałam. Tzn. trudno jest siebie ot tak przekonać, że się 'nie chce', skoro się chce. Zaczęłam się ukrywać przed mężem i rodziną. Specjalnie. Mąż wiedział. Ale paliłam tak, żeby nie widział mnie z papierosem ani nie czuł ode mnie. Dzięki temu musiałam włożyć wysiłek w szukanie sobie okazji do zapalenia. W domu nie. W pracy nie. Zawsze trzeba wyjść i pójść gdzieś tak, żeby nie być widocznym. I zapalić tak, żeby wywietrzeć. Siłą rzeczy zaczęłam ograniczać. Człowiek jest leniwy. Potem na 'chce mi się zapalić' łatwo było sobie powiedzieć 'a na pewno chce ci się aż tak, żeby ruszyć tyłek i coś wykombinować?' No i okazywało się, że nie. Aż tak się nie chce ;) W każdym razie dobrze jest sobie wprowadzić różne utrudnienia w paleniu. Ustalić, że paczkę moża sobie kupić, ale tylko w tym sklepie, który jest daleko. I tylko jedną, nie robić sobie zapasu. Wtedy po kolejną będzie trzeba też pójść, a może się nie będzie chciało. Można tę paczkę trzymać np. w piwnicy. Możesz zapalić, ale po papierosa musisz się przemaszerować do piwnicy, a nie wyjąć z kieszeni. No proszę, przecież możesz palić, ile chcesz. Ale musisz w to włożyć wysiłek. Na początku człowiek i tak kombinuje, ale potem po prostu mu się przestaje chcieć. I przekonanie siebie do niepalenia, bo się nie chce, a nie bo się nie musi, jest łatwiejsze.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Katherinne- sprytnie to wymyśliłaś :) ukrywanie się i kombinowanie możliwe ,że to dobra metoda :-) nikt Cię nie widzi z fajką więc myślą ,że może już nie palisz jak za czasów młodości taka konspiracja :-) .
aha i gratuluję bety
:tak:
 
Do góry