Z paleniem to jest tak, że jak się człowiek uzależni, to niestety, ale palaczem zostaje do końca życia. Może być palaczem chwilowo nie palącym (i to 'chwilowo' może trwać latami), ale niestety większość w pewnym momencie znowu sięga po papierosa i wszystko legnie w gruzach. To jest w głowie. Fizycznie człowiek bardzo szybko się uniezależnia. Ale potem ciągle są miejsca, ludzie czy sytuacje, które jednoznacznie się kojarzą z papieroskiem i wtedy się chce. Wstyd się przyznać, ale sama mam długą i burzliwą historię palenia z wielokrotnymi próbami rzucenia. To nie działa. Nie palę, nie palę, a potem się złamię i znowu palę. Wiecie, co pomogło? Zaakceptowanie tego, że ten nałóg już mnie nie opuści i powiedzenie sobie, że ogólnie nie palę, ale w każdej chwili jeżeli będę miała nieodpartą ochotę to mogę sobie jednego zapalić i NIE będę sobie o to robiła wyrzutów. Po poronieniu rzeczywiście było tego dużo więcej, niż jeden
![Wink ;) ;)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Ale nie robiłam sobie wyrzutów i szybko wróciłam do tego stanu, co dawniej. Nie palę. A jak mnie najdzie jakaś straszna ochota w danej sytuacji i pozwolę sobie na parę buszków, trudno. Zdarza się to bardzo rzadko. I zazwyczaj jest rozczarowujące. Mam np. tak, że jest piękna, słoneczna pogoda, jestem z przyjaciółką w parku i od razu kojarzy się, jak dawno temu siadałyśmy w parku po kryjomu na papieroska. I to przywołuje wspomnienia czasów beztroski i wydaje się relaksujące. Tylko, że potem się okazuje, że ten papieros nie smakuje, jak dawniej, bo się odzwyczaiłam
W każdym razie powiedzenie sobie: "nie palisz, bo nie chcesz, ale jak będziesz chciała to ok, możesz" sprawia, że wcale mi się nie chce. Za to za każdym razem jak sobie mówiłam, że od teraz nie palę i koniec, kropka, to miałam dodatkowo poczucie zakazanego owocu i to było koszmarne, ciągle się chciało palić. Teraz z tą moją maksymą jest trudniej, bo jestem w ciąży, więc jak będę chciała, to nie, nie mogę. Choć z drugiej strony czy gdyby w ciągu tych 9 miesięcy zdarzyło się jednego wyćmulić to coś by się stało? Pewnie nic. Więc może nie trzeba takich restrykcji na siebie narzucać. Tym bardziej, że chwilowo świadomość maluszka w brzuchu sprawia, że nawet konkretne sytuacje nie wywołują chęci zapalenia.
W każdym razie to wszystko jest w głowie.