Mysiaczku zdrówka życze w takim razie...do szpitala marsz i niedługo Cię widzimy z lepszymi wynikami...
Hona szczerze to ja jeszcze niecałkiem mam spakowana tą torbę i też cały czas dokładam...a tak na marginesie to tak dawno sie pakowałam że już nie pamiętam co tam powkładałam.oprócz tego co napisała
Bett dziś dokupiłam wodę do picia i mydełko, włożyłam papier toalet., spakowałam też osłonki do karmienia na piersi bo przy Lili były przydatne, szlafrok i chyba to wsio
Bett no Twoja lista to i mnie pomogła, okazało sie że nie mam prawie połowy...hahahah
Karola ja raczej nie urodze ale rano miałam lekkie krwawienie, myślałam że się zaczęło ale już wszystko w normie więc pewnie to nie bede ja...na razie mam ciągote na mega żarcie, potem nie mam siły się ruszać a przed cesarką to chyba nie bardzo się tak objeść...ups
Anilek to dobrze ze tyle się u Ciebie dzieje;-)....pewnie nie masz czasu na nic...a tak na serio trzymaj się Kochana i dalej lez...
Prija trzymam kciuki za serduszko
IZW słodziaczek z tego Maluszka...dobrze że macie tak dużo pomocy u siebie w rodzince,tylko pozazdrościć, u mnie kiepsko to wygląda...z tym pęcherzem zawsze miałam identycznie, mało tego jak tylko wyszłam z domu od razu szukałam kibla, kazdy się smiał że moja trasa po mieście jest uzalezniona od WC i miał niestety rację...
dziewczyny a u mnie d omu bardzo nieciekawie zaczęło się dziac. moja siorka zaczęła niestety pić /ma synka 1,5m/ i strasznie się boję. nie pomagaja prośby, groźby. w pon zgłaszam sprawę do MOPSu, już mam wszystko załatwione i ma miec kontrolę. jest to dla mnie straszne bo to moja siostra ale nie mogę pozwolić zeby Małemu się coś stało. ona oczywiście tego nie rozumie i mnie obwinnia ze chcę zeby jej dziecko wyhowywali obcy ludzie...tylko jeśli ona będzie trzeźwa to nikt jej dziecka nie odbierze, chodzi o to żeby zmusić ją do abstynencji.czy myślicie że dobrze robię? ja już nie mam nad nią żadnej kontroli a w środę idę do szpitala to już w ogóle...poza tym bardzo chcę zaczać żyć własnym życiem a nie jej nałogiem jak to było przez połowę mojego istnienia...bardzo mi szkoda tylko Małego Cyrylka. źle mi z tym wszystkim, wczoraj myślałam że pojade na szpital po jakies zastrzyki na uspokojnie bo było nieciekawie...chyba z tego stresu dziś u mnie to krwawienie...