enya, to co napisałaś wiele zmienia, przynajmniej w moich oczach.Bo kto go biedaka miał nauczyć współczucia,okazywania uczuć czy wsparcia?...ja miałam normalne szczęśliwe dzieciństwo,a tak irracjonalnie boję się odrzucenia,że nawet do męża pierwsza nie umiem się przytulić.Po sprzeczkach to on zawsze musi pierwszy wyciągnąć rękę,nawet kiedy to moja wina była...Nie cierpię prosić o nic,zeby nie usłyszeć nie.Pewnie i on nie potrafi sobie poradzić ze swoimi uczuciami,bo skoro jest dobrym ojcem to nie może być ich pozbawiony.A co do wyjazdów za granicę,to zazwyczaj bywa tak,że nie tak łatwo je przełożyć,zazwyczaj traci się wtedy miejsce pracy,a tego byś przecież nie chciała,prawda?
A tak w ogóle to my krajanki jesteśmy,albo raczej "wojewodzianki";-)
plenitude,zjola dzięki za waszą troskę.Macie rację,komplikacji mi żadnych nie potrzeba,zamykam oczy na od dwóch tygodni niesprzątany dom
,wiosenne porządki rownież mogą poczekać,trudno!
A teraz muszę się pochwalić-dziś zrobiłam następny krok do przodu i w sms-ach spróbowałam naświetlić M co teraz przeżywam.Znowu się do mnie dobijał i tym razem nie miałam już sumienia go zignorować,a pisać zawsze łatwiej niż mówić.Nadal nie jestem pewna,czy zdołam to wszystko przecisnąć przez gardło...