enya81
Fanka BB :)
Beatko bardzo, bardzo Ci współczuję - ciężko mi nawet wyobrazić sobie stratę dziecka po tym jak już je czujesz- ja straciłam dziecko około 9-12 tyg (sama niewiem ponieważ po prostu przestało się rozwijać). Też mam córeczkę, trochę starszą i Ona codziennie daje mi powód do tego żeby żyć w miarę normalnie. Wiesz, może to banalnie zabrzmi bo wiem że nie mogę sie nawet z Tobą porównywać, ale naprawdę to dar od losu że masz takiego męża. Mój zostawił mnie samą sobie, dzień przed moim pójściem do szpitala wrócił z kawalerskiego - wypity, nie rozumiejący niczego, kiedy ja drżałam ze strachu czy serduszko naszego dziecka bije. Do szpitala odwiozłam się sama, bo On n ie był w stanie- jeszcze chciał żebym wzięła taksówkę bo jemu potrzebny samochód(!!!), w szpitalu odwiedził mnie raz (nie bardzo chciałam Go wiedzieć). Nigdy nie zapomnę jak praktycznie zemdlałam pod prysznicem bo lały się ze mnie litry krwi i ryczałam w poduszkę w szpitalu i w domu a On nic nie mówił, albo twierdził że przesadzam. Teraz mamy zielone światło na dzidziusia, ale w ogóle z nim na ten temat nie rozmawiam. Jego siostra jest w ciąży - dzieliły nas tylko 2 tyg) i to ją kopie teraz dzidziuś a nie mnie....Na szczęście mieszka daleko, nie widziałam sie z nią od wakacji bo chyba by mi serce pękło. Tak więc Beatko wsparcie bliskich też jest ważne - zobaczysz że z czasem się pozbierasz dla swojej córeczki, a Twój wspaniały mąż Ci pomoże - trzymam za Ciebie kciuki.
Malinka narazie bardzo mocno trzymam kciuki i tak jak mówią - do trzech razy....(będzie dobrze)!!
U mnie kończy się @, pójdę się jutro pomodlić do kościoła (dzięki za przypomnienie) za to żeby może jeszcze w grudniu się udało ( mój mąż wraca za 12 dni). Tak bardzo tego pragnę....
Malinka narazie bardzo mocno trzymam kciuki i tak jak mówią - do trzech razy....(będzie dobrze)!!
U mnie kończy się @, pójdę się jutro pomodlić do kościoła (dzięki za przypomnienie) za to żeby może jeszcze w grudniu się udało ( mój mąż wraca za 12 dni). Tak bardzo tego pragnę....
Ostatnia edycja: