beata26
szczęśliwa mamusia :)
a ja się zastanawiam czy moje dziecko przechodzi swój bunt 2 latka czy to moja wina, że się tak zachowuje. Dziś jej zachowanie doprowadziło mnie do płaczu. Czuję się bezsilna, bo nie wiem czemu moje kochane dotąd dziecko zrobiło się jak mały diabełek. Krzyczy odkąd się obudzi, wyrzuca tatę z pokoju, babcię jak przyjdzie nakrzyczy w stylu idz sobie, nie lubię babci/taty. Rzuca zabawkami, wymusza wszystko, absolutnie się nie słucha, na moje prośby żeby czegoś nie robiła to robi wręcz na przekór mi. Ucieka w porze jedzenia, nie chce siedzieć i spokojnie jeść, trzeba za nią ganiać żeby łaskawie usiadła do stołu, a nie chcę żeby zimne jadła. Muszę się bardzo powstrzymywać żeby nie krzyczeć, ale chwilami nie wyrabiam i wrzasnę, ale to na Julkę nie działa. Klapsów nie dostaje jak juz to kary. Z upodobaniem staje w kącie, idzie tam sama i sobie stoi po czym wychodzi i chce przepraszać. A za 10 min znów coś broi celowo. Prosze nie kop w ścianę bo to i tamto, a ona kopie mocnije, mówię daj rękę jak idziemy przez ulicę bo... a ona chce uciekać. Zauważyłam , a raczej mąż mi powiedział, że ona się gorzej zachowuje jak ja jestem w pobliżu. Nie wiem czy to ja mam na nią taki negatywny wpływ? Czy moje nerwy jej się aż tak udzielają? Do tego mała ma straszną wysypkę na buzi i uszach, na głowie i ogolnie od szyi w góre. Wiem ze ją to swędzi, dostała na to kolejna maść. Leczymy ją na wysypkę prawie 4 tyg. Może przez to jest taka rozdrażniona. Już nie wiem co robić, boję się że popłeniam gdzieś błąd. Jest mi z tym cięzko, tym bardziej, że to ja w sumie wychowuję naszą córkę, mąż raczej jest tym dobrym rodzicem.