saleminka8
Fanka BB :)
hehe w skrótach
położna-rzeźniczka,mogła by pracować w mięsnym i ciachać kurczaki siekierą
anestezjolog-super gościu :-)
w pełni:
wody zaczęły mi odchodzić 6.11 o 17:30 na początku myślałam,że się posikałam hehe o 18 byłam w szpitalu i już miałam 1,5 cm rozwarcia.Rozwieranie szyjki zatrzymało mi się na 3cm i tak było przez 2 godziny gdzieś,a potem ruszyło pełna parą,coraz więcej i coraz dłuższe skurcze :-)
Do zniesienia były nawet,te gorsze zaczęły się o 24 a od 2 do 6 mało co pamiętam bo tak mi leciał czas,że nawet nie wiedziałam która godzina,dopiero na sali operacyjnej zorientowałam się że jest już po 6 a tak to zastanawiałam się co zrobić i co pogryźć z bólu :-) teraz mnie to śmieszy,ale wtedy nie było tak zabawnie
O 22 dostałam w końcu 2 czopki,ale jak się okazało nie przeciewbólowe a na przyśpieszenie czegoś tam,miało to działać na szyjke a nie na ból heh oszukała mnie
Położna to niezła... były dwie,ale P.rzeźnik odwiedzała mnie częściej,chyba mnie polubiła a raczej badanie tylko i wyłącznie na skurczu a to sprawiało,że ból był silniejszy,że nawet dobrze nóg jej nie umiałam rozłożyć,ale te odloty to już miałam może gdzieś o 4-5 nad ranem ;-)
Potem nadeszła pora parcia :-) były bóle parte więc przyszła kochana położna,ułożyła mi nogi w dziwny sposób wepchała 2 paluchy mi do...i kazała przeć z tym dodatkowym bólem jakim były jej paluchy w mojej szyjce ;-) ale coś nie szło jak powinno,czułam że synek mi się cofa w górę a ona "przyj" a ja przy każdym parciu czułam,że mi się cofa,a to też bolało...aż się wkurzyłam,było mi wszystko obojętne i powiedziałam jej,ze nie będę parła jej paluchami w sobie i je wyciągła i poszła se i mnie zostawiła w szoku byłam razem z moim miśkiem,bo był ze mną cały czas.
Ale położna wróciła gdy darłam się i myślała,że jej pozwole znowu łapska wepchać i wracała tylko jak miałam bardzo silne skurcze,po moich kilku odmowach powiedziała,że dzwoni po lekaża.
Słyszałam jak mówi przez telefon,że ma problem z pacjentką i po chwili przyszła lekarka i mnie przebadała,ona wezwała kolejnego który mnie również przebadał i powiedział,że musze mieć cesarke bo nie urodzę sama i dobrze że nie parłam.Wskazania do cc to :wysokie proste stanie główki...nie wiem co to znaczy.Ale co najfajnieszjsze położna gdzieś polazła-....nawet nie umiała stwierdzić po wielokrotnym badaniu tego co 2 lekarzy stwierdziło po jednym i przez nią się męczyłam...
Na sali operacyjnej luz,anestezjolog żartowniś i jakoś tak przyjemnie było,najzabawaniej było przed momentem podania znieczulenia w kręgosłub,bo kilka razy mówiłam "stop" hehe bo zbliżał się skurcz i wszyscy czekali.
A potem to już cięcie i wyciąganie maluszka i oczywiście wszyscy musieli zerknąć,bo Kubuś taki dużyyyyy i się poryczałam razem z nim,jak tylko go usłyszałam :-)
Chwila wspaniała i zapomniałam o wszystkim,już nawet nie pamiętam jak bolało :-)
Nawet rana po cięciu mnie nie bolała gdy się zajmowałam synkiem,teraz już wiem że to prawda jak inne kobiety mówią,że jest to ból o którym się zapomina
położna-rzeźniczka,mogła by pracować w mięsnym i ciachać kurczaki siekierą
anestezjolog-super gościu :-)
w pełni:
wody zaczęły mi odchodzić 6.11 o 17:30 na początku myślałam,że się posikałam hehe o 18 byłam w szpitalu i już miałam 1,5 cm rozwarcia.Rozwieranie szyjki zatrzymało mi się na 3cm i tak było przez 2 godziny gdzieś,a potem ruszyło pełna parą,coraz więcej i coraz dłuższe skurcze :-)
Do zniesienia były nawet,te gorsze zaczęły się o 24 a od 2 do 6 mało co pamiętam bo tak mi leciał czas,że nawet nie wiedziałam która godzina,dopiero na sali operacyjnej zorientowałam się że jest już po 6 a tak to zastanawiałam się co zrobić i co pogryźć z bólu :-) teraz mnie to śmieszy,ale wtedy nie było tak zabawnie
O 22 dostałam w końcu 2 czopki,ale jak się okazało nie przeciewbólowe a na przyśpieszenie czegoś tam,miało to działać na szyjke a nie na ból heh oszukała mnie
Położna to niezła... były dwie,ale P.rzeźnik odwiedzała mnie częściej,chyba mnie polubiła a raczej badanie tylko i wyłącznie na skurczu a to sprawiało,że ból był silniejszy,że nawet dobrze nóg jej nie umiałam rozłożyć,ale te odloty to już miałam może gdzieś o 4-5 nad ranem ;-)
Potem nadeszła pora parcia :-) były bóle parte więc przyszła kochana położna,ułożyła mi nogi w dziwny sposób wepchała 2 paluchy mi do...i kazała przeć z tym dodatkowym bólem jakim były jej paluchy w mojej szyjce ;-) ale coś nie szło jak powinno,czułam że synek mi się cofa w górę a ona "przyj" a ja przy każdym parciu czułam,że mi się cofa,a to też bolało...aż się wkurzyłam,było mi wszystko obojętne i powiedziałam jej,ze nie będę parła jej paluchami w sobie i je wyciągła i poszła se i mnie zostawiła w szoku byłam razem z moim miśkiem,bo był ze mną cały czas.
Ale położna wróciła gdy darłam się i myślała,że jej pozwole znowu łapska wepchać i wracała tylko jak miałam bardzo silne skurcze,po moich kilku odmowach powiedziała,że dzwoni po lekaża.
Słyszałam jak mówi przez telefon,że ma problem z pacjentką i po chwili przyszła lekarka i mnie przebadała,ona wezwała kolejnego który mnie również przebadał i powiedział,że musze mieć cesarke bo nie urodzę sama i dobrze że nie parłam.Wskazania do cc to :wysokie proste stanie główki...nie wiem co to znaczy.Ale co najfajnieszjsze położna gdzieś polazła-....nawet nie umiała stwierdzić po wielokrotnym badaniu tego co 2 lekarzy stwierdziło po jednym i przez nią się męczyłam...
Na sali operacyjnej luz,anestezjolog żartowniś i jakoś tak przyjemnie było,najzabawaniej było przed momentem podania znieczulenia w kręgosłub,bo kilka razy mówiłam "stop" hehe bo zbliżał się skurcz i wszyscy czekali.
A potem to już cięcie i wyciąganie maluszka i oczywiście wszyscy musieli zerknąć,bo Kubuś taki dużyyyyy i się poryczałam razem z nim,jak tylko go usłyszałam :-)
Chwila wspaniała i zapomniałam o wszystkim,już nawet nie pamiętam jak bolało :-)
Nawet rana po cięciu mnie nie bolała gdy się zajmowałam synkiem,teraz już wiem że to prawda jak inne kobiety mówią,że jest to ból o którym się zapomina
Ostatnia edycja: