NApierajka- spoko luz, ja tez myslalam ze macierzyństwo to sielanka i w gole same poztywu z tym wiazalam, myslalam ze to tylko ogrom milosci, ze się człowiek napatrzeć na to dziecko nie może, ze to czulosc itd. A tak naprawdę to te dzieciaki nie denerwują, mam ich czasami dość, najchętniej to bym od nich uciekla. Może raz dziennie mam moment ze się ciesze macierzynstewm. Gdybym miała jedno dziecko oto pewnie było by trochę inaczej, oj to by były wakacje i człowiek wtedy więcej cierpliwości by miał. A przy dwojce to sytuacja mnie czasami przerasta Może to przejdzie z czasem. Nie jesteśmy osamotnione w tej kwestii- dużo młodych matek tak ma. Ja ostatnio gadałam z taką, która wpadla w jakas depresje przy bliźniakach i musiala się do rodzicow przeprowadz żeby jej pomagali, bo nie dawala rady psychicznie i fizycznie. Ja mam duże wsparcie w rodzinie. Inaczej to bym już osiwiala. Jakbym miała być z nimi calymi dniami sama to bym nie wytrzymala, TEraz jest mi trudno kiedy A placze przy każdym jedzeniu. Wlasnie- byliśmy wczoraj u lekarze. DAla skierowanie na USG brzucha, morlogia wyszla ok, jeszcze czekam na wyniki moczu. On się już boi jesc bo to mu się z bolem kojarzy. KAzde karmienie to gehenna dla niego i dla mnie. Je mniej niż kiedyś bo 80.90 jak zje to dużo. Już po 50ml to zaczyna się placz, tak jakby więcej nie mogl zjeść mimio ze jest glodny. w sobote idziemy na USG, ciekawe czy cos wykaze. Mam nadzieje ze nie ale z drugiej strony musimy znalexc przyczyne. Jak dla mnie to nie kolki.