mona - dzięki za slowa zrozumienia. Ja Cie podziwiam, że się sami wybraliscie, u nas nie ma szans z bliźniakami w pojedynkę się wybrać bo nie mozna wjechac wózkiem do gabinetu....wiec siłą rzeczy ktos musi z drugim siedzieć na korytarzu, a ja sie nie rozdwoję. polubiłam jeździć na pomoc świąteczną, tam nigdy nie ma kolejek, przychodze i od ręki wszystko zalatwione ale wiadomo to tylko nagłe wypadki byc powinny.
Piszesz, że zrozumieja nas tylko mamy mnogie mamy, chyba racja albo chociaz mamy bo moja przyjacióła co teraz za mąz wychodzi dopiero, bezdzietna mówi, że jakas dziwna jestem itd, że ja tylko ciagle o niespaniu, karmieniu, bałaganie itd tylko ja sie pytam o czym tu gadac jak od roku nic innego sie wmoim życiu nie dzieje? tylko hardcorowość natężenia, na wyższa oczywiscie.
marcikuk - dzięki
pisałyście cos o rozkokoszeniu Mlodych, ja Wam powiem, że od poczatku nie nosiłam na rękach i czasem plakali zanim nie mogłam przyjśc bo liczyłam, że potem będzie łatwiej - dupa blada! teraz tylko rączki wyciagnięte i ryk jak tylko z horyzontu zniknę, Olek tylko na rączkach lubi sie tulić, a Kuba też na ręce ale bardziej pokzywac palcem co mu podać, pokazac, gdzie podejsc. Mysle, że to dzieci albo maja albo nie, i nie nauczysz, ze na rękach jest źle, bo dziecko swój rozum ma i wie, że jest git, a kazda matka to heros i zawsze ukocha. U nas jest tak, że jak sie dobrze zabawią tona chwile moge zniknąć ale jak jest tak sobie to tylko zobacza moje oddalające sie plecy to jest ryk bez powodu. U mnie tez płacza obaj i zostawiam chwilowo ale Olek potem wpada w takie tony i cały sie zanosi, że wole nie doprowadzac do takiego stanu bo potem cięzko go uspokoić. nie wyobrażam sobie słuchac darcia np 30 min non stop i nie reagowac
czasem mamochote sprawdzic jak to będzie czy się wypłacze ale z drugiej strony boje się następstw takiej sytuacji. Dajcie znac jesli któraś juz przeprowadzi terapię szokową.