reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Bliźniaki niemowlaczki - pierwszy rok życia naszych dzieciaczków.

Niuleczka - no ja tez ci wspolczuje tych nocek. Ja przez dwa miesiace tak wstawalam I mialam dosc a ty biedna ponad rok. Masakra. Miejmy nadzieje ze im sie poprawi.
U mnie chlopaki oki. Filip jest strasznie wszystkiego ciekawy. Jedna zabawke potrafi ogladac z kazdej strony przekladac z reki do reki I posmakowac. On tak ze dwie godziny moze lezec na kocu I ogladac zabawki.
Mati mniej ciemawy. On zabawke wezmie posmakuje I wymahuje nia na prawo I lewo. Nie raz juz Filip od nego w glowe dostal zabawka. Mati uwielbia jak sie do niego mowi spiewa I wydaje jakiekolwiek dzwieki z siebie. Nie gaworzy normalnoe tylko piszczy. Filip gaworzy sylabami. No I zawsze go interesuje zabawka ktora aktualnie bawi sie Mati az sie do niej rwie I czasem uda mu sie ja wyrwac.
 
reklama
Witam

U nas tez urwanie glowy. Co prawda noce spokojne ale za dnia istny meksyk. Chlopcy bija sie strasznie, jeden o drugiego strasznie zazdrosny, nie usiedza ani chwili, tylko by chodzic chcieli za raczki.
Do tego pogody straszne i juz cala trojka zakatarzona i kaszle. Jutro szczepienia plus wizyty specjalistyczne ( wszystko wzielismy sobie na jutro 6 wizyt) a we wtorek przylatuje siostro z rodzinka. To dopiero bedzie sajgon - 4 doroslych, Julia i moja siostrzenica a do tego bluzniaki moje rok a sis 3 latka :)
Pozdrawiam serdecznie
 
Hej Dziewczyny!
Mati,super że jesteście już w domku:-) Kurde lekarze powinni pomagać a tu nieraz aż strach oddać dziecko do szpitala bo konowały badziej mogą zaszkodzić niż pomóc...:angry:
Najważniejsze,że Milenka zdrowa;-)
Cailina,ja też coś ostatnie dni mam ciężkie i nie mam tyle cierpliwości do Chłopaków co zawsze...w ogóle stwierdziłam,że ich chyba za bardzo rozniuniałam! Wszystko im wolno,są tylko całymi dniami noszeni,przytulani i bawie się z nimi,mało się potrafią zająć sami sobą,tylko zapłaczą to lece jak głupia,nie chcą mi zasypiać z łóżeczkach i ryczą chociaż ani jedna łza nie leci...mali terroryście się zrobili ostatnio...aż moja mama mi dzisiaj powiedziała,że ich rozpuściałam i dałam sobie wejść na głowe...ale nie wiem jak tu inaczej z nimi roić,co mają leżeć i płakać???? A Wy dużo czasu siedziecie z Maluchami czy robicie coś w domu a Dzieciaki same się sobą trochę zajmują?
 
Zabolek - tam to ja. Wlasnie tak myslalam ze to ty bo poznalam zdjecie twojej rodzinki tzn dzieci twoich I twojej siostry
Kropeczka - ja od poczatku staralam sie ich ie nosic. No I nie lecialam na kazde zawolanie. Tzn jak plakali to zagladalam czy sie nie ulalo lub cos podopnego jesli bylo ok to nie wyciagalam z lozeczka tylko staralam sie uspokoic inaczej. W ciagu dnia leza sobie na kocu lub w bujaczkach. Zostawiam ich samych w pokoju na momenty krotkie. Duzo czasu spedzam z nimi na podlodze. Wtedy jest czas na przytulanie calowanie gadanie spiewanie itp. A czasem jak poplacza to trudno. Nie rozdwoje sie. Obaj placza a ja np robie mleko.
 
Ostatnia edycja:
Marcikuk gratuluje ząbka :-) u nas narazie Mati ma 2 na dole a Lena 0.

Kropeczka- no ja podobnie jak Marcikuk . Od samego początku nie uczyłam dzieci do noszenia , jak przylatywali rodzice czy tescie tu albo jak my byliśmy w Polsce to był zakaz trzymania dzieci na rękach i chodzenia z nimi po domu , lulania itp:-) powiedziałam od razu ze ja bede z nimi sama całymi dniami w domu i nie bede w stanie ich nosić . Wiadomo, ze jak plakali to byli na rekach sle bez powodu staralam sie ich nie trzymac. Mati bardzo potrafił sam sie sobą zając trochę na macie trochę chustawka . Teraz dzueci maja 8 mies i w sumie był trochę gorszy okres płaczu ale to przez zęby i teraz az jestem sama w szoku bo od kiedy Mati zaczął raczkowac od 2,5 tyg to juz wogole sam sie bawi. Co prawda ja musze być blisko niego albo i nie to on od razu idzie tam gdzie ja jestem siada i bawi sie czymś co znajdzie na drodze. Naprawdę ostatnio sama nie mogę wyjść z podziwu:-) a z Lencia to juz wogole nie ma problemu .
U nas jedynym problemem jest spanie w ciagu dnia bo Mati śpi 30 min na spacerze i 30 min w domu wiec bardzo mało . Za to nocki przespane. Wiadomo ze wtedy mogłabym coś zrobić w domu a z takim dzieckiem lazacym za mną to ciezko . Aaa i Mati nie lubi jak sie go trzyma na ra rękach od razu sie wyrywa i chce na podłogę :-) musze jednak dużo ich pilnować bo Mati wogole nie zwraca uwagi na lenke i przechodzi przez nią , wkłada jej palce do oczu , ciągnie za sonde ze tak czy siak dużo siedzę z nimi na macie.
 
Ostatnia edycja:
U mnie te krzyki to nie przez noszenie, bo sa bardzo niezalezni I chca caly czas sami cos robic, ale nie spia po nocach,dra sie niemilosiernie z roznych powodow I budza siebie nawzajem(choc sa w oddzielnych pokojach). Te nasze rodzicielstwo bliskosci daje nam w kosc teraz, trzeba bylo skubanych zostawic od malego by wyly w lozeczku az zasna to teraz bylby spokoj. A tak...lulam jednego, to sie drze I protestuje, w lozeczku tak samo, drugi nie lepszy. Nie jestem zwolenniczka metod 'wyplakania' sie ale przytulanie I spanie w jednym lozku nie bardzo juz pomaga, wiec chyba zanosi na bardziej tragiczne metody. MOj to nawet chce tydzien wolnego wziasc jak sie za nich zabierzemy, bo to wiadomo, ze spac caly dom nie bedzie.
A w ciagu dnia tez sie tluka o zabawki, jeden drugiemu zabiera, wszedzie laza I otwieraja to co niebezpieczne, a nie wszystko moge zrobic bezpieczne bo to nie moj dom...Eh, pomarudzilam I tyle. Z nowym domem tez lipa, sporo przebili nasza oferte, wiec nadal bedziemy mieszkac u tesciow. Porazka totalna. By miec kase I nie moc kupic domu? ja wiem, ze jestesmy wybredni co do lokalizacji, ale zeby az tak ciezko bylo kupic?
Z dobrych wiesci to za diete sie wzielam, na silownie zapisalam I juz 1,5kg spadlo. Chociaz to z gorki.
 
reklama
hej laski, mialam pisac dopiero w przyszłym tyg (bo na urlopie) ale juz po urlopie:wściekła/y:

Zaczęlo sie od tego, że sie nagotowalam jak głupia dla chlopaków na wyjazd, najlepsze warzywka, mięsko itd , wszytsko spakowane a tu w nocy burza i rano wszystko mi sie zagazowalo i wykipialo, tona smrodu, sprzątania, mycia itd juz mialam dość. Potem w auto, Olek przez 70km non stop darl japę, dopiero po godzinnym postoju sie rozchmurzył.
Zajeżdzamy na miejsce ookazuje się, że:
komarów jest rój, jak tylko otworzylam drzwi samochodu do srodka wpadło min. 50szt - kolejny raz miałam dośc, jednak zaopatrzyłam sie w te wszystkie specyfiki, moskitiery na okna i jako tako mi przeszło, poszlismy na "miasto" (to Sielpia, wokolicach Końskich, fajny zalew w lesie..) ale zanim doszlismy musielismy przejsc przez lasek ok. 200m gdzie od komarów bylo czarno, oganialismy sie i chlopakow jak poparzeni, w centrum bylo lepiej i humor wrócił, fajne asfaltowe lub z kostki szerokie dukty, na spacery byłoby gdzie połazic naszym wozem, fajna plaza, chlopakom sie podobał piasek, pierwszy raz widzieli, łazili tam i było super ale:
cała noc nieprzespana u Kuby bo brał go katar a on nieodporny i ryk co chwila, olek o dziwo lepiej choć aniołem nie był, a na następny dzień juz sie zaczęło gile do pasa, kaszel, gorączka i mój urlop jak rozpoczał sie w niedziele to zakończyl sie we wtorek prosto u lekrza w domu, efekt Kuba szmery nad płucami, aktybiotyk, Olek zapalenie gardła + meeeega gile.

Nawkurzalam sie tylko, kasy full przepadło bo oczywiście oddac nie chcieli ani złotowki, dzieciory chore, ja zła, niewyspana, natyrana itd chyba same wiecie ile to gratów się wiezie, jak wyprawa na koniec świata normalnie wrrrrrrrrr:wściekła/y:
Jechalismy na dwa auta, mąż wiózł graty, a ja dzieciarnie i mamę, potem mąż wrócił i juz go nie bylo więc wszystko sama musiałam pakowac, nosic itd, sama jechac (zablądziłam i nadrobiłam 50km:baffled:), w domu to samo bo wracal wieczorem a ja musialam gdzies dzieci położyc spac (mamy turystyczne łożeczka)

ehhhhszkoda gadać, dziewczyny w takich chwilach załamuje mnie to macierzynstwo, szczególnie podwójne, roboty full i końca nie widać, kamieniolomy normalnie.......może to wstyd ale wysiadam powoli
 
Do góry