Cześć dziewczyny!
Piszecie o mężach naprawdę Wam współczuję i ja osobiście mam ciężki charakter i nie popuszczam i myślę tak ja Lola,że musicie od samego początku ich wychować,bo będzie coraz gorzej. Ja jestem w szoku,że facet może tak wszystko olewać,bo mój jeszcze przed ślubem wiedział,że dzielimy się obowiązkami na pół a nawet on bierze na siebie więcej,jak ja jestem chora,jak byłam w ciąży,jak byłam po cesarce. Myślę,że bardzo ważne jest,żeby tatuś zaraz po porodzie brał czynny udział w opiece nad dziećmi i w prowadzeniu domu i zobaczył jakie to ciężkie,bo jak wróci do pracy to nie piśnie,dlaczego nie posprzątałaś lub nie ugotowałaś obiadu?! Teraz sobie zdałam sprawę a) albo mam SUPER męża b) albo kawał ze mnie cholery,że go tak tresuję;-) bo jak wrócił do pracy to sam gotował wieczorem obiad dla mnie,żebym mogła sobie podgrzać na drugi dzień, on robi zakupy na cały tydzień planuje menu i zapełnia lodówkę,żebym miała wszystko pod ręką, jak wraca z pracy to leci ze śmieciami a potem pyta,czy ma mi pomóc przy dzieciach. To są nasze dzieci a nie tylko moje,więc ja myślałam,że każdy facet to rozumie,ale widzę,że większość nie rozumie. Tak sobie myślę,że u mojego pozytywny wpływ miało wojsko,bo on tam nauczył się dyscypliny,porządku,wychowywał się w Szwecji a tam nie niańczy się dzieci tylko są samodzielne i umie wszystko zrobić sam, dodatkowo jest świetnym kucharzem i UWAGA jedynakiem.
A ja radzę sobie coraz lepiej, karmię dwójkę na raz,sama kąpię i mimo,że mają kolki lub jakieś inne problemy to mam coraz większą wiedzę jak temu zaradzić-dzięki Wam i dzięki Malence z naszego forum, która daje mi wiele cennych wskazówek. Było już u nas werandowanie i pierwszy spacer, jesteśmy po USG stawów biodrowych, leczymy niedokrwistość, w lutym neurolog i ponowne badania krwi -jak się nie poprawi u Laury to mam skierowanie do Instytutu Hematologii Dziecięcej..
Pozdrawiamy Was Gorąco!