Jejku, ja jestem zmeczona, a jak czytam Wasze przejscia to nie wiem jak Wy trzymacie otwarte oczy. My po miesiacu konczymy przygode z katarami. Zanim cala trojka sobie poprzekazywała i wyleczyła sie minął dokładnie miesiac. Z tego około 10 dni bylo trudnych, reszta całkiem ok.
Moje dziewczyny waza teraz 7790 i 7330. Jedza tylko mleko, bo wycoałam wszystko, warzywa, owoce, gluten, mieso. Mialy tak czerwone i suche policzki, ze musiałam cos zrobić, a ze nie wiedziałam co to odstawiłam wszystko. Po tygodniu mlecznej diety jest ok, wiec znowu zaczynam rozszerzanie, tym racze spokojniej i uwazniej. Z synkiem bylo wszystko ok, szybko i prosto, ze załozyłam, ze i tym razem tak bedzie, a tu nici.
Jestesmy po drugim echu serca, liczba dziurek czy innych takich jest bez zmian, ale sie zmniejszaja i wszystko w ramach fizjologii wiec zupełnie nie ma sie czym martwic. W sobote mielismy kontrole neurologa i obie panny dostały pochwały. Takze ogolnie jest spokoj.
Noce mamy wciaz takie same. Panny zasypiaja same w minute do trzech po kolacji ok. 19-19.30, jedza ok. 3.00 (na ogol jedna na spiocha, bo dostaje dlatego, ze siostra sie obudzila na jedzenie) i spia do 6-6.30. Czasami zdarza sie, ze musze kilka razy do nich podejsc po tym jak zasna, zeby podac smoczka czy ulozyc nie w poprzek, ale generalnie nie jest zle. Nocy uzywaja do spania, chyba ze sa chore wtedy wiadomo, ze trudniej. I chyba, ze mowimy o dzisiejszej nocy. Jedna mloda dała nam popalic, nie wiem co jej bylo, ale wstawalismy razy dwiescie wiec ja dzis jestem zombie. Coz jak siema swoje lata to człowiek duzo trudniej sie regeneruje
Zasypianie w dzien tez jest dosc ok. Natalia wydaje charakterystyczne dzwieki, a dolozona do wozka od razu zasypia bez szemrania. Kamila od dwoch tygodni robi sceny i placze, placze, placze zamiast isc ladnie spac. Wiec albo ja biore na przeczekanie, albo usypiam na rekach, albo daje czas na wieksze zmeczenie. Bez problemu spia na spacerze, zasypiaja juz w domu po załozeniu czapek
W ciagu dnia same sie bawia, moga tak godzine czy dwie lezec na macie/ w kolysce / w bujakach. Lekko z nimi mam. Poza jedzeniem to wszystko jest tak banalnie proste w porownianiu z synkiem. Ciekawa jestem na ile jest to kwestia temperamentu dziewczyn, a wiec i mojego szczescia, a na ile innego podejscia do kolejnych dzieci. Na pewno duza róznica to to, ze synek byl na piersi, a takie dzieci to sa uzaleznione od bliskosci.
Synek ostatnio, chyba przez katar i kaszel co noc przychodzi do nas spac, nie walczymy z tym, bo raz, ze nie umiemy, a dwa nie chce sie nam. Ale trudno mowic o spokojnym spaniu z malcem po srodku. Duzo łatwiej spac z niemowlakiem. Czasem mi szkoda, ze dziewczyny sie tego nie domagaja. Synek bardzo duzo z nami spal. A one, nawet jak ktoras wezme do łozka, to nie umieja spac z nami, wszystko je tak intersuje, ze nie ma mowy o zasnieciu. Trzeba do lozeczka odłozyc.
SANTINI - moje sa całkowiecie rozne. I, co niesamowite, potwierdzaja sie przypuszczenia juz z zycia plodowego
Bardzo sie ciesze, ze one reaguja inaczej, zachowuja sie inaczej, wygladaja inaczej. Do tej pory było tak, ze na zmiane miały trudniejsze okresy i ktoras byla bardziej wymagajaca, ale od jakis 2 miesiecy nie było zmiany, takze jedna zbiera same pochwaly, a na druga sie niekiedy bez sensu zloszcze
Wyglada na to, ze bede miała jedna ksiezniczke, delikatna i wrazliwa, z minkami ktore kazdego chlopaka rozbroja, a druga równą babkę, upartą i bardzo kontaktowa z mega usmiechem
ANULFKA - to naturalne, ze tesknisz. Jak ja bylam w szpitalu po porodzie dziewczyn, to strasznie teskniłam do synka, a to bylo tylko 6 dni. Potem jak wrocilam do domu to tesknilam za dziewczynami, ktore zostały jeszcze w szpitalu. Serce matki nie ma łatwo. Wiem, ze na pewno masz po kokarde lezenia, ale wiesz jak jest… Polez w naszym imieniu
Zaraz wrocisz do domu i na dlugo zapomnisz o spokoju. Niesamowite jak to zlecialo. Czekamy wszystkie na dobre wiesci. A imie mi sie bardzo, bardzo podoba.
JJKA - ja tez sie najbardziej bałam tej szczepionki. Własnie dlatego, ze jest słusznie czy tez nie słusznie, oskarzna o wywoływanie autyzmu. Szczepilam, przezegnałam sie i szczepiłam
Co zrobic… Nasi przyjaciele mieli neurologiczne probemy dziecka po drugiej dawce 6w1. Ponad rok z tego wychodza.
EDYTKA - super, ze u Was tak sie uklada fajnie. Potwierdzasz moje przypuszczenia ze dwie dziewczyny to najłatwiejsza wersja blizniat
Super, ze rozwijaja sie tak równo. U mnie niby duzej roznicy nie ma, ale jednak widac, ze jedna jest bardziej do przodu. Zobaczymy co bedzie dalej, bo poki co to jeszcze nie sa zbytnio mobilne wiec co tu oceniac.
Co do nocnika to moim zdaniem sadzanie roczniaków to raczej forma zabawy niz nauka zalatwiania sie na nocnik. To jest na zasadzie trafi sie nie trafi sie. Takie dzieci nie kontroluja tego, nie czuja, nie ogarniaja. Oczywiscie na pewno kazda zna historie dzieciaka ponizej roku, ktore zalatwia sie tylko na nocnik, ale raczej z opowiesci
Co innego dzieciaki tak sporo powyzej 1,5roku - 2 latka. Jak sie wtedy podjedzie powaznie do tematu to mozna temat ogarnac w kilka tygodni. I wcale nie potrzeba do tego wczesniejszego przyzwyczajania do nocnika. Zeby nie bylo - madrze sie teoretycznie i bazujac na doswiadczeniach przyjaciol i znajomych. Bo nasz synek dopiero od niedawna na powaznie siada na nocnik i wciaz nosi pieluche. Dobrze nam szlo na pozna wiosne, ale ze bylo strasznie duzo zmian - pozbycie sie smoczka, narodziny dziewczyn, niania, wyniesienie sie wlasnego pokoju i łozka to darowalismy mu nocnik, sluchajac sie rad bardziej doswiadczonych rodziców. A potem nie bylo do tego glowy i nie bylo czasu
Za to teraz kiedy mozna sie dogadac i wszystko sobie wytlumaczyc jest duzo spokojniej. Choc u nas nie zapowiada sie to prosto, bo młody od zawsze nie lubi widoku kupy i nie chce jej widziec w nocniku