Hej dziewczyny!
Ja też zaglądam
U nas na razie oczekiwanie na kolejne spotkania, najbliższe w przyszłym tygodniu.
Nas wczoraj też dopadł mały dół. Dowiedziałam się, że w mojej rodzinnej miejscowości już rozeszła się wieść o tym, że zamierzamy adoptować dziecko i jakoś dziwnie mi się zrobiło, kiedy się o tym dowiedziałam. Oczywiście nie mam zamiaru robić z adopcji pilnie strzeżonej tajemnicy i udawać, że byłam w ciąży, urodziłam dziecko itp. Ale trochę jakby poczułam jak bardzo my i nasze dziecko będziemy na językach i zrobiło mi się trochę przykro. Tak sobie rozmawialiśmy z M. jakie to smutne, że nie możemy tak beztrosko myśleć o powiększeniu naszej rodziny jak pary, które nie mają takich problemów i zwyczajnie rodzą im się dzieci. My mamy na głowach cały ciężar obaw i zmartwień o to, jak to będzie. Jakie problemy będzie miało dziecko, jak zaaklimatyzuje się w naszej rodzinie, jak będzie odbierało fakt, że jest adoptowane, czy nie będzie miało z tego powodu przykrości, czy uda nam się zapobiec temu, żeby z powodu adopcji czuło się gorsze, czy będzie czuło się wystarczająco kochane... i milion innych rozterek i leków. Dlaczego moje macierzyństwo musi być obarczone takim bagażem? Czasami mnie to przytłacza...
Agulla, dla mnie też napisanie życiorysu było chyba najtrudniejsze, zwłaszcza, że moje kwestie rodzinne nie należą do idealnych więc trochę ciężko mi było to wszystko opisać. Ale jakoś dałam radę. I Tobie życzę powodzenia
Dziewczyny, a dlaczego boicie się, że nie dostaniecie kwalifikacji? Z tego, co wiem to zdarza się to raczej rzadko...
Ann84, spokojnie z tą wizytą. Nam pan powiedział, że to bardzie chodzi o sprawdzenie takich ogólnych warunków bytowych bo np. im się kiedyś zdarzyło, że para starająca się o adopcję nie miała w domu łazienki i wtedy trzeba było wszystko odłożyć do czasu aż tą łazienkę zrobią. Więc - masz łazienkę? No, to możesz być spokojna ;-) Daj znać jak poszło.