Moja kolezanka po porodzie zaklinala sie na wszystko, ze drugiego dziecka miec nie bedzie. Pewna byla przez 3 lata, potem zmienila zdanie i dzis ma 2.
Ale nie kazdy zmienia zdanie. Sa kobiety, ktore naprawde wiedza, ze nie chca wiecej dzieci. Wiem, bo do nich naleze. I mnie tez wkurza, kiedy ktos pyta o drugie. O dziwo zdarza sie to tylko w PL

Wtedy z naciskiem odpowiadam, ze drugiego nie bedzie i wszelkie proby dyskusji na ten temat urywam natychmiast tonem nieulegajacym sprzeciwu mowiac, ze to moje zycie i moje decyzje. Koniec. Kropka. Najgorzej to pozwolic ludziom na dyskusje i samemu w nia sie wdawac. To nie ma sensu.
Z doswiadczenia wiem, ze takie dyskusje nic dobrego ze soba nie niosa, gdyz jedynym argumentem, ktory przemawia do "drugiej strony" jest problem zdrowotny. A i to nie zawsze. Kazdy inny jest blahy, egoistyczny, smieszny.....A dlaczego? Uwazam, ze kazdy ma swoje powody, ktore dla niego sa wazne i nikt inny nie ma prawa ich oceniac.
Kiedys na innym forum byla na ten temat dyskusja - ostra. Wtedy jedna z dziewczyn napisala, ze nie chce drugiego dziecka, bo nie chce drugi raz byc gruba. Nie musze Wam pisac jaki to mialo odzew. Ale dlaczego mialby to byc niepowazny argument? Sama jestem 4,5 roku po porodzie i nadal walcze z pozostalosciami po nim. Z prawie 30 kg (przy 160 cm wzrostu!), ktorymi obdarowala mnie ciaza (corka wazyla 1600 gr!), zostalo jeszcze 8 do zrzucenia. Ale z tymi juz da sie zyc i walczyc. Pierwsze 15 to bylo wyzwanie nie tylko dla mnie, ale i dla lekarzy. Ja sie psychicznie nie dalam (zbytnio;-)), ale sa osoby, ktore z powodu nadwagi przechodza przez pieklo. Dlaczego wiec ktos, kto przez nie przeszedl i nie chce do niego wracac, ma byc wysmiewany?! W ten sposob mozna przedyskutowac kazdy "glupi" argument.
W moim otoczeniu jestem jedna z nielicznych matek, ktore nie posiadaja liczniejszego potomstwa. Prawie wszystkie moje przyjaciolki maja min. 2 dzieci. Kazda niemal u nich wizyta utwierdza mnie w przekonaniu, ze ja zdania nie zmienie. I mimo, ze czasem mam motylki w brzuchu, kiedy trzymam niemowle na rekach, to jednak wiem, ze jest to tylko chwilowe, bo nie musze z nim spedzic 24h na dobe! I ciesze sie, ze mam to za soba.
Ja zawsze mowie, ze ide w jakosc a nie w ilosc