reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Zakwalifikowane do ivf z rządowym dofinansowaniem

@mika skracanie szyjki to częsta przypadłość w ciąży więc nie stresuj się za bardzo, odpoczywaj ile wlezie, dużo leż i wszystko wróci do normy. Trzymam mocno kciukasy :-)

Anulla
ja brałam estrofem od 18 dc czyli powinnam około 5-7 dni przed @ ale cykl się przesunął i brałam 10 dni przed @ i 2 dni w nowym cyklu. A od kiedy zaczęłaś stymulację? Bo ja miałam tak dziwnie, że po pojawieniu się @ na 3 dni przed wizytą miałam odstawić między 3 a 10 dc i tym razem zaczęłam w 5 dc a poprzednio nawet w 7.

Danii ja mam na 16:15 do Z. Możliwe, że punkcja w środę więc jest duże prawdopodobieństwo, że się spotkamy :-)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Montana bardzo mi przykro :(. Życzę Ci, żeby następnym razem się udało.

U mnie też nie jest za dobrze :(. Od 2 tygodni bolało mnie podbrzusze i miałam wrażenie, że na dole brzucha mam kamienie. W końcu w czwartek poszłam do innego lekarza niż mój prowadzący i okazało się, że skraca mi się szyjka macicy- miała tylko 2,5 cm :(. Nie wiem, czy to się stało w ciągu 2 tygodni po wizycie u mojego lekarza, czy po prostu on zbagatelizował wszystko. Teraz tyko leżę i modlę się, żeby mój synuś tak się nie śpieszył i żeby wytrzymał jeszcze chociaż 13 tygodni.
Wiem, że mój problem jest trochę inny niż Wasz, bo ja już jestem w ciąży, ale jak się okazuje, że strach towarzyszy nam od początku starania się o dzidzię, przez ciąże, poród i dalsze życie naszego maleństwa.
Trzymam kciuki za Was dziewczyny i przesyłam fluidki.
Ehhh.. My to się mamy na tym forum. Normalnie być nie może :) Kochana odpoczywaj na maxa , zrób sobie takie 15tygodniowe wakacje. LEż i bycz się :) Obejrzyj wszystko czego do tej pory nie miałaś czasu obejrzeć, przeczytaj wszystko czego nie czytałaś... Wszystko będzie dobrze tylko się nie martw i nie stresuj bo twój maluszek nie dosyć że czuje wszystko to jeszcze Cię słyszy :)
 
Montana8 wiem co czujesz ale nie poddawaj się. Na szczęście czas i fakt rozpoczęcia przygotowań do kolejnego podejścia pozwala trochę zapomnieć o porażce i skupić się na przyszłym sukcesie który większości par się przydarza i jest to tylko kwestia czasu :tak: Ja też miałam wielką wiarę IVF i prawa jest taka że jest to bardzo skuteczna metoda ale niestety nie gwarantuje sukcesu przy pierwszym podejściu. Ja też mocno przezywałam pierwszą porażkę, za drugim razem myślałam że będzie łatwiej ale dochodzą myśli 'może jest jakiś inny problem o którym jeszcze nie wiem ..' i wszytko się samo napędza.
Mi wiary dodał lekarz bo prawda jest taka że klasa zarodka to jedno (ja miałam klasy 5 i nic z tego) a kluczem jest to co 'siedzi w środku' a to - na tym etapie rozwoju medycyny - nadal jest dużą zagadką Podobnie jak czynniki które powodują że dobry zarodek pomimo sprzyjających okoliczności się nie przyjmuje a bardzo słabo rokujący daje zdrową ciążę.
Statystycznie nawet w dobrej Klinice udaje się średnio co 3 transfer - trzeba tylko więc poczekać na swój czas - ja w to bardzo wierzę :tak:
 
Powtórzę sie co napisałam na "kto po in vitro".... powoli powstaję po upadku, czuję się fatalnie, choć liczyłam się z tym jaki wynik może być. Czuję taką ogromną pustkę, jakbym straciła coś najważniejszego w życiu... Mam doła, ale wiem że muszę szybko z niego powstać i zacząć ponowną walkę. Tak boję się drugiego podejscia, że rownież się nie uda :-(. Taka ostateczność jak sie nie udaje to naprawdę serce pęka. Kiedyś myślałam że in vitro to prawie że pewna procedura, ale jak widać myliłam się. Najgorsze że mam niepłodność idiopatyczną i tak naprawdę niby wszystko jest ze mną i z moim mężem OK, troszkę parametry nasienia mojego M obniżone, ale przy ICSI pani embriolog powiedziala że nasienie było dobrej jakości. Nie wiem w takim razie o co chodzi, mialam podanego ładnego blastusia klasy 4AB. Przepraszam za smuty w niedzielny poranek ale wszystko dziś działa na mnie płacząco, brak chęci do wszystkiego normalnie.... Wczoraj napisalam do mojego lekarza, odpisal że szkoda i że ma nadzieje że nastepny raz bedzie owocny, mam zjawić sie teraz po miesiączce sprawdzic czy wszystko ze mną jest dobrze. Podejrzewam że kolejne podejscie bedzie dopiero w maju, i wszytsko od nowa, zastrzyki, punkcja i te wyczekiwanie na cud.... Ale szczerze cieszę się ogromnie że znalazlam się na tym forum i poznalam tyle wyjątkowych osob. Za wszystkie trzymam kciuki w dalszym ciągu, a tym co się udało serdecznie jeszcze raz gratuluję i trzymam kciuki za wspaniałą ciążę.
Mam do Was jeszcze pytanko jakie polecacie suplementy diety dla kobiet starających się o dziecko?? Ja biorę tylko folik, ale może warto łykać jakieś typowe witaminki.

Moje pierwsze in vitro miało miejsce w zeszłym roku wrzesień/październik. Czepiałam się każdego objawu, byłam pewna że się udało. Tym bardziej że sikaniec pokazał mi kreskę drugą ( chwaliłam się zdjęciem nawet na forum) Niestety. Beta hcg nieubłaganie pokazała wynik 0,1. Załamałam się , wszystkim się udawało a mi nadal nie. Zrobiłam IN Vitro i nada nie. Obwiniałam siebie, lekarzy ,męża, psa, teściową, siostrę, brata boga, kościół mego pracodawcę i nawet kanara w autobusie. Przeszło. Kolejne podejście dla mnie już jest łatwiejsze. Nie wariuję już tak Nie sprawdzam codziennie w gogle czy powinnam mieć jakieś objawy ( no dobra ciut sprawdzam :d) Jestem spokojniejsza. Gdyby wtedy się udało byłabym już bardzo blisko końca.
Jestem znowu w punkcie który chciałabym mieć za sobą. Czekam. Najgorsze jest nie to że się nie udało w tedy. Tylko że nie uda się nigdy....
Będzie dobrze. Jak to mówią do trzech razy sztuka . Życzę Tobie i nam wszystkim razem i każdej z osobna byśmy mogły doczekać się chwili kiedy naszym jedynym kłopotem w sprawie dzieci było to czy urodziny naszych pociech zrobić w domu czy w klubie z kulkami :*
 
Witajcie Dziewczyny, jakiś czas temu tutaj pisałam, ale zrobiło się tu wtedy pusto i przeniosłam się na kto po in vitro. Ale i tak Was podczytuję i trzymam kciuki za wszystkie, zresztą część znam z Kto po in vitro :)

Karusia28 zaciekawił mnie Twój przypadek, bo ja podchodzę w Szczecinie i testuję dzień po Tobie (przynajmniej teoretycznie, bo dostałam 1 pięknego blastusia i na pewno nie wytrzymam tak długo :-p) więc właśnie przechodzimy to samo... 3mam za Ciebie kciuki &&&& u kogo się leczysz? bo moje Vitrolive i Twoje Police to Ci sami lekarze właściwie
 
Montana8 wiem co czujesz ale nie poddawaj się. Na szczęście czas i fakt rozpoczęcia przygotowań do kolejnego podejścia pozwala trochę zapomnieć o porażce i skupić się na przyszłym sukcesie który większości par się przydarza i jest to tylko kwestia czasu :tak: Ja też miałam wielką wiarę IVF i prawa jest taka że jest to bardzo skuteczna metoda ale niestety nie gwarantuje sukcesu przy pierwszym podejściu. Ja też mocno przezywałam pierwszą porażkę, za drugim razem myślałam że będzie łatwiej ale dochodzą myśli 'może jest jakiś inny problem o którym jeszcze nie wiem ..' i wszytko się samo napędza.
Mi wiary dodał lekarz bo prawda jest taka że klasa zarodka to jedno (ja miałam klasy 5 i nic z tego) a kluczem jest to co 'siedzi w środku' a to - na tym etapie rozwoju medycyny - nadal jest dużą zagadką Podobnie jak czynniki które powodują że dobry zarodek pomimo sprzyjających okoliczności się nie przyjmuje a bardzo słabo rokujący daje zdrową ciążę.
Statystycznie nawet w dobrej Klinice udaje się średnio co 3 transfer - trzeba tylko więc poczekać na swój czas - ja w to bardzo wierzę :tak:
Infinity pięknie to napisałaś, takiego optymizmu nam tu trzeba. I wiesz co tak sobie myślę ze życie jest pełne ironii i zobaczysz ze ten najsłabszy zarodek okaże się tym najsilniejszym ;-) pozdrawiam
 
Kotuska83 dzięki :zawstydzona/y: Ja nabrałam ostatnio trochę dystansu częściowo dzięki lekarzowi, trochę dzięki rzetelnym źródłom z które potwierdziły to co mi mówił i to że moje leczenie przebiega tak jak powinno. Nie przesadzam też z suplementami i różnymi dziwnymi pomysłami 'co może pomóc' ;-)

Wiadomo że po kolejnym niepowodzeniu niektórych rzeczy uniknąć się nie da bo porażka boli ale ja wierzę że się w końcu uda.
A z tymi 'dobrymi' i 'złymi' zarodkami to nie do końca tak, bo to tylko klasa rozwoju i nie przesądza o jakości zarodka i każda blastocysta to dobry zarodek bo jeżeli dożył do 5 doby to ma potencjał :tak:
 
lenkabar widzę, że niestety raz stracilas maleństwo:( bardzo mi przykro! A czy miałaś jakieś 'objawy' świadczące, że coś jest nie tak?
Trzymam kciuki aby tym razem wszystko powiodło się jak należy! :)
 
DW87 żadnych absolutnie objawów świadczących, że coś złego się dzieje nie miałam. Ale już to kiedyś pisałam, to jest akurat dobry znak. Tzn tak jak powiedział Doktor selekcja naturalna, przestał się rozwijać organizm, który najprawdopodobniej był wadliwy/chory.
Wtedy to była rozpacz jaką trudno sobie wyobrazić, ale dziś traktuję to jako znak od losu, światełko w tunelu, że mogę być w ciąży, a ta Maleńka Kropka, która jest ze mną od wczoraj może się zagnieździć i rozwijać (pierwsze dziciątko miało już bijące serce) :-)
 
reklama
lenkabar to musiało być straszne przeżycie:-( i weź tu bądź spokojna w ciąży, ciesz się, jak nie wiadomo czy zakończy się pomyślnie:sorry:
no ale trzeba wierzyć, że będzie dobrze, w końcu ile można cierpieć?
 
Do góry