Dziewczyny, mam wyraźny problem i zastanawiam się czy nie jechać z tym na SOR.
Od punkcji (środy) mam problemy z procesami fizjologicznymi (a raczej ich brakiem) - staram się to napisać najdelikatniej jak potrafię i strasznie się wstydzę...:-( Brzuch mam twardy, szczególnie u dołu, wyraźnie jest napuchnięty (a z natury mogę się pochwalić idealnie płaskim), bolesny, przy chodzeniu, siedzeniu, wstawaniu. Non stop, nawet ciężko mi się przez to oddycha. W dodatku te napuchnięcie nie jest równomierne - z jednej strony jakby większe (od lewego jajnika, gdzie miałam mniej jajeczek). Zagryzam zęby od kilku dni, ale mój próg bólu zaczyna być srogo przekraczany. Czy Wy też tak miałyście po punkcji i jest to normalne?
Dodam jeszcze, że podczas punkcji miałam "kontrolowane krwawienie", przez co obudzili mnie nieco później niż inne pacjentki i chodziłam pół dnia z gazą, która miała mi pomóc na późniejsze (ewentualne) krwawienie.