medalikara, wkurzające to jest! Tyle matek nie chce mieć dzieci. Państwo pierniczy głodne kawałki o tym, że dzieci do adopcji jest pełno, tylko ich nikt nie chce brać. Guzik prawda! Kiedyś miałam praktyki w domu małego dziecka. Pełno dzieci - owszem, ale żadne nie ma unormowanej sytuacji prawnej. A państwo zamiast coś z tym zrobić, wypłaca zasiłki rodzicom, którzy raz na pół roku odwiedzą dziecko w domu dziecka. Rodzice raz na pół roku odwiedzają, biorą kasę - niby na pomoc dla dziecka i piją. Potem kolejna wizyta za pół roku. Paranoja.
bluesky moja historia w stopce - państwo nie pozwala nam adoptować, bo mój mąż miał chorobę nowotworową. potem pojawiło się załamanie, więc orzeczono "problem psychiatryczny" - a takim ludziom się nie pozwala adoptować.
Paranoją jest to, że jako rozwódka i osoba samotna miałabym większe szanse na adopcję. Więc może to jest wyjście?
montana, mnie lekarz z kliniki nie chciał wypisać L4, ale gin do którego chodziłam bez problemu wypisywał od samego początku (od pierwszej bety)