Bo te flizelinowe są do doopy. Raz, że niewygodne w używaniu, a dwa, że siateczkowe powietrze przepuszczają, nie tak jak te flizelinowe.
Ja nawet nie sprawdzałam czy do mojego szpitala musimy mieć pieluchy tetrowa. Wziąć wezmę tak czy inaczej, bo są dobre do karmienia i wszystkiego co z nim związane. Jeśli dziecko po każdym karmieniu przy beknięciu będzie choćby ciut ulewało, to taka pielucha jest na jedno/dwa karmienia i do prania. Żeby pralka nie szła non stop to jednak mały zapas jest wskazany. Flanelowe ja używałam do wyłożenia przewijaka (tak żeby codziennie do wieczornej kąpieli i ubierania była czysta położona), rozkładałam na prześcieradło po Małym (zawsze łatwiej wymienić pieluszkę poślinioną czy poplamioną niż prześcieradło), flanelowe też służyły jako "ochraniacze" jak kładłam Małego gdzieś na łóżku czy kanapie. Żeby na brudzie nie leżał. Więc u nas akurat duży zapas się przydał.