hm...ja dla swoich chlopcow wsumie nie prosilam nikogo o pomoc..a mieszkalam jeszcze w pl...teraz mieszkam w holandii i tak ostatnio sobie wpadlam na pomysl..by do wozka mi tato dodal pare groszy..okolo 100zl..i babcie..ktora finansuje cale zycie moja kuzynke..bo ma nas tylko 2 ale ona mieszka kolo niej..
i jak to sie mowi..honor schowalam do kieszeni i zadzwonilam do ojca i babcie..powiedzialam ze zbieram na wozi dla ich nowego wnusia lub wnusi i czy by nie pomogli z w finansowaniu wozeczka...nie prosilam o super duze sumy ale po 100zl..to nie duzo mi sie wydaje...a poza tym moi chlopcy nie dostali nic jak sie urodzili wiec teraz tak troche bezczelnie zrobilam i sama poprosilam
wiadomo ze nie odmowili...ale napewno bedzie gadania w rodzinie ze ohoho
ale co mi tam..to nie dla mnie tylko dla dzidziusia..a oni nie zbiednieja
zeby to bylo moje pierwsze pewnie bym nie prosilaale wkoncu to tez w jakim sensie tradycja ze rodzice pomagaja jak tylko potrafia...chocby nawet jakis kocyczek kupic..albo buteleczke..a wiadomo ze dla nas to jest wielka pomoc...napewno dla mnie
ja sama duzo pomoglam nieznajac mi ludzi...i zawsze tylko pomaga;lam..teraz czas na mnie..niech mi ktos troszke pomoze..wkoncu tez jestem czlowiek