Miotlica - Twoje kobiety mają rację. Trzeba to skonsultować z oinnym lekarzem, bo ta rehabilitantka jest jakaś podejrzana. Nawet jak się okaże, że ma rację to przynajmniej będziecie pewni, że dbacie o dziecko. A rozwojem się nie przejmuj... Zu jest młodsza troszkę od Natalki ale: nie bawi się zabawkami - włozona do rączki grechotka - zupełnie nie jest przez nią zauważana, dwa dni obracała się z brzuszka na plecki - ale już zapomniała, i przestała...
na boczki nawet nie próbuje. pieluszka - wchodzi do buzi, trzyma głowe w pionie ale czasem jej spada do przodu... A na brzuszku lepiej trzyma główkę odkąd zaczęłam jej pomagać... jak byłam u neurologa to ona podsunęła ręce Zu tak jakbypod siebie... blisko klatki piersowej... tak łatwiej jej było się utrzymac i tak ją układałam, teraz zaczęła sobie sama prostować te rączki ale z powrotem ich nie wsunie pod siebie... długo na brzuszku nie wyleży... i Zu zupełnie jak Nataka - tak samo wyregulowała sobie dzień...
też mamy 3 godzinne drzemki. I wydaje mi się , że stała się łatwiejsza w obsłudze
tyle, że przed drzemką niestety musi sobie popłakać... trwa to chwilkę ale jednak
Nie przejmuj się tym co Natalka robi a czego nie. Nie łatwo mi mówić, bo ja ciagle patrzę na Szymona ATsoni, który robi już tyle rzeczy a jest młodszy od Zuzki...
Mnie się wydaje, że to, że to było cc na zimno ma ogromne znaczenie. Już CI kiedy pisałam, że nasze dziewczynki wcale nie musiały być gotowe do przyjścia na świat więc dla nich rozwoj inaczej się toczy... nie mówię wolniej tylko inaczej... i wydaje mi się, że czego innego potrzebują niż dzieci, które zdecydowały, że to jest ich moment. Badania udowodniy, że to nie my rodzimy dzieci tylko one rodzą się same... tzn nie nasz organizm wywołuje poród tylko impuls idzie od dziecka do naszego mózgu - że to już czas...nasze dzieci takiego sygnału nie wysłały,
wyciagnieto je brutalnie z miejsca gdzie miały jeszcze posiedzieć... Natalka mogła przecież jeszcze być w brzuszku przez 3 tygodnie!!! to szmat czasu. Zuzka aż cztery! A Natalka musiała jeszcze na początek gonić wagę, bo przecież malutka była. Ja widzę po Zu, że ona na pewno nie była gotowa - zresztą pisałam juz o tym. NIc się nie przejmuj. Będzie dobrze