reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wrześniowe mamy 2018

Wkurzają mnie moje włosy.
Od 10 miesięcy zapuszczam z krótkich i teraz jest taki moment że kurwicy dostaje .
Ostatnia wizyta na podcięcie końcówek pozbawiła mnie połowy włosów więc teraz są o kant dupy obić .
Ani to związać ani zostawić rozpuszczone.
W dodatku grzywka już za długa się robi i nie wiem czy zapuścić ją czy zostawić .
Na samą myśl o zapuszczaniu mnie trzepie.
Jestem zdołowana tym co mam na głowie.
Nie dość że muszę chodzić w stanikach do karmienia, ciuchy wybierać takie żeby wygodnie nakarmić a i tak stale się przebieram bo jestem regularnie obrzygiwana to jeszcze spędzam za dużo czasu żeby jakoś te moje kłaki ugładzić.
Za 1,5 tygodnia idę do fryzjerki. Takiej co nie wyjebie mi połowy włosów . Będę rozjaśniać i poproszę o możliwe wyrównanie "pod linijkę " końcówek.
Ale nie wiem co z nimi zrobić żeby jakoś przetrwać kolejne 5cm zapuszczania.
Zawsze byłam "zrobiona" a teraz normalnie mam -50 do samooceny.
Korci mnie żeby ściąć je znów na krótko.
Ale tyle czasu zmarnowanego by wtedy było.

Ja wiem że tu kolki, przeprowadzki, zalane podłogi i inne poważniejsze kwestie ale tak sobie stwierdziłam że muszę się wyprodukować :sorry2:
Może dobry fryzjer pomoże ogarnąć bajzel na głowie? Ja podpatruje fryzury na ikf.pl
Aczkolwiek sama mam long boba związanego gumką dla wygody i chodzę w dresie też dla wygody i taki trochę mój styl od zawsze dres albo bojówki tylko praca mi na to nie pozwala
 
reklama
Wkurzają mnie moje włosy.
Od 10 miesięcy zapuszczam z krótkich i teraz jest taki moment że kurwicy dostaje .
Ostatnia wizyta na podcięcie końcówek pozbawiła mnie połowy włosów więc teraz są o kant dupy obić .
Ani to związać ani zostawić rozpuszczone.
W dodatku grzywka już za długa się robi i nie wiem czy zapuścić ją czy zostawić .
Na samą myśl o zapuszczaniu mnie trzepie.
Jestem zdołowana tym co mam na głowie.
Nie dość że muszę chodzić w stanikach do karmienia, ciuchy wybierać takie żeby wygodnie nakarmić a i tak stale się przebieram bo jestem regularnie obrzygiwana to jeszcze spędzam za dużo czasu żeby jakoś te moje kłaki ugładzić.
Za 1,5 tygodnia idę do fryzjerki. Takiej co nie wyjebie mi połowy włosów . Będę rozjaśniać i poproszę o możliwe wyrównanie "pod linijkę " końcówek.
Ale nie wiem co z nimi zrobić żeby jakoś przetrwać kolejne 5cm zapuszczania.
Zawsze byłam "zrobiona" a teraz normalnie mam -50 do samooceny.
Korci mnie żeby ściąć je znów na krótko.
Ale tyle czasu zmarnowanego by wtedy było.

Ja wiem że tu kolki, przeprowadzki, zalane podłogi i inne poważniejsze kwestie ale tak sobie stwierdziłam że muszę się wyprodukować :sorry2:

Nie obcinaj. Absolutnie.
 
Sama. Teraz mama rano przychodzi do Uli żebym jej nie brała jak chłopców zaprowadzam do szkoly (a mam blisko szkołe bo 500m) więc się nie opłaca jej ubierać z samego rana.
Mama pije kawę i jedzie do siebie . Ale przez pół roku jest w Holandii więc to taki jej wolontariat żeby się małą nacieszyć.
A tak to trzeba sobie radzić .
Nikt za mnie niczego nie zrobi. ;)
Jak Ula śpi to wtedy coś robię w domu albo lekcje ze starszym. Na podwórku jak coś trzeba zrobić to dopiero jak mocno zaśnie w wózku.
Zakupy jak chłopcy są w szkole . Jadę z małą wtedy
Mieszkasz w domu? Na wsi?
 
Tak Was czytam i widzę że super dajecie sobie radę, ja mam tylko dwie córki i męża codziennie wieczorem w domu A czuję że starszą córkę zaniedbuje trochę. Łapię się czasami na tym że kiedy jestem zbyt zmęczona a ona chce pogadać to ja ją zbywam. Później mam wyrzuty sumienia , albo nie mam już tyle cierpliwości i szybko się na nią denerwuje. Opuściła się panna w nauce i chociaż się staram to nie mogę jakoś tego ogarnąć. A Zuza ma 11 lat i wchodzi w ten etap buntu A bardzo bym nie chciała stracić z nią tych dobrych relacji jakie do tej pory miałyśmy ehh . Plan jest aby spędzić czas tylko z nią kino itp przynajmniej raz w tygodniu oczywiście w miarę możliwości. Pani psycholog radziła aby wybrać jeden dzień tygodnia który będzie np. tylko "nasz wieczór "
 
reklama
Do góry